Wpis z mikrobloga

Codziennie rozmyślam jak bardzo moje życie nie ma sensu. Boli mnie to uczucie zmarnowanego życia. Przez to po domu snuje się jak jakaś zjawa, zaniedbuje wiele spraw, a zwłaszcza swój wygląd, który swoją drogą jest ogólnie tragiczny. Mimo to znajduje jeszcze siłę, by pójść do roboty i udawać, że wszystko ze mną jest porządku, czyli m.in. utrzymywać w miarę dobre relacje z ludźmi w pracy, a także z rodziną (kuzynostwo, wujostwo). W te święta starałem się, by każdy dzieciak kuzynów dostał ode mnie jakiś fajny prezent, nawet jeśli popatrzą one z niechęcią na szpetnego wuja, zakałę rodziny. W ferworze świątecznej krzątaniny musiałem wiele razy się przełamać, byle by wszystko zapiąć na ostatni guzik, ale się udało. Teraz, jak już praktycznie mamy nowy rok patrze na to z innej perspektywy. Przypomniało mi się jak moja wiekowa już ciotka zadzwoniła do mnie przed świętami, że coś tam dla mnie przygotowała i bardzo by się cieszyła, bym do niej przyjechał i to odebrał. Była bardzo szczęśliwa, że do niej przyjechałem, gdyż w obecnych czasach pandemii nie widuje się tak często z rodziną, tak więc ona również musiała się przełamać (boi się zachorować na koronawirusa). Teraz rozumiem, że ludzie samotni, lub którzy mają niską samoocenę chcą się czuć przydatni dla innych.
#przegryw #samotnosc #samoocena #przegrywpo30tce #nienawiscdosamegosiebie
Pobierz
źródło: comment_1641251256xEFjiA3ONM2rVihB8zpGtc.jpg
  • 5