Wpis z mikrobloga

215 264,33 - 7,03 - 12,03 - 6,59 - 7,22 - 21,30 - 6,04 - 10,01 - 7,10 - 21,20 = 215 165,81

Po najlepszym kilometrażowo styczniu (402 km) przyszedł czas na najgorszy luty w historii… Mamy końcówkę, a ja na liczniku zaledwie zbliżam się do setki.

Cóż, złapałem pieprzoną koronkę i byłem uziemiony – potem dziecko przywlekło jakieś dziadostwo ze szkoły, potem nie było czasu… Nic to, ważne że powoli wracam do regularnych biegów.

Dzisiaj wybiegłem dopiero o szóstej, ale w sumie było na tyle fajnie, że powoli wydłużałem trasę aż dociągnąłem do połówki. Biegło się przyjemnie, pogoda dopisywała (tylko lekki mrozik) a tempo takie w sam raz na miły relaks, czyli 5:15.

Liczę na to, że jeszcze cokolwiek uczciwego jutro i w poniedziałek pobiegnę, żeby wstydu nie było.

Miłego!

źródło: comment_1645894769Avf1ICWxKw8B6zyRoD0lDQ.jpg
  • 1