Wpis z mikrobloga

Postanowiłem powrzucać Wam porównania klasyków wintydż vs wersja obecna. Nie wiem na ile jest to dla Was ciekawe, ale dla mnie jest to jeden z powodów dla których kolekcjonuje klasyki. Można dzięki temu obserwować jak ulotną (no pun intended) sztuką jest perfumiarstwo. Jest to zwłaszcza widoczne gdy porównamy perfumy debiutujące w latach 70 lub 80 z wersjami po rewolucji IFRA (ha tfu) która miała miejsce gdzieś na przełomie wieków. Zakaz używania substancji to jedna rzecz, inna to po prostu zmieniające się trendy i próba odświeżania dziadów tak żeby nie tylko pensjonariusze domu starców na Florydzie (oraz ja i @dyniel) po nie sięgali.

Na pierwszy wpis wybrałem jeden z najbardziej męskich i bezkompromisowych dzieł a mianowicie Polo Ralph Lauren znane jako Polo Green lub Polo Classic.

https://www.fragrantica.com/perfume/Ralph-Lauren/Polo-890.html

Uważam, że to jedna z najpiękniejszych butli w historii męskich perfum. Butelkowa zieleń i złoto świetnie do siebie pasują i to połączenie kolorów jest dzisiaj znowu modne, a i sama zieleń wróciła parę lat na salony, choćby widać to po samochodach czy meblach.

Twórcą Polo jest Carlos Benaim, twórca takich zapachów jak Quorum, męskie Eternity, V&R Flowerbomb, czy nowiutkie aczkolwiek rewelacyjne, mocarne damskie YSL Libre Intense.

Ale to właśnie Polo, przynajmniej dla mnie, jest jego opus magnum, a dla przypomnienia to zapach z 1978 roku. To najstarsza po Habit Rouge EDT kompozycja w mojej kolekcji.

W moich rękach jest wersja z lat 90, produkcji Cosmair. Wcześniej zapach ten produkowała firma Warner ale zdobycie tak starej flachy jest bardzo trudne. Wersja z lat 90 na szczęście pachnie tak samo jak wersja wcześniejsza z lat 80, a z opisów wynika, że początkowe batche nie różniły się samym zapachem tylko mocą, która była absolutnie atomowa.

Mój Cosmair jest na pewno atomowy pod względem jakości składników, bo to co dzieje się po użyciu to magia. Wyobraźcie sobie że wąchacie świeżo przekrojoną sosnę i mieszankę mocnych wytrawnych ziół i traw. Do tego oleista skóra, nie taka unisexowa jak w Ombre Leather czy Tuscan Leather, tylko taka jak w starych wyrobach skórzanych. Całość świdruje w nosie, jest gorzka i dla przeciętnego miłośnika perfum grzecznych, to będzie jak lewy prosty papy Stamma. Teraz takiej "leśności" na próżno szukać nawet w ogólnodostępnej niszy. Nie testowałem Slumberhouse, ale podejrzewam, że może Polo dorównać lub przebić, ale to jest bardzo alternatywna i rzadka marka.

Parametry na mnie przez 2 godziny są potężne. Zapach wydziela sosnę, skórę, wytrawny tytoń i mech dębowy (na mój nos). Potem projekcja słabnie, ale nadal jest wyczuwalny ogon. Wystarczy przejść po mieszkaniu żeby zostawić "zieloną" smugę.

Czy jest dziadkowy? Oczywiście. Dla większości wszystko co nie jest zapachem "wodnym" lub gourmandem to dziad. Jest niemodny, bardzo męski, dzisiaj pachnie jak nisza. Dostałem za niego komplementy od facetów w moim wieku i starszych. Jednemu nawet odlałem 10 ml bo się strasznie zajarał.

Jeden z moich ulubionych klasyków. Po Kourosie sięgam po niego najczęściej a teraz jest na niego najlepsza pogoda, bo wysokie temperatury mu nie służą, jest wtedy strasznie duszący a oleista skóra powoduje że kicham.

No dobra, a jak pachnie wersja współczesna?

Butla się wiele nie zmieniła, jedynie kołnierz jest niższy, ale i kolor i grafika są takie same.

No i wiadomo co się stało. Zapach został ugrzeczniony. Z potężnego otwarcia nic nie zostało, sosna i skóra są delikatne, bardziej syntetyczne. Mchu dębowego nie ma i od razu to czuć bo baza jest dosyć płaska. Kojarzy mi się ze świeżo wydrukowanym czasopismem. Podobieństwa są, ale te zapachy różni jeszcze więcej niż dawnego i obecnego Kourosa. Stracił swoją bezkompromisowość i ten dzisiejszy podejdzie dużo większej grupie ludzi. Jest jakby rozwodniony, a jednocześnie dość intensywny. To tak jakby w equalizerze zabrać cały bas, a piosenka jednocześnie będzie miała podobną głośność.

Sam zapach lubię, i jak widać po zdjęciu, używam całkiem często. Dostałem za niego kilka komplementów nawet, większość od kobiet, a ludzie byli w szoku że to tak stary zapach. Dziada w nim nie ma za dużo, prędzej jest tatusiowy. Parametry są jak na dzisiejsze czasy bardzo dobre, ale stosuje przy nim overspray więc może to mieć duże znaczenie.

Czy warto polować na flaszkę vintage? Jak najbardziej bo takich zapachów już nie będzie, a obecna wersja chociaż dobra, nie dostarcza takich wrażeń.

#perfumy #klasykialvaro
alvaro1989 - Postanowiłem powrzucać Wam porównania klasyków wintydż vs wersja obecna....

źródło: comment_16432095690iXUNjIyYGjVoH2FJxBQ8y.jpg

Pobierz
  • 18
  • Odpowiedz
  • 3
@Slejpnir: dzięki ( ͡° ͜ʖ ͡°) Safari nie znam niestety. Ale robię obecnie wielkie zamówienie próbek klasyków to dorzucę na stos. Mam 17 klasyków do przetestowania i zrecenzowania. Będzie sporo contentu.

Trudno polecić tak w ciemno. Jakie klasyki do tej pory poznałeś? Co lubisz a czego nie?

Jeśli chodzi o Polo to lubię jeszcze tylko Explorera ale to już unikat. Reszta to nuda.
  • Odpowiedz
@Seshxyz: Ungaro III to jeden z moich ulubionych zapachów :) i mam go jeszcze sporo, na liście do kupienia mam wersję gold & bold, ale podobno sok ten sam.
@alvaro1989: Chodziło mi właśnie o Ralpha Laurena bo oprócz zielonego polo nie znam nic innego, a widze że jest trochę perfum od niego z dobrymi ocenami.
  • Odpowiedz
@Slejpnir: no wlasnie nie udalo mi sie znalezc informacji na temat tego, czy to ten sam zapach w limitowanej butelce, czy jednak czymś sie rozni. Wywnioskowalem jednak to pierwsze. Z tego co pamietam, @why_nott odlewal Gold&Bold.
  • Odpowiedz
@alvaro1989 Mój top 5 jeśli chodzi o perfumy. Dodałbym jeszcze, ze pachnie „luksusowo”, nie jak dziad. Ewentualnie jak bardzo bogaty dziś z własnym jachtem. No ale prawda ze raczej dla facetów bliżej 40tki niż 20tki.
  • Odpowiedz
  • 1
@Menelowe_plus: No to jeszcze mogła być ta dobra wersja ale ciężko stwierdzić. Najważniejsze ze Ci się podoba.

@Euphor: @FalcoToJa : mi załatwił Dyniel, miniaturki kupiłem na Allegro. Jeszcze ebay. Co do tego jak nie trafić na fejka to raczej ten zapach nie jest podrabiany i nikt nie bawi się w fałszowanie wintydży.
  • Odpowiedz