Wpis z mikrobloga

@keyg: to nie tylko kwestia sportów wytrzymałościowych, ale w zasadzie każdego sportu. No i nie chodzi tu tylko o kwestię podświadomości, ale ogólnie mówiąc teorii wysiłku fizycznego. Możesz to właśnie wyczuwac w intuicyjny sposób, być ostrożnym i nie szaleć, ale akurat w kontekście maratonu czy triathlonu schodzenie z obrotów już 2 tygodnie przed "zwykłym" startem, to trochę za wcześnie, bo istnieje ryzyko, że nie wstrzelisz się w tzw. fazę superkompensacji. Wystarczy
@keyg: zgadzam się tutaj z @Saprofit.
2 tygodnie przed zawodami treningi jeszcze na pełnym ogniu. Tydzien przed faktycznie zmniejszam intensywność i objętość, ale trudno nazwać to podświadomością. To raczej zwykła świadomość podstaw fizjologii wysiłku. Jedno organizują to lepiej, inni gorzej, a różnica wynika raczej z różnego poziomu przygotowania merytorycznego niż planów matki natury ¯\_(ツ)_/¯
@Saprofit: przecież do maratonu to właśnie 2-3 tygodnie schodzenia z objętości to klasyk. Nie mówię o całym wypoczynku ale tak 85% - 70% - 50% objętości w ostatnich tygodniach to wskazane.

Trzeba mieć jakieś jeszcze treningi tempowe, ale już budujące a nie jakieś hardcorowe.
Czy zauważyliście żeby powiedzmy 2 tyg. przed organizm zaczął unikać większego wysiłku tak jakby podświadomie zbierał już energię na te zawody?


@keyg: to się tapering nazywa ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Zależy od dystansu. Na pełny triathlon 2 tygodnie daję przed luźniejsze. Na ćwiartkę ostatnie 3-4 dni odpuszczam trochę.