Śmierć matki była dla mnie największym ciosem jaki przeżyłem w życiu. Nie potrafiłem się pozbierać, do tego nie miałem wówczas pracy, a studia były już dla mnie skreślone. Byłem zagubiony jak dziecko we mgle, a byłem już dwudziestoparoletnim facetem. Dzisiaj, jako dużo starszy mężczyzna ledwo co pamiętam jak wyglądała w ostatnich latach życia, może dlatego, że widok własnej matki umierającej na raka na szpitalnym łóżko odbił się na mojej psychice zbyt mocno. Od tamtego czasu, oraz od śmierci ojca starałem się żyć dalej i wspominać wyłącznie najlepsze chwile. W mojej głowie bardzo często ścierają się dwa przeciwstawne uczucia: z jednej strony tęsknota, z drugiej strony poczucie jakiejś krzywdy, coś w stylu "po ch☆j mnie rodziłaś?". Nigdy nie byłem dobrym synem, podczas, gdy ona starała się się być jak najlepszą matką, zawsze mi pomagała, nigdy nie stawiała na mnie krzyżyka, nawet gdy ja sam czułem, że jestem przegrany w tym życiu. Los chciał, bym ja postawił nad nią krzyż... wyryty na nagrobku, obok jej nazwiska, a pod nim nazwisko ojca. Mimo iż już nie wierzę już w boskość jakiegoś cieśli z Nazaretu, to opuszczając cmentarz w ramach jakiegoś wyuczonego szacunku zrobiłem znak krzyża. Ozzy Osbourne - Mama, I'm Coming Home
@CulturalEnrichmentIsNotNice: Świetny wpis. W formie ciekawostki, chociaż może to wiesz - ta piosenka nie jest skierowana do matki, tylko żony Ozziego.
Ozzy Osbourne - Mama, I'm Coming Home
#przegryw #dzienmatki #przegrywpo30tce
Komentarz usunięty przez autora
W formie ciekawostki, chociaż może to wiesz - ta piosenka nie jest skierowana do matki, tylko żony Ozziego.