Wpis z mikrobloga

Idę sobie ulicą Warszawy i nagle patrzę - sam Dawid Podsiadło stoi w wystawie sklepowej. Myślę - wejdę sprawdzę, w końcu sławny człowiek, może uda mi się odsprzedać potem autograf za pięć złotych na olx. W tym momencie Podsiadło robi groźną minę, podchodzi do mnie i mówi "takich ludzi tutaj nie wpuszczamy". Pytam jakich ludzi, bo za bardzo nie rozumiem, wyglądam normalnie, a przynajmniej tak mi się zdaje, poza panią Jolą w pierwszej klasie podstawówki nikt mi nigdy nie zwrócił w tak nieprzyjemny sposób uwagi na temat mojego wyglądu, a to przecież sam wielki literat Dawid Podsiadło. Śpiewa mądre rzeczy to człowiek myślał, że tak samo się zachowuje. Zrobiło mi się smutno, ale nie daję za wygraną, wciąż próbuję wejść. Podsiadło zasłania wejście ciałem, zaczyna krzyczeć, zbiegają się ludzie z ulicy. W końcu daję za wygraną, próbuję uciec, ale Podsiadło zaczyna mnie pytać z jakiego zadupia jestem, bo nawet tacy małomiasteczkowcy jak on wiedzą jak się zachować w wielkim mieście. Dociera do mnie co drugie słowo, bo już ze stresu piszczy mi w uszach. Przypomina mi się jak kiedyś na jego koncercie ktoś krzyczał teksty o pedałach, które wtedy wydały mi się okropne. Teraz w pełni udało mi się zrozumieć desperację tamtego człowieka, który miał pewnie traumę po trójkątach i kwadratach z lekcji matematyki w czasach szkolnych i ta trauma ścigała go nawet tam, na tym koncercie, tak jak mnie w momencie gdy Podsiadło zdecydował się złapać mnie za kurtkę. Boję się dzisiaj zasypiać, może Podsiadło znowu czeka, żeby mi nastukać? Mógłby ograniczyć się do śpiewania piosenek, a nie szarpać porządnych ludzi, którzy sobie chcą tylko odpocząć.
#podsiadlo #sny