Wpis z mikrobloga

Zarządcy budynków to jest #!$%@? żart xD

tl;dr: deweloper wsadził swojego człowieka jako zarządcę nieruchomości i od 3 miesięcy nie możemy się doprosić o żadne dokumenty chociaż muszą to zrobić - jutro idę po raz drugi osobiście do zarządcy i wzywam policję więc będą jaja xD Czuje się jak Grażynka wzywająca kierownika, ale kurde ktoś w administracji robi jakieś wałki i to trzeba serio szybko wyjaśnić.

To będzie dłuższa jazda więc rozsiądźcie się, może ktoś ma podobną sytuację i czegoś się nauczy, albo ja nauczę się czegoś z jakiegoś komentarza.

Więc deweloper po wielkich trudach oddaje budynek we #wroclaw
Spóźnienie pół roku ale ludzie się wprowadzili, jednocześnie jeden dzień po oddaniu budynku zawiązuje się jednoosobowa wspólnota (WTF?!) i wybiera na zarządcę firmę która jest tak naprawdę stworzona przez samego dewelopera i jest z nim powiązana o czym wspólnie z sąsiadami dowiadujemy się przez przypadek. Na szczęście mamy grupę ok 10 osób które każda po swojemu pomaga i jakoś pchamy wszystko do przodu.

No ok, w takim razie trzeba zacząć grzebać żeby nie narobili gnoju - lecą pisma o udostępnienie umów, maile w sprawie kosztów konserwacji bramy garażowej (która jest na gwarancji więc nie ma mowy o konserwacji), pytania o koszty sprzątania i umowę z firmą sprzątającą.

Dodam, że jako mieszkańcy z prawnego punktu widzenia mamy pełne prawo na wgląd do takich dokumentów. Prosimy o przesłanie mailowe - nic. Telefonicznie obiecują podesłać - nie podsyłają. TO oczywiście trwa, pomiędzy jest pełno kwiatków pt. nieudolności w zarządzaniu i ewidentnie widać że zarządca jest po to żeby wszystko opóźniać - w końcu jest od dewelopera
W końcu kontaktuję się osobiście po raz enty, pani zarządca obiecuje mi podesłać wszystkie wymienione i poprzednio uzgodnione dokumenty w poprzedni piątek. W piątek od 13 do 16 dzwonię parę razy ale nie odbiera. Więc dzisiaj dzwonie znowu i stwierdzam że robię wycieczkę i jadę osobiście.

Głowie pojechałem po to, że udało się w ciągu miesiąca uzbierać ponad 50% głosów własnościowych żeby zarządcę #!$%@?ć na zbity pysk, więc miałem dla nich wypowiedzenie. Wcześniej oficjalne spotkanie w garażu, jest notariusz, ludzie oficjalnie zagłosowali, wybrali też zarząd wśród mieszkańców żeby wszystko było zwyczajnie prościej i nie musieli co chwila sami głosować.

Więc jadę. Wręczam wypowiedzenie, podpisują ale tłumaczę że jestem tutaj w sprawie okazania dokumentów związanych z budynkiem w którym mieszkam i który administrują. Dowiaduję się, że żadnych dokumentów mi nie mogą pokazać. Czemu? Bo są tylko pracownikami, zarządca w postaci pani R. nie ma na miejscu. Zgłupiałem, ale się nie znam dokładnie na prawie więc spytałem jeszcze raz czy zgodnie z prawem udostępnią mi dokumenty - NIE.

Ok, wychodzę. Telefon do prawnika, bo sam się nie znam i wolałem się upewnić. "Czy zarządca może mi odmówić?" Nie. "Czy pracownicy mogą mi odmówić twierdząc, że nie mają upoważnienia od pani R.?" Nie. Mają obowiązek i tyle.

Ok, uzbrojony już teraz w pewność, że jest tak jak myślałem wracam. Ponownie ta sama gadka, nie udostępnią muszą czekać na panią R. a mi NIKT NIEUMOŻLIWA wglądu do dokumentów ale dokumentów teraz nie pokażą. No iks de.

Oczywiście uniosłem się i cała sytuacja nie wyszła tak jak chciałem ale najważniejsze w rozmowie padło:
- Powiedziałem że wnioskowałem o to już od półtora miesiąca. Z panią R. nie mogę się skontaktować już któryś raz i nie mogę się umówić konkretnie na okazanie dokumentów. Mailowo o to wnioskowałem i dokumenty nie zostały wysłane, telefonicznie było obiecywanie ale oczywiście nikt nic nie zrobił.
Spytałem również powtórnie czy mi jako mieszkańcowi zostaną teraz udostępnione dokumenty (chodziło głównie o umowę z firmą sprzątającą i dwie inne umowy które są niejasne i których jako mieszkańcy nie znamy) Pani odpowiedziała, że nie może udostępnić. Poprosiłem o jej imie, spytałem czy pracuje w tej firmie (czyli czy pracuje w firmie zarządcy)

Powiedziałem jasno, że czekam do końca dnia na kontakt pani R. w sprawie umówienia się na konkretny termin i udostępnienia dokumentów w tym tygodniu, jeśli nie będzie kontaktu żadnego jestem jutro z samego rana ponownie.

Jeśli jej nie będzie muszę wzywać policję żeby sporządziła notatkę, spisała wszystkie osoby zaangażowane i żeby mieć podkładkę do tego że zarządca utrudnia całą sprawę.

Strasznie nic nie znaczące gówno, wiem. Po co się kopać? Bo to Polska - co z tego że wychodzi na to że ktoś #!$%@? Cię na pieniądze, skoro można Cię olać i wmawiać że nie masz do czegoś prawa? Co z tego, że prawo masz skoro można Cię jawnie olać bo są bezkarni? Tak naprawdę to jest o dziwo patowa sytuacja. Policja nic nie może realnie (i zmusić ich do okazania dokumentów nie może) mogę tylko jako mieszkaniec wchodzić na drogę prawną a to będziemy zrzucać na wybranego już nowego zarządcę.

Czy czuje się jak Grażyna wzywająca kierownika? #!$%@? jeszcze jak, upodlenie totalne. I to tylko dlatego, że ja chciałem jawnie i zgodnie z prawem zobaczyć co się dzieje w papierach, bo zarządca serio od samego początku wszystko utrudnia, poza tym za 3 miesiące wypieprza, więc trzeba przypilnować żeby papiery nie zniknęły magicznie.

Mógłbym olać, pewnie. Ale to trochę okazja, żeby się podszkolić w takich sytuacjach które będę mieć pewnie przez całe życie. Oczywiście, że totalnie się nie znam na prawie, czasem można mi coś wmówić ale mam to szczęście że mogę się skontaktować z prawnikiem i ustalić co mogę a czego nie.

Więc czekam. Telefonu się nie spodziewam i jutro prawdopodobnie będzie wzywanie Policji która bardzo możliwe, że na miejsce w ogóle nie przyjedzie bo oleją sprawę, ale to już zobaczymy.

Jakieś rady? Ktoś był w podobnej sytuacji?

Przydługi esej, ale musiałem to z siebie wyrzucić bo mnie #!$%@? xD

#nieruchomosci #patodeweloperka
bkwas - Zarządcy budynków to jest #!$%@? żart xD

tl;dr: deweloper wsadził swojego ...

źródło: comment_1653908850P1Tq02AMdVcq76v4xS4xd9.jpg

Pobierz
  • 167
@bkwas: Te przepisy o Spółdzielniach Mieszkaniowych niby zmienili, ale dalej takie cyrki idą. To jest ogrom takiego gówna, że w starych spółdzielniach jest nie do ruszenia. W nowych znowuż jest cyrk, żeby zebrać te 50 % głosów i coś zmienić.

Czekam kiedy w końcu nasi rządzący zaczną coś w tym temacie ruszać. Spora szansa, że tego nie dożyjemy bo Ci ludzie są twardsi niż karaluchy.
@Darth_Gohan: Mamy to szczęście że sąsiedzi są bardzo spoko. W 10 osób przeprowadziliśmy sami spotkania ze wszystkimi, informowaliśmy ich na bieżąco co jest nie tak, co zarządca odpierdziela i udało się zebrać UWAGA: ponad 80% głosów za wyrzuceniem tamtego zarządcy - więc nie mały sukces.

Ale takiego gnoju się nie spodziewałem, myślałem że uda się bez problemu wszystko załatwić miło i przyjemnie mailowo, albo pocztą głupi ja xD
Głowie pojechałem po to, że udało się w ciągu miesiąca uzbierać ponad 50% głosów własnościowych żeby zarządcę #!$%@?ć na zbity pysk, więc miałem dla nich wypowiedzenie.


@bkwas: najlepsza rzecz jaką można zrobić. U nas też wywaliliśmy zarządcę od dewelopera ale debil zdążył już zrobić długi (na szczęście niewielkie) plus zdążył rozwiązać umowę z firmą zajmującą się terenami zielonymi i wpierdzielić jakąś własną przez co straciliśmy gwarancję na rośliny.

I współczuję Robyga,
@thewickerman88 własnie już są z tym problemy bo okazało się że np. zarządca Robyga już coś namieszał mocno jesli chodzi o zieleń, śmietniki i inne mniejsze pierdoły.

Ze smaczków np drzwi naprawiano już 12 razy, w tym 4 razy pilnie, gdzie pilnie oznacza 400zł za przyjazd w przeciągu 40minut a nikt nikogo nie widział i drzwi były zepsute ponad dwa miesiące.

Do tego jeszcze dziesiątki małych rzeczy więc ludzie pilnujcie takich rzeczy
@NaglyAtakGlazurnika mam czas, będę mieć kawę a argumentacja jest - ktoś nie chce mi udostępnić oficjalnych dokumentów które zgodnie z prawem mogę zobaczyć więc jest podejrzenie popełnienia wykorczenia/przestępstwa.

Czy oleja zobaczymy, ja tam mam małą nadzieję że się obejdzie bez policji bo nie chce tracić całego dnia na taką bezbecje
bkwas - @NaglyAtakGlazurnika mam czas, będę mieć kawę a argumentacja jest - ktoś nie ...

źródło: comment_1653909941o2Ayu87bPWbd26mCUGKsqQ.jpg

Pobierz
@bkwas: jedyne co mi przychodzi do głowy, to wysyłanie oficjalnych wezwań, żeby wracały zwrotki lub nieodebrane pisma - dodatkowa podkładka, że Wy występowaliście formalnie, a zarządca olewał sprawę. Za każdym razem 2 egz. pisma - jedno zostaje u Was, drugie nadać pocztą. Bo z mailem zwykle nie ma urzędniczej pewności, czy zostały w ogóle dostarczone/przeczytane albo w spam nie wpadły czy coś, a papier jak się odbije to chociaż pieczątki są
@dziadolek1 i takie samo było moje pytanie, na które nie znalazłem odpowiedzi.

Chyba w 100% przypadków gdy deweloper oddaje budynek wyznacza od razu zarządcę, i najczęściej to jest ktoś od niego.

Od razu trzeba informować wszystkich ludzi, zbieraç głosy i uzbierać ponad 50% wśród własnościowcow żeby powołać jakiś własny zarząd który już bez problemu będzie mógł sprawniej działać.

Ogólnie droga przez mękę i musi się znalezc parę osób które poświęca własny czas.
@Niedobry:

"która jest na gwarancji więc nie ma mowy o konserwacji"

konserwacja i gwarancja to 2 różne sprawy. Jak jest taki deweloper to dam sobie rękę uciąć, że u was gwarancja nie obejmuje konserwacji.
Jak gdzieś jedziesz na spotkanie to jedź z kimś. Zawsze będzie jako świadek w sądzie i zawsze we dwójkę łatwiej nawet podczas pyskówki. Jak nie masz kogoś to na takie spotkania bierz prawnika. Prawnik w 2 spotkania