Wpis z mikrobloga

6. Zaliczenie słupa w innym mieście
Jedziesz przez miasto, elegancko jedziesz, prosta droga, pusta, noc, szybko jedziesz, bo trzeba się spieszyć. Nie zaliczasz słupa. Damn it. Nie myśląc wiele, bo nad czym tu myśleć, nie ma czasu przecież, wyjeżdżasz na wylotówkę, ekspresówkę, jesz drożdżówkę. Bo zgłodniałeś trochę. Jedziesz szybko, gdyż auto lekkie, dużo paliwa nie zostało, kto to będzie potem gasił. Wjeżdżasz do innego miasta, wciąż noc, ale już przynajmniej nie jesteś głodny, bo drożdżówka była syta. Jedziesz pustą ulicą, ponieważ każde polskie miasto jest w zasadzie takie samo, ulice i ludzie albo same ulice. Tak czy siak, nie masz z kim pogadać i tak. #!$%@?ć. Jedziesz dalej. Widzisz fajny słup. Widzisz go już z daleka. Widzisz go, przyspieszasz, więcej gazu didżej, słup wytrzyma. Widzisz go i #!$%@? się w niego z całym tym impetem wytworzonym przez silnik skonstruowany pierwotnie w 1892 przez pana Rudolfa Diesela. #!$%@? się i elegancko zaliczasz słup w innym mieście. I dobranoc, i papa. I powiedzcie mamie, że lubiłem #!$%@?ć.

#99deathways
  • Odpowiedz