Wpis z mikrobloga

Krótka notatka o bliskości lingwistyki i szpiegostwa.

Na początek proste pytanie - po co Polak miałby się uczyć białoruskiego? Oczywistym jest, że dla zwykłego obywatela Polski nauka języka białoruskiego nie ma żadnego sensu. Nie będzie mógł przeczytać żadnej literatury w tym języku, a jeśli chce się tylko pogadać z mieszkacami Białorusi, to cel ten można bardzo skuteczniej osiągnąć ucząc się innego języka, którym oni się naprawdę posługują. Więc nie ma sensu. Ale to dla zwykłego człowieka nie ma. Jeżeli natomiast chodzi o przygotowanie szpiega, to białoruska mowa wydaje się być bardzo wydajna. Szpieg może wykorzystać jej znajomość do awansu w instytucjach państwowych na stanowiskach urzędniczych, gdzie wymaga się pewny poziom wiedzy języka urzędowego; także nadaje się białoruski do organizowania i uczestniczenia w działalności nacjonalistycznej i propagandzie separatystycznej. Istnieje więc wciąż jakieś użycie tego języka dla Polaka, ale tylko do wątpliwych rodzajów działalności.

Po drugie, zastanówmy się, gdzie będzie więcej specjalistów od języka ukraińskiego - czy wśród chłopów halicyjskich, którzy używają jakiegoś mieszanego języka do porozumiewania się między sobą, czy wśród inteligencji miejskiej tych ziem cesarstwa austriackiego, a nawet jego stolicy, właściwie w miastach, nie na wsi, gdzie ten język ukraiński nie tylko jest studiowany, ale i w nienajmniejszej części jest tworzony. Oczywiście, że w miastach cesarstwa austriackiego będzie więcej specjalistów od języka ukrajskiego. Ale rzecz w tym, że Ukraińcy nie mieszkają w miastach, w miastach mieszkali Polacy, Niemcy i Żydzi.

Wszystkie języki naturalne, które z czasem stały się językami państwowymi i narodowymi, w pewnym stopniu mogą być również uważane za sztuczne. W trakcie rozwoju państw narodowych większość z nich wcześniej lub później przeprowadza reformę językową, której celem jest ujednolicenie, wyeliminowanie pewnych błędów, usunięcie zbędnych rzeczy, niezręcznych formułowań, wulgaryzmów itp. Nie ma nic złego w sztucznym wspomaganiu rozwoju języka, jest to z reguły rzecz dobra i pożyteczna. Zwłaszcza, gdy rozwój języka francuskiego jest pod opieką Francuskiej akademii, a reforma języka polskiego jest wprowadzana przez Polski rząd narodowy.

W pewna sztuczność języków naturalnych nie ma nic złego. Spójrzmy teraz na języki w pełni sztuczne. Tak zwane skonstruowane języki jak Volapuk i inne. Pierwsze pytanie, jakie się nasuwa, to jest - dla kogo te języki są tworzone. Odpowiedź brzmi: dla całej ludzkości. Ale każdy człowiek ma już swój język ojczysty, a jeśli ktoś chce się nauczyć jakiegoś innego języka, to jest mnóstwo pięknych języków naturalnych na świecie do wyboru. Kiedy pojawia się propozycja nauki Esperanto, to przede wszystkim chodzi o to, że człowiek, który nauczy się tego skonstruowanego języka, nie będzie znał żadnego języka obcego. Ponieważ znajomość dwóch języków, jednego ojczystego i jednego wyuczonego, jest w zasięgu możliwości większości ludzi, ale trzech języków, ojczystego, światowego, i jakiegokolwiek obcego to już za dużo, tylko kilka procent ludzi posiada takie zdolności językowe lub pragnie poświęcić tyle wysiłku.

Zobaczmy więc odpowiedź na drugie pytanie dotyczące języków sztucznie skonstruowanych - kim są ci ludzie, którzy chcą uszczęśliwić ludzkość nowym, uniwersalnym językiem świata i radzą studiować go zamiast języków obcych.

Alexander Dubček, słynny wynalazca "socjalizmu z ludzką twarzą", spędził swoje dzieciństwo w komunie w radzieckiej Kirgizji. Komuna składała się z mieszkańców Europy Wschodniej, głównie Czechów, Słowaków i Węgrów. Nazywała się Interhelpo. Interhelpo to słowo w języku skonstruowanym Ido. Była to więc kołonia esperantystów. Sztuczny język Ido jest modyfikacją esperanto. Jego standard został przygotowany, ale nie przez przypadkowych amatorów, lecz przez kilku znanych lingwistów, matematyków, a nawet jednego laureata nagrody Nobla. Wprowadzenie tego języka na Konferencji w 1907 roku doprowadziło do rozłamu w ruchu esperantystów. Czym wtedy naprawdę była ta socjalistyczna kolonia wschodnioeuropejskich sekciarzy, wygląda trochę jak ośrodek szkoleniowy szpiegów i sabotażystów, dlaczego nie.

To jest niski poziom, zobaczmy na wyższe szczeble tego ruchu wzbogacania językowego ludzkości. Po urzędniku średniego szczebla lewicy, proszę poznać amerykańską dziedziczkę miliardów Alice Wanderbilt Morris. Była ona współzałożycielką Międzynarodowego Stowarzyszenia Języka Pomocniczego. Stowarzyszenie to zajmowało się rozwojem i promocją skonstruowanych języków światowych w latach 1920 - 50. Była też jedną z kierowniczek słynnej amerykańskiej organizacji YWCA (Chrześcijańskie Stowarzyszenie Młodych Kobiet). Jej mąż był ambasadorem w Belgii w latach 30-tych. Pomagali oni ludzkości w znalezieniu wspólnego języka bez odpoczynku.

Jak skutecznie uniemożliwić Słowianom porozumiewanie się między sobą. Pierwszą oczywistą rzeczą jest zwiększenie iłości języków słowiańskich. Powinien istnieć nie tylko serbski, ale także język chorwacki, a nawet bośniacki. Im więcej tym lepiej, aby potem, widząc tak wiele różnych wersji mowy słowiańskiej, pomóc tym biednym ludziom znaleźć wreszcie wspólnego języka - międzysłowiański, oto jest odpowiedź, starannie skonstruowany przez entuzjastów o dziwnych poglądach politycznych i wspierany przez miliarderów mecenasów i filantropów, i innych dobrodusznych dobroczynców z całego świata. Nie uczcie się polskiego, nie studiujcie rosyjskiego, ogarniajcie poloruski bialopuk.

#slowianie #lingwistyka #jezykiobce
Pobierz mobutu2 - Krótka notatka o bliskości lingwistyki i szpiegostwa.

Na początek proste...
źródło: comment_1643990284ApLUt7OzEZlbHX0prgkqBb.jpg
  • 2
@Sikorka2017: Obydwojgiem mojów rąk popieram wszystką nauczkę.
Podróż do Białegostoka to będzie rewelacyjnie,
jeden raz miasto znajdowało się nie po poprawnej
stronie granicy, i już wszyscy kpią z nego.
Skonstruowanie języków są dobrym zajęciem,
ale czytam teraz "Lód" i ku setnej stronie się
zaczynam wątpić, czy ten gość posluguje dobrą
polszczyzną, albo puszcza tumany.
Czy ktoś ogląda jeszcze ceremonię otwarcia igrzysk?