Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Mirki. Mam bardzo, ale to bardzo poważny problem. Nie wiem z kim się do niego zwrócić. Męczy mnie bardzo a psycholog nie pomógł. Leki od psychiatry też, ponieważ piszę ten post pod wpływem leków które biorę od 2 miesięcy. Mam nadzieję, że będziecie cierpliwi i przeczytacie do końca.

Czy jest może możliwe w życiu abym był sam całe życie? Mam 30 lat i chciałbym tak do końca przeżyć życie w samotności. Pytaniem jest czy tak się właśnie da? Znajomych nie mam, kont na FB, insta, Messenger również. Discorda też. Skype służbowo. No jedynie w pracy, lecz na szczęście każdy zajęty. A wolne nie zwracają jako tako na mnie uwagi. Ale myślę, że przez 4 lata nikt się nie starał o mnie to z wiekiem nie mam się o co martwić. W szkole pamiętam były epizody, ale to bardziej aby się pośmiać, bo dziewczyny były zajęte. Czy są duże szanse na to abym był samotny? Z rodziną kontaktu nie utrzymuję. Pracuję też czasami zdalnie. W innym miejscu publicznym typu bus, szpital, sklep z nikim się w życiu poznać nie udało. W internecie raz na sto. I parę razy były spotkania i na tym koniec. Od 5 lat nie szukam dziewczyny. Nie potrafię kłamać a niestety trzeba kłamać w CV aby zdobyć pracę i kłamać dziewczynie o bajkowym życiu. Przez co odpadam z innymi. Mój ojciec mówił mej matce, że nie będzie musiała pracować. Ściema piękna. A ja jeżeli chodzi o pracę kłamać nie muszę, mam pracę zdalną drugą i etat raz zdalny raz stacjonarny. Oby to szczęście trwało, bo z wiekiem coraz więcej ludzi bierze ślub. Więc już szanse na kobietę niemal zerowe. A nigdy kobieta nie wykazała mną zainteresowania w życiu. Więc się nie muszę o nic pod tym kątem już martwić, że sobie kobiety nie znajdę? Czy jednak dziwny traf może to spowodować?

Może to dlatego, że każdą kobietę traktuję jako obiekt seksualny i nic poza tym? Przez co w ten sposób w wieku 30 lat jestem wiecznie sam, ponieważ tak widzę kobietę. Zero związku, zero myśli o rodzinie, dzieciach tylko o seksie. Kobieta to wyczuwa po czym też się nabieram na jej shit testy pod tym kątem i wręcz ucieka. Pornografia tak mi zryła banię? Nie wiem sam. W sumie teraz już mi nie zależy tak na kobiecie, bo już w wieku 30 lat samotność jest lepsza od związku, ale czasem chciałbym się jednak o tym dowiedzieć.

O co w takim razie chodzi dziewczynom które podrywają faceta a są zajęte? A jak są wolne to są całkowicie nieosiągalne. Robienie sobie jaj? Atencja? Przyjaźń? Żarty? Nie wiem o co chodzi takim dziewczynom. Mi się wydaje że baba głupieje dzięki temu, że ma faceta i jest już w wymarzonej strefie komfortu dzięki czemu może sobie tak faceta traktować w żartach.
Dużo osób pyta mnie czy mam dziewczynę. Co ich to interesuje? Mnie nie interesuje czy ktoś kogoś ma. Ale ok, pytanie jak pytanie. Gorzej jest wtedy jak ta osoba to rozpowie a potem inni to wiedzą i podsuwają dziewczynę. Po co? O co takim ludziom chodzi? Raz, że jest niemal zawsze bardzo brzydka albo tylko 8/10 to jeszcze czuję się osaczony. Nie wiem jak zasugerować, że chcę być samotny aby nie narobić też sobie wrogów oraz dziwnych teorii względem orientacji. Co zresztą i tak mi to spływa. Wolę samotność od związku. A mam 30 lat.

Macie jakieś sposoby na to aby być samotny? Swego czasu wytworzyłem tego rodzaju aurę albo ludzie po czasie zorientowali się, że wolę samotność. Może i w tym przypadku będzie podobnie? Czy jest ktoś taką osobą lub zna taką osobę która jest chadem a mimo tego do 30 roku życia nie miała dziewczyny i po 30 nie chce jej mieć dlatego że ma już kasę i się w życiu ustawiła bo wcześniej dziewczyny go odrzucały? Mam w sumie problem... którego nie mam. Mam 30 lat, skończyłem studia i pracuję. Mieszkam ze starymi. Mam spoko pracę, zarobki. Ale no właśnie. Jestem całkowicie samotny. Poza rodzicami nie mam znajomych ani dziewczyny. I to mimo tego, że jestem przystojny. Można być chadem i być sam. Kobiecie się nie spodoba jedna rzecz którą popełnię i out. Wiele dziewczyn tak mówi. Ale z drugiej strony... mi to nie przeszkadza. Sprawia to, że wpadam w błędne koło z cyklu gdzie nie wiem czego chcę. Niby jak ktoś do mnie ze znajomych dzwoni to nie odbieram. A dziewczyny mnie nie chcą. To ja ich też nie. Przez co jestem sam. Sam nie podejmuję działania, bo jestem w fajnej strefie komfortu z której boję się, że jak wyjdę to popadnę w depresję bądź będę czuł się gorzej. Z nawiązywaniem kontaktów nie mam problemu. Jestem wyluzowany. To za mało aby nie być tym prawiczkiem. Co robić? Psychoterapia? W wieku 30 lat jestem w patowej sytuacji. Jestem starym kawalerem mieszkającym z rodzicami. Gorzej już chyba być nie może. Każda dziewczyna pyta mnie czy mieszkam z rodzicami. To tak jakby powiedziała czy jesteś biedny? Bo wiadomym jest, że facet jak się czegoś dorobił bądź ma bogatych rodziców to mu takie mieszkanie kupią. I przez to nie mogę znaleźć sobie dziewczyny. Jeszcze w dodatku się ze mnie śmieją dzwoniąc o 5 rano i się chwalą swoimi facetami oraz umniejszając wobec nich moje zasługi. Przez co jestem sam. Nie mam żadnych znajomych. Mieszkam z rodzicami którzy mają mnie gdzieś. Postanowiłem, że zostanę kompletnie samotny. I tak się nikt mną nie interesuje to i ja tak samo. W grę wynajem nie wchodzi, oszczędzam kasę na mieszkanie. Tylko kiedy oszczędzę... 3 lata minie. Albo może zagranica? Był ktoś może w podobnej sytuacji w tym wieku mając taką rozterkę? Jak sobie z tym poradziliście?

To samo tyczy się seksu. Zauważcie, że gdyby nie pieniądze seks by wcale nie istniał. Jak myślicie - czy kobiety byłyby skłonne nagrywać filmy pornograficzne za darmo? Lub uprawiać prostytucję? Albo uprawiać seks w małżeństwie za darmo? No właśnie. Zobaczcie jak pieniądze wszystko zmieniają w tej materii. Ja jako chad nigdy nie uprawiałem seksu a jestem już po 30. Ale z wiekiem odpowiadam sobie na wiele pytań dotyczące tego stanu z cyklu samotności. Jednym z nich dzielę się wam. Czy ma ktoś może przed 30 rokiem życia tak, że jak inni proponują dziewczynę, albo dziewczyna się oferuje do związku to wy automatycznie taką odrzucacie mimo tego, iż mogłaby być ciekawa? Pytam wiecznych kawalerów w wieku 30. U mnie tak jest, bo do 25 roku to ja byłem odrzucany jako bezrobotny student, a teraz to ja odrzucam dziewczyny. Ma to związek z przeszłością, oraz nawykami kawalerskimi. Jestem przyzwyczajony do bycia kawalerem. Nie potrafię zagadać do dziewczyny. Nie mam kont na portalach społecznościowych. Nie są mi potrzebne, dawanie lajków i komentarzy oraz wstawianie swoich zdjęć gdy nie mam znajomych mija się z celem. Czyli przez internet odpada. W realu też, zraziłem się bo dziewczyna szybko wyczuwa moją desperację. Tindery, Badoo? Nie dla mnie. Szkoda, bo jestem przystojny co mówi mi wiele osób. A gdy tłumaczę im sytuację mówią, że jestem sam sobie winny. To prawda. Ale jak to zmienić?
Czy waszym zdaniem warto szukać sobie dziewczyny w wieku 30 lat nie mając doświadczenia w związku wcześniej mając nieudane podboje związane z charakterem (dość dziecinnym)? Czy odpuścić sobie?
Piszę, bo niby mam wylane, ale już mi to mówi 50-letni wieczny singiel abym sobie kogoś znalazł. Rodzina to samo. Tyle, że nie rozumieją że wszystkie absolwentki przeważnie humanistki wyjechały do dużych wojewódzkich miast klepać tabelki w korpo. Jedynie powprowadzały się tutaj pary w wieku 20-25 lat ze wsi. Panienek tutaj nie ma. A jak jest to się do tego nie przyznaje. W sumie to zbieram kasę na mieszkanie w większym mieście aby się wyprowadzić i szukam też odpowiedniego mieszkania aby kupić, bo ceny straszne. Jak kupię kawalerkę 15-25m2 to będzie sukces.

Nie wiem dlaczego kobiety nie straci. Ale obserwując Wykop - Czy może mi ktoś wyjaśnić dlaczego na tym wykopie jest taka straszna presja na posiadanie pracy oraz dziewczyny? Już pomijam takie definicje jak przegryw. Co przegraliście? Co chcecie wygrać? Dziewczyny nie szukam od 3-4 lat mimo 30 na karku. Pracuję do czasu kiedy sobie uzbieram kasę na mieszkanie i je wynajmę. W sumie już mogę wziąć malutki kredyt który się spłaci z wynajmu. Ale mogę popracować na luzie aby potem żyć z wynajmu mieszkań od starych którzy uwierzyli w covidową propagandę telewizyjną w której zjada to ich stres od środka. Ciekawe jest w mojej miejscowości to, że nikt nie ma covida a ofiar jest u mnie znacznie więcej niż przez ubiegłe lata. Ale przegryw to serio chyba jakaś choroba psychiczna. Macie łóżko do spania przez minimum 1/3 dnia na którym śpią wygrywy. Macie komputer z Internetem dające nieograniczone możliwości rozwoju który ma też każdy wygryw. Macie jedzenie które jedzą wygrywy. To już 2/3. 3/3 to praca lub czas wolny. Niewiele różni się wasze życie od wygrywów. Czego oczekujecie? Dziewczyny? Jestem 10/10 i jej nie mam. Dlaczego? Bo nie ma uczucia pomiędzy nami. A w sztucznym nie zamierzam być. Nie ma znaczenia czy jesteś 2/10 czy 10/10. Jak jest to coś pomiędzy wami wtedy ułamki odchodzą do lamusa. Pieniędzy? Multum sposobów na zarobek. Czy postawić sobie w związku z tym cel jakim jest przeżycie w samotności? Długi czas mi to wychodzi, mam już 30 lat a zadeklarowałem się od 26 roku życia. Obecnie idzie dobrze, żadna dziewczyna nie jest mną zainteresowana i na 200% nie będzie, bo szpecę swój wygląd oraz obrzydzam swoją gadką. Często też deklaruję, że chcę być samotnym. Nie interesuje mnie co o tym myślą. Nie chcę się więzić zakładając rodzinę i utrzymywać dzieci w czasach gdzie pracownika się nie szanuje nawet z wykształceniem i umiejętnościami przez co często zmienia się pracę. A kredyt to już całkowite samobójstwo. Wtedy żona takiego kopie i zostawia z długami.

Co tu dużo mówić. W wieku 30 lat uświadomiłem sobie, że jestem skazany na starokawalerstwo. Jestem z niższej ligi. Moim zdaniem kobiety widzą to, że chcę je przelecieć - bez myśli o związku. A to przecież o to chodzi. Wiadomym jest, że też potrzebuję związku ale jednak kobiety bardziej widzą to pierwsze. Jestem ich świetnym friendzonem. Mówią, że byłyby ze mną gdyby nie chłopak. Niestety chłopak odchodzi i dalej dziwnym trafem nie są ze mną. Także jak sobie ułożyć życie? Żyć jak dotychczas? Bez rodziny? Samotność mnie wykończy. Czy serio mieć dziewczynę to jakieś trudne przedsięwzięcie? Ciekawi mnie co sądzą osoby które wzięły ślub w wieku 25-30 lat o przegrywach którzy w wieku +30 lat nigdy nikogo nie miały? Załóżmy, że w wieku 30 lat jestem bezrobotny. Szukam pracy, mam wyższe wykształcenie. Szukam też #rozowepaski. Co różowy pasek na to gdy się dowie, że nie mam pracy? Bo niby mówi się, że jak ucieknie to dobrze ale nie wyobrażam sobie takiej różowej która nie ucieknie od bezrobotnego 30-latka który nie może znaleźć pracy. Bezrobotny? Jakiś niezaradny życiowo. Zwłaszcza, że mam wykształcenie i doświadczenie po którym praca jest. Jak to teraz jest? Do 27 roku życia szukałem różowej. Każda była zajęta, przez co przestałem szukać. Dochodziła też zbieżność zainteresowań. Wiele detali które mógłbym wymieniać a przyczyniły się do tego, że jestem sam. Teraz mam 30 lat. Nie szukam od około 2-3 lat, bo praktycznie każda różowa z którą rozmawiałem była albo jak już wspomniałem zajęta przez kogoś albo coś jej we mnie nie pasowało i wiele innych drobnych detali. Z wyglądu według szczerych wypowiedzi zajętych koleżanek jestem średnio 9/10. Czyli jednak wygląd mam.
Ale jak to wygląda w wieku 30 lat? Idzie znaleźć jakąś rozwódkę albo pannę z dzieckiem przy takim wyglądzie? Tylko bez wypowiedzi typu "nie jesteś 9/10", bo wygląd to nie wszystko. Zwłaszcza, że się starzeję. Teraz będzie się liczyło doświadczenie w związku. A jego brak - nigdy nie miałem dziewczyny. I to może być bardziej odstraszające od mojego dobrego charakteru i wyglądu oraz spoko zaplecza finansowego ale to akurat nie jest ważny aspekt. Kobiety nie są materialistkami, jedynie tylko w przypadku gdy facet uchyla się od utrzymania dziecka. Takie detale jak zbieżność zainteresowań, różnica wieku, inny światopogląd no i mieszkam z rodzicami (mimo tego, że wynajmuję komuś mieszkanie w stolicy). Szkoda, bo czasem wspominając dziewczynie o rodzinie i ślubie wypowiadała się o mnie, że jestem desperatą który chciałby już brać ślub i zakładać rodzinę. Jednak ciężko będzie o założenie rodziny i muszę wykombinować aby bez żony adoptować dziecko. Bo adopcja jest niestety możliwa tylko z żoną.

#przegryw #wygryw #zwiazki #seks #pieniadze #wychodzimyzprzegrywu #pracbaza
#przegryw #zwiazki #samotnosc #rozowepaski #niebieskiepaski #samotnepaski #redpill #blackpill #oswiadczenie #zalesie #p0lka

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #612b72979e7350000b930594
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: LeVentLeCri
Doceń mój czas włożony w projekt i przekaż darowiznę
  • 11
  • Odpowiedz
Może to dlatego, że każdą kobietę traktuję jako obiekt seksualny i nic poza tym?


@AnonimoweMirkoWyznania:
Z takim podejsciem to sobie nawet luznej kolezanki na regurne bzikanie nie znajdziesz. I tak, po paru godzinach na chacie/spotkaniu przy kafce, przecietnie rozgarnieta dziewczyna takie podejscie wyczucje. Zwlaszcza jesli slabo u Ciebie z expem w wyrywaniu loszek.

Jestem 10/10 i jej nie mam. Dlaczego? Bo nie ma uczucia pomiędzy nami


Nie jestes, kazdy toptierowy samiec
  • Odpowiedz
WygadanySzejk: Jeśli to nie bait, to jesteś bardzo dziwny i infantylny. Wpis jest chaotyczny, nie trzyma się kupy, ani tu jasnej tezy, ani spójności.

Btw. raz piszesz, że masz pracę, później, że niby bezrobotny. Zaczynasz od tego, że chcesz być sam, a później wychodzi na to, że panicznie boisz się samotności. Wspominałeś, że jesteś 10/10, a później, że 9/10 (swoją drogą - nie jesteś).

Nie wiem, co ci poradzić, chłopie, bo
  • Odpowiedz
22centymetry żywej tkanki : wyobraź teraz sobie że chcesz komuś przedstawić swój problem i #!$%@? mu taki monolog jaki tutaj walnąłeś nikt cię nie wysłucha bo nie będzie w stanie spamiętać wszystkiego, poza tym nikt normalny nie tworzy takich esejii, pewnie wpadasz w jakieś manie i stąd taka ściana tekstu, z takim człowiekiem ciężko wytrzymać bo jak wpadnie w cug szaleństwa to nie może przestać nie widzi tego jak się zachowuje podejrzewam
  • Odpowiedz