Wpis z mikrobloga

  • 38
Zainspirowany wpisem kolegi po fachu @vilay od siebie dołożę pare smaczków pracowania z naszymi śniadymi ksiazetami przy projektach. Pracowaliśmy z hindusami którzy byli odpowiedzialni za backend naszej apki (super pomysł żeby wyeksportować support części swojej apki do Indii xD) i rosły problemy w oczach np:

- z całej ich gromady (podobno było ich tam większość czasu 5-6) tylko jeden potrafił odratować api jak padło

- kiedy zgłaszałeś mu, ze backend leży nieodpisywal tak długo aż naprawił problem, w międzyczasie oczywiście zero komunikacji, ani ze wie ze nie działa backend, ani ze przyjął informacje od nas, ani zero info kiedy/czy naprawi. Po prostu pisałeś i czekałeś godzinę, a zazwyczaj pare dni żeby ujrzeć od niego wiadomość „please check now”. O dziwo wtedy już działało ( )

- kiedy tłumaczyłeś im co trzeba zmienić, nieważne ile czasu zajęło Ci to tłumaczenie, odpowiedz czy rozumie co powiedziałes brzmiała „yes”. Zapytany ponownie czy mam wytłumaczyć jeszcze raz odpowiadał ponownie twierdząco (°°

- mieliśmy wgląd do pull requestow naszych hindu i po pewnym czasie stwierdziliśmy ze coś jest nietak bo ten sam koleś robił w kółko te same błędy przy pisaniu kodu (za każdym razem był upominany żeby tak nie robić). Dopiero po miesiącach się okazało ze z jednego konta w bitbuckecie korzystało pół ich biura

- bonus dla wytrwałych: działający w kratkę backend był bodźcem żeby napisać testy sprawdzające backend (responsy code’y, body) puszczane w cron’ie co 15 minut xD. Kiedy trzeci raz z rzędu szedł fail, leciał mail do przełożonego naszych hindu. Oczywiście niewiele to pomogło ale przynajmniej była podkładka ze to nie my jesteśmy bottleneckiem. Nie muszę chyba wspominać ze team backendowy ignorował te maile i i tak trzeba było do nich pisać samemu.

Jebła szło dostać. Trzymajcie się w tych software house’ach!

#it #pracbaza #programista15k #programowanie
  • 5
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@bb89: podobne doświadczenia...
U nas 2 pisało jeden mały serwis przez 8 miesięcy, manago zlewał sprawdzanie postępu i tylko pytał ich co jakiś czas jak idzie. Zawsze było już niemal gotowe do deploy'u na proda. Nikt tam się nie wpieprzał bo robili to z boku głównego projektu. Jak już ich docisnęli to j----y prosty spring boot'owy serwis nawet nie wstawał ( ͡° ͜ʖ ͡°)
hindusy to
  • Odpowiedz
- bonus dla wytrwałych: działający w kratkę backend był bodźcem żeby napisać testy sprawdzające backend (responsy code’y, body) puszczane w cron’ie co 15 minut xD. Kiedy trzeci raz z rzędu szedł fail, leciał mail do przełożonego naszych hindu. Oczywiście niewiele to pomogło ale przynajmniej była podkładka ze to nie my jesteśmy bottleneckiem. Nie muszę chyba wspominać ze team backendowy ignorował te maile i i tak trzeba było do nich pisać samemu.


@
  • Odpowiedz
1. kiedyś miałem problem z updatem Windowsa, dzwonie na hinduski support, babka chciała abym pokazał pulpit na teamsach i dał jej kontrolę, weszła na jakiś zasób sieciowy, z multum plików przeciągnęła tylko execa na mój pulpit i próbowała to oczywiście uruchomić wiadomo z jakim skutkiem, na końcu twierdząc, że i tak nie da się tego naprawić.

2. vpn mi nie działał albo zrywał połączenie przez bramę w Polsce, przez Niemcy szło elegancko,
  • Odpowiedz