Wpis z mikrobloga

Oto moje mini recenzje wszystkich piosenek na #eurowizja, o które nikt nie prosił i nie potrzebuje. Oceniałam na podstawie wersji studyjnej, w skali ocen od 1 do 5. Uwaga, zawiera niepopularne i kontrowersyjne opinie!

Łotwa (1/5) - nie trawię rapu, więc nie jest to w moim guście; wydaje się trochę mniej irytująca niż w zeszłym roku, choć jeszcze kilka takich “pararapa” i słowo daję, bym zwariowała
Polska (1/5) - bezpłciowe i płaskie, nic się nie zmienia przez całą piosenkę; nie słychać wokalisty (zgaduję, że w wersji live chórek też go zagłuszy - a że od tego roku chórki będą mogły lecieć z playbacku, to Rafau, pora na CS); pod względem cringe’u kojarzy mi się z “PoP! Goes My Heart” (z filmu “Prosto w serce” - choć jakby Brzozowski tak wywijał biodrami jak Hugh Grant w tym filmie, to przynajmniej umarłabym ze śmiechu)
Grecja (1/5) - w tej piosence nie ma nic ciekawego, co przyciągnęłoby uwagę; dość siermiężne wyprodukowana; rodzaj nuty, która leci podczas napisów końcowych filmów, gdy wszyscy już wyszli z kina;
Czechy (1/5) - (w zeszłym roku moim zwycięzcą czeskich preselekcji był zespół We All Poop, w takich chwilach zastanawiam się, czy w tym roku też zaproponowaliby coś równie dobrego), wracając do Benny’ego - piosenka wydaje się nieco lepsza niż w zeszłym roku, ale jakoś nie czuję jej w ogóle
Norwegia (1/5) - podobno to nie jest występ trolla, ale brzmi tak kiczowato i staroświecko, że trudno na poważnie brać tę piosenkę, nie podoba mi się i już
Albania (1/5) - niemal wszystkie bałkańskie ballady brzmią według mnie tak samo (zwycięstwo Serbii w 2007 r. z “Molitva” to był wyjątek od reguły), gdyby co roku wysyłali tą samą piosenkę nie zwróciłabym nawet uwagi; z plusów kobitka ma kawał głosu
Estonia (1/5) - dość toporna; mocno się dłuży; może w radio by to przeszło, ale za nudne i przewidywalne jak na Eurowizję
Serbia (1/5) - tak jak w zeszłym roku nadal kiczowaty pop z przełomu lat ‘90 i ‘00; refren trochę taki w stylu Las Ketchup; nie kręci mnie to
Hiszpania (1/5) - hiszpański ładnie brzmi w balladach, ale wokalista ma coś dziwnego w barwie głosu, że odstręcza; śpiewa o żałobie po zmarłej babci i jednocześnie pierdyk! popowy bit w refrenie, wtf
Australia (1/5) - ta piosenka jest dziwna, gdyby nie ta nieprzyjemna gardłowa maniera śpiewania wokalistki to byłaby to całkiem ciekawa propozycja; w każdym razie lepsza niż w zeszłym roku, jeśli można tak powiedzieć
Rosja (1/5) - bo nikt mi nie zabroni dawać rapu najniższą ocenę; fragment śpiewany jest całkiem fajny, reszta bezwładny chaos

Azerbejdżan (2/5) - gdyby nie zmieniony tekst i bardziej tureckie brzmienie to bym powiedziała, że piosenka identyko jak w zeszłym roku (choć wtedy piosenka była bardziej spójna i przyspieszenie na koniec miało większy sens); przeszkadza mi, że wokalistka sepleni (jeśli celowo to nie kumam w jakim celu)
Macedonia (2/5) - ballada musicalowa; za bardzo przekombinowana; po zakończeniu nie pamiętam nawet linii melodycznej refrenu oprócz tego, że była symfoniczna
Chorwacja (2/5) - tekst jest tak utarty, że lepiej/ciekawiej by brzmiała całość po chorwacku; podkład muzyczny w refrenie sam w sobie dość chwytliwy, ale wokalistka ma ewidentny problem z trafieniem w górne dźwięki, a to “oh no, oh no” to już w ogóle brrr…
Gruzja (2/5) - pierwsza zwrotka wydaje się całkiem przyjemna, ale potem to wolne tempo robi się już nudne; brzmi jak pościelówa albo soundtrack do fragmentu filmu, w którym zrezygnowany i pokonany bohater wraca do swojego rodzinnego miasteczka [*]
Szwecja (2/5) - jestem zbulwersowana, bo prawda jest taka, że gdyby wysłali to Niemcy, to wylądowaliby z 0 punktów, a tak to Szwecja z takim do bólu typowym popem będzie w top15, wrr; moim zdaniem problemem w piosence jest za bardzo kobieca barwa głosu wokalisty, Mans zaśpiewałby to lepiej :P
Mołdawia (2/5) - podkład muzyczny (zwłaszcza w refrenie) jest fajny, zapadający w pamięć, ale wokal jest płaski, w ogóle linia melodyczna wokalu jest taka idąca swoją drogą i niedopracowana; trochę zalatuje wannabe Britney Spears (ale doceniam największy przeskok gatunkowy i wizerunkowy z roku na rok)
Dania (2/5) - byłam nastawiona sceptycznie, ale po wysłuchaniu całości to całkiem zgrabnie ujęta stylistka lat ‘80, może nawet wpadające trochę w piosenki ABBA, ale aż taką fanką disco nie jestem, żeby się tym przesadnie zachwycać :p
San Marino (2/5) - wow, zaskakująco dobrze wyprodukowany dance pop, ale musiałam odjąć punkt z powodu rapu (nie obchodzi mnie, kto rapuje, pasuje to jak jeż do kołyski)
Ukraina (2/5) - bardziej przemawia w tym do mnie muzyka elektroniczna niż folklorowy wokal (może to kwestią osłuchania się, w sumie do Hatari robiłam kilka podejść zanim szok minął i pozwoliłam porwać się ich muzyce) - btw. podobał mi się cover “Dancing Lasha Tumbai” w ich wykonaniu (na oficjalnym kanale ESC powinien nadal być dostępny) ( ͡º ͜ʖ͡º)
Austria (2/5) - ma ładną barwę głosu, ale w zeszłym roku miał taką fajną “funkową” piosenkę, a teraz pff, jakaś gospelowa ballada; solidne rozczarowanie

Włochy (3/5) - na mój gust za bardzo przegadana; wszyscy tak zachwalali, to spodziewałam się jakiś fajerwerków, a tu jak na punkowe brzmienie to wyszła raczej monotonna; podoba mi się linia melodyczna gitar w zwrotkach
Malta (3/5) - niby całkiem fajna retro-popowa piosenka, ale strasznie dużo się tu dzieje - naliczyłam aż pięć części różniących się tonacją/bitem (to chyba rekord?) i nie jestem pewna, czy to dobrze; najbardziej zapada w pamięć refren “trąbkowy”, a nie te fragmenty, gdzie Destiny robi pokaz możliwości swojego głosu;
Izrael (3/5) - rzadko podobają mi się izraelskie piosenki (z powodu dodawania w nich bliskowschodnich zaśpiewów), ale w tym wypadku jest całkiem nieźle; solidny pop; trochę psuje efekt ta część, która jest po hebrajsku, bo rozwala napięcie budowane podczas refrenu
Litwa (3/5) - po zeszłorocznym hicie miałam wystrzelone w kosmos oczekiwania i… zawiodłam się, że poszli w kierunku disco (podobnie jak kilku innych uczestników ESC, więc nie jest już to tak unikalne); piosenka jest ogólnie dość fajna, ale no szkoda, że refren jest taki wydyszany, bo marnuje się potencjał świetnego, charakterystycznego głosu Vaidotasa :(
Finlandia (3/5) - refren jest spoko, ale ta melorecytacja w zwrotkach (wiem, że taka jest konwencja tego gatunku, ale naprawdę nie lubię melorecytacji!); mam takie przeczucie, że to brzmi jak zblendowane metalowe kawałki, które przez lata mogłyby się pojawić na Eurowizji, ale tego nie zrobiły, więc czas na nadrobienia tych zaległości - siup!; daję punkt ekstra za to, że Finlandia jako jedyna stara się chociaż co jakiś czas wysłać jakieś mocniejsze brzmienie
Niemcy (3/5) - what the f… I don't feel hate… :D porąbane, ale w pozytywnym sensie; wygląda na to, że Niemcy po latach szorowania końca tabeli z 0 punktów na koncie postanowili odpuścić i wysyłać coś kompletnie od czapy (i chwała im za to, bo piosenka całkiem sympatyczna);
Słowenia (3/5) - fakty są takie, że zeszłoroczna “vooo-da-da” była od tego gorsza (więc jest progres) i wow, Ana ma kawał głosu z fajną głęboką barwą, którym genialnie operuje; ech, gdyby tylko to nie był (znowu!) gospel …
Portugalia (3/5) - świetna “czarna” barwa głosu, przyjemny retro utwór, chociaż mający mało wspólnego z Eurowizją (z drugiej strony, Portugalia 2017 też wydawała się nie na miejscu, a wygrała, więc wszystko jest możliwe)
Cypr (3/5) - jestem trochę wkurzona, że tak mi ta piosenka wlazła w głowę, skoro to perfidna zżynka z “Bad romance” i “Anywhere”; wrr, co roku daję się złapać na te klubowe pop pułapki, yeah yeah fire
Holandia (3/5) - (“Grow” było fajniejsze),na plus zwrotki z ”your rhythm is rebellion”, które słucha się całkiem przyjemnie, trochę jak w “Królu Lwie”, minusem jest refren, który zalatuje polskim reggae :/

Irlandia (4/5) - dlaczego to mi się tak podoba!? niby to tylko zwykły, typowy pop i do tego raczej datowany na lata ‘00, ale mimo to od razu wpada w ucho; to ten rodzaj piosenek, którą puszcza się w aucie na cały regulator, podczas jazdy na wakacje :)
Bułgaria (4/5)- (bardziej podobała mi się zeszłoroczna i pozostałe tegoroczne propozycje), ale i tak Victoria utrzymała dobrą jakość utworu; sentymentalny, ale z pozytywnym przesłaniem; fragment po drugim refrenie jest najlepszy, taki woah (♡ω♡ ) ~♪
Islandia (4/5) - brzmi jak miks kilku hitów Bee Gees ubrany w nowoczesne ciuszki; choć “think about things” miało bardziej uporządkowaną strukturę, a tu tak hm, łapu-capu trochę; im więcej się tego słucha tym bardziej uzależnia: “how does it keep getting better?” :)
Belgia (4/5) - już po odsłuchaniu fragmentu zapada w pamięć i złapałam się, że ją sobie nucę; w melancholijnym stylu podobnym do piosenek “Sixpence None the Richer”; jest świetna aż do fragmentu z “the wrong place”, który zabił dynamikę piosenki
Wielka Brytania (4/5) - wreszcie wysłali fajną, luźną (bez kija w tyłku), taneczną piosenkę (może to jej urok. maybe it’s Brexit); aż trudno uwierzyć, że to propozycja z WB, bo tak dobrze się tego słucha (i do tego tańczy)
Szwajcaria (4/5) - subtelniejsza i mniej wyrafinowana niż w zeszłym roku, przez co przyjemniej jej słuchać; fajnie stopniowane jest napięcie; ale ujmę to tak: różnica między balladą Portugalii z 2017 r. a balladą Holandii z 2019 r. była wyraźniejsza niż między Arcade a Tout l’Universe (więc mocno się zdziwię, jeśli wygra znowu piosenka w podobnym klimacie)
Rumunia (4/5) - lepsza niż w zeszłym roku; trochę taki emo klimat jak w “Beautiful mess” z 2017 r.; przejmująca w pozytywnym sensie; bez wybijającego się auto-tuna w refrenie byłaby jeszcze fajniejsza

Francja (5/5) - czapki z głów!; ależ tęskniłam za klasyczną francuską balladą! (ostatnia równie dobra była w aż 2009 r. - ponad dekadę temu!); przypomina piosenki Édith Piaf; mam słabość do emocjonalnych minimalistycznych ballad fortepianowych; według mnie najgłośniej krzyczy “zwycięzca Eurowizji!!” (ale co ja się znam?, ostatni raz, gdy trafiłam z wskazaniem wygranego to był 2010 rok, ech, Europo, przestań mi faworytów prześladować!)

#eurowizja #esc #eurowizja2021 #muzyka
  • 7
Bonus
Ponieważ narzekam na wybór niektórych piosenek, dodaję kilku moich faworytów z krajowych konkursów, wraz z oceną (na podstawie wersji studyjnej)
Szwecja - “Behöver inte dig idag", Clara Klingenström (3/5) - przyjemna piosenką indie; ale niestety wygląda na to, że Szwedzi (z powodu braku kwalifikacji do finału w 2010) nadal czują irracjonalny strach przed wysłaniem na Eurowizję kobiety z gitarą; szkoda, bo tak dawno nie było szwedzkiego języka na ESC (ostatni raz