Wpis z mikrobloga

Czołem!

Dziękuję Wam za wczorajszy dzień, jak zawsze pokazaliście, że jesteście niesamowici. Starałem się jak najdłużej odpisywać na Wasze komentarze, dlatego pisałem dość nieskładnie na koniec.

Pisanie tego tekstu to było pewne pożegnanie z moim dotychczasowym życiem, miałem bardzo duży emocjonalny stosunek nie tyle co z pracą co z ludźmi którzy tam byli i co razem tworzyliśmy. Upadek Gastro by tego nie zmienił, gdyby nie choroba dalej bym mógł być sobą, naprawić błąd, odpracować należności. Większośc ludzi nie chciała by pewnie tego przeżych co ja bo brzydzą się życiem korposzczura, mnie to napędzało. Nie czuje się lepszy, że to przeżyłem. Jestem szczęśliwy, że mogłem wziąć w tym udział. Nigdy już nie będę mógł do tego wrócić. Miałem tylko 50k znaków by to opisać, wybrałem chwile które były dla mnie piękne i chciałbym je zapamiętać.

Oczywiście to nie była wyłącznie historia sukcesu zabranego przez chorobę, popełniłem wiele błędu i złych decyzłi. Nie chce i nie tłumacze ich chorobą, ale gdybe nie choroba to mógłbym to odpracować, nawet jakbym miał to robić całe życie. Choroba odebrała mi to prawo.

Zbiórka została zweryfikowana dokumentacją medyczną potwierdzającą każdy wymieniony medyczny objaw. Środki mogę przeznaczyć wyłącznie na leczenie, muszę udokumentować ich wydanie wyłącznie na cele medyczne i przedstawiać je do administracji zrzutka.pl

Pisząc swoją historię byłem ograniczony do 50k, wielu historii nie mogłem Wam tam wtedy opowiedzieć. Wczoraj na koniec dnia odezwał się do mnie Wierzyciel, o którym wspominałem w zbiórce, ze jak skala pozwoli to chciałbym móc do spłacić my móc wrócić do społeczeństwa. Pisałem też o nim na głównej i mirko zanim się odezwał wieczorem, że chce go spłacić bo nie daje mi żyć. Wierzycielem jest wynajmujący od którego wynajmowałem szeregowiec za czasów jak byłem dyrektorem. Na koniec gastro, gdy siedzieliśmy tam od rana do wieczora, ja byłem już na totalnym autopilocie, żyliśmy w ruinie. Czasem byliśmy mniej niż kilka godzin na dobę w domu. Nie sprzątaliśmy, nie praliśmy, nasze życie wtedy przypominało obłęd a ja miałem już znacznie ograniczony kontakt z rzeczywistością. Żona od rana do wieczora wszędzie ze mną jeździła i chodziła bo bała się, że coś mi się stanie, bo nie zrozumiem dobrze sytuacji. Mieliśmy koty, które nie mając sprzątanych kuwet zaczęłi szczać i srać po całej chacie. Kotki wydaliśmy później w małym rozdajo fajnej parce z Poznania oraz rodzinie. Chata po nas wymagała remontu, nie było co do tego żadnych wątpliwości. Na przekazaniu podpisałem protokół potwierdzający uszkodzenia. Gdy koszty remontu zaczey rosnąć w niezrozumiały dla mnie sposób (np doliczona wymiana żarówek w cąłym domu, roboczobodziny obecnosci swiadków ogledzin) a w momencie gdy dolicził nam kanapę, udowadniając do zdjęciem innej chaty uznałem, że to jest wyłącznie próba naciągniecia mnie na pełny remont. Skontaktował się ze mną jego prawnik z wyceną na 23k.Odrzuciłem wycenę, przyznając się do długu bezspornego który wg mnie wynosił chyab 10k. Wierzyciel powiedział, że poświęci każde pieniądze by nas odnaleźć, dla niego będzie to sprawa honorowa i nigdy nie odpuści. Następnie mój adres zameldowania pod którym mieszkają dziadkowie, miesiącami był nachododzy przez komornika, nękal nie tylko ich ale również sąsiadów z klatki w bloku. Byłem wtedy na terapi SSRi która całkowicie rozwalała moje emocjonalne postrzeganie, z powodów ogromnych lęków przez ponad rok nie odwiedziłem babci i dziadka. Nie pożegnałem się nawet z konającym w kwietniu dziadkiem, bo bałem się, że akurat wpadnie wierzyciel z komornikiem i dziadek będzie musiał przechodzić przez to piekło chwilę przed śmiercią. Zobaczcie jego wpis, życzy mi zdrowia publicznie, a na milu napisał, że jak nie podpisze ugody to upubliczni zdjęcia w jakich warunkach mieszkałem i zostawiłem dom by wywrzec negatywny efekt na zbiórce na czym mu zależy. Aktualnie wg niego niego z długi 23k już jest 50k. Samo 10k wydał odnalezienie mnie. Stosuje niewspółmierne środki odzyskania długu. Wynajął detektywa, cały czas miesza w to moją żonę. Mamy rozdzielność majątkową, umowa najmu była na mnie. Mimo tego, cały czas wszystkie groźby kieruje do w liczbie mnogiej. Nie dociera w ogole do niego, że nie posiadam nic, nigdy nie pójdę już do pracy, nie będę mógł tego w żaden sposób zapłacić. Zaproponowałem rozwiązanie o które pytała mnie zrzutka przy założeniu zbiórki, jeżeli dołącze podpisane dokumenty potwierdzające dług, będę mógł podnieść kwotę zbiórki o wartość długu. Zaproponowałem to wierzycielowi jako jedyne realne rozwiazanie odzyskania przez niego pieniedzy, ja ich inaczej nie zarobie. Zrzutka zgodziła się, że podpisane porozumienie z wierzycielem na kwotę 23k dołaczy do zbiórki a pożniej rozliczy wydanie środkó. Wierzyciel odrzucił to nazywając to nic nie wartym dokumentem. Naciska na wskazanie mojego adresu pobytu, a ja po jego zachowaniu nigdy wiecej nie chciałbym go dopuścić do bycia w pobliżu. Zona jest od wczoraj cała rozrtrzęsiona, nie może się pozbierać, boi się wychodzić z domu, myśli o zmianie miejsca zamieszkania.

Wierzycielu, nas nie da się już bardziej upodlić, my już nic nie mamy oprócz siebie samych, a tego nam nie odbierzesz. Nie boimy się Twoich gróźb upublicznienia zdjęć, przebiegu negocjacji czy ich przerwania. Udowodnisz tylko w jakim koszmarze wtedy żyliśmy i jak mieliśmy ograniczone postrzeganie. To, że odrzuciłeś ofertę administracji zrzutki dodania wierzytelności oznacza dla mnie jasno, że nie zależy ci na odzyskaniu należności tylko chcesz upodlić upadłęgo kaleke w ostatnich chwilach jego swiadomego życia. W chwili, która miała być jego ostanim wyjątkowym wspomnieniem. Twoj status materialy i niewspolmniernie posniesione srodki co do odzyskania długu, wyliczenie każdej śrubki w kosztorysie a teraz kikukrotne grożenie wysłaniem zdjęc do zrzutki i do administracji wykopu jak nie podpisze porozumienia z adresem pobytu, pokazuje jakim naprawdę człowiekiem jesteś.

W poniedziałek golę brodę! Dzięki za rady :)

#wykopefekt #dziekuje #damcciochoruje #polska #wykopefekt #pomoc #parkinsonizm #damcciochoruje #bolimieglowa #pomagajzwykopem #afera
  • 4