Wpis z mikrobloga

W sierpniu razem z niebieskim odwiedziliśmy Lwów. Trafiliśmy niecelowo na czas kiedy przypadała 30 rocznica odzyskania niepodległości przez Ukrainę. Działo się mnóstwo fajnych rzeczy. Spotkaliśmy kupę życzliwych ludzi. Razem z Ukraińcami śpiewaliśmy hymn pod Operą Lwowską. Poczułam wtedy takiego ukraińskiego ducha i cieszyłam się razem z nimi, bo wiem jak trudną mieli historię i jak ciężko mieli do tej pory. Niby to i tak duże miasto, a bloki tam wyglądały strasznie w porównaniu do naszych najgorszych. Nie dziwię się, że przyjeżdżają do nas. Tam przeciętna emerytura to jakieś 300 zł. Mój wujek jak kiedyś był we Lwowie to Pani sklepowa jak go obsługiwała to zamykała drzwi. Zapytał się dlaczego to mu odpowiedziała, że kupując zwykły chleb, mięso, warzywa i lepszy ser wydaje więcej niż te babuszki mają emerytury. Nie wiem jak ludzie tam na co dzień żyli, bo ceny są zupełnie europejskie. Wtedy było mi ich strasznie szkoda.

Teraz siedzę, oglądam telewizję i widzę te same uliczki, którymi chodziłam pół roku temu ogarnięte w popłochu, bo ludzie uciekają... Czuję się strasznie. Nigdy w życiu się tak nie czułam. Nie potrafię nawet opisać tych uczuć. To tak ogromny ból i frustracja, bo ja tam byłam i wiem, że ludzie tam normalnie żyli. A teraz nie mogą, bo jeden Kacap wychowany przez KGB bawi się w Stalina w XXI wieku i próbuje odbudować ZSRR.

Nie sądziłam, że odwiedzę kiedyś miejsce, które zaraz potem będzie w stanie wojny ( ͡° ʖ̯ ͡°)

#ukraina #lwow #wojna #ruskimir #rosja