Wpis z mikrobloga

@LewPodkarpacia: W ogóle, Fender ma doskonały quality control. Jak ostatnio widziałem nawet Squiery Affinity, to muszę powiedzieć, że serio robią wrażenie - porządna polerka na progach, nic nie kłuje w dłonie itd.
Kupiłem w ciągu ostatniego roku dwa indonezyjskie Jacksony, zresztą nie oglądając ich na oczy, na spróbowanie - i jak porównuję do swojego Soloista z USA czy japońskich, które kiedyś miałem, to ze zdziwieniem stwierdzam, że pod względem tzw. "craftsmanship",
@Mr_Hand_of_Fate: totalnie się zgadzam, ja ostatnio się zagrywam na Squierze Paranormal Series. Gitara za 1600 zł, a wykonana jak fender meksykański. Może kwestia udanego egzemplarza, ale jestem zakochany w gitarze o połowe tańszej od mojej głównej... :D Ale QC ogólnie poszedł do przodu dzięki temu wynalazkowi, maszynie która ocenia parametry gitar. Nie wiem jak to się nazywa, ale działa cuda, bo już wszystkiego nie trzeba robić ręcznie