Wpis z mikrobloga

Pierwszy raz mam taką sytuację z dostawcą części. Już od 3 tygodni nie możemy się doprosić o zwrot naszych pieniędzy. Nigdy na mirko nie pisałam nic w ten sposób, udzielałam się głównie pod znaleziskami o wiedźminie, nie robiłam zarzutek, antyreklamy ani nic, ale dziś jestem już na maxa wściekła i mam po kokardę tej sytuacji.

Jakieś 4 tygodnie temu zamówiliśmy części do automatycznej skrzyni biegów ze sklepu Midparts na sumę kilkaset złotych. Po kilku dniach oczekiwania i po telefonie do nich, okazało się że części jednak na stanie nie mieli więc dodatkowo musieliśmy czekać aż je dostaną. No dobra, uznaliśmy że to nie jest jakiś wielki problem i poczekamy dodatkowo te kilka dni. Wszystko zostało opłacone przez internet. Zamówienie przyszło wtedy w piątek, owszem... ale za pobraniem. Uznaliśmy że płacić ponownie za to samo nie będziemy, że to musi być jakaś pomyłka i nie odbieramy paczki. Zadzwoniliśmy do sklepu i powiedzieliśmy o sytuacji, a tam przekierowano nas do "centrali". Po rozmowie w centrali powiedzieli że wyślą to ponownie, tym razem bez pobrania, ale dopiero jak towar wróci do nich. Po szybkiej kalkulacji uznaliśmy że aż tyle czasu to nie mamy, bo części są potrzebne do jednego z aut klienta, a my wystarczająco długo czekaliśmy jak się okazało że nie mieli tego na miejscu i zamówimy po prostu z innej firmy, aby na poniedziałek, max wtorek było. Po ponownym telefonie do centrali i rezygnacji z zamówienia i prośbie o zwrot pieniędzy powiedziano, że je zwrócą, ale dopiero jak towar wróci do nich. No dobra, w sumie to rozumiem...

Był to wtedy jak pisałam piątek, więc w kolejnym tygodniu we wtorek albo środę zadzwoniłam, że do tej pory nie dostaliśmy zwrotu pieniędzy a paczkę pewnie już przecież dostali. Okazało się wtedy, że w regulaminie mają 14 dni na zwrot pieniędzy od momentu zwrotu towaru do nich... No dobra, uznałam że poczekamy, ale już wtedy zastanawiałam się, czemu nie powiedziano mi tego telefonicznie już od razu przy pierwszej rozmowie. 2 tygodnie później dzwonię, że dalej nie ma zwrotu pieniędzy, to zmieszany pracownik powiedział że oddzwoni jak się czegoś dowie. Z tego samego numeru oddzwonił do nas inny koleś, który powiedział żebym poczekała i on to "załatwi to od ręki" tylko aby im wysłać w smsie numer konta do zwrotu pieniędzy, bo było płacone przez płatności internetowe i oni numeru nie mają. No, skoro mówi że załatwi to załatwi, numer wysłałam i poczekamy dzień/dwa na przelew zwrotny. Ja ogólnie jestem ugodową osobą, nawet jeśli ktoś nie wywiązuje się z czegoś to zazwyczaj nie wykłócam się już na wstępie, nie pyskuję do sprzedawców, czy nie straszę niczym, tylko zawsze staram się drugą stronę zrozumieć, tam też pracują ludzie. Często mam z tego powodu sama do siebie wyrzuty, że daję sobie wejść na łeb i "jakbym była bardziej agresywna to by mi to załatwili szybciej", ale potem się reflektuję że jednak bardziej warto być spoko dla innych ludzików. W każdym razie, gdy po kolejnych dniach znowu nie było pieniędzy, a także nie było żadnego kontaktu to był już moment gdy moja cierpliwość się skończyła. W zeszły piątek [05.03] nie wytrzymałam już i wystawiłam negatywną opinię na Google z krótkim opisem całej sytuacji, co chyba ich mocno zabolało, biorąc pod uwagę przebieg dzisiejszej rozmowy.

Dziś trzeba było do nich zadzwonić, ale tym razem zadzwonił do nich mój zeźlony narzeczony, który w ogóle to te części od nich wtedy zamawiał i usłyszał w słuchawce że "ta pani od tego negatywnego komentarza na Google to chyba nie ma odwagi się skontaktować". No to kilka minut później zadzwoniłam ja, ale tym razem już #!$%@?, bo chyba zdecydowanie przegięli pałę w ogóle coś takiego mówiąc. Dzisiaj dowiedziałam się, że owszem, zwrot pieniędzy od momentu dostarczenia do nich towaru i że trzeba czekać 14 dni, ale jeszcze trzeba formularz zwrotu towaru im wypełnić i wysłać. XD Jutro się pewnie okaże że formularz owszem, ale jeszcze zaświadczenie A38 i orzeczenie o niekaralności w tłumaczeniu na mongolski i że na zwrot będą mieli pewnie 3 miesiące od momentu wpłynięcia formularza... Ponawiam pytanie - czemu nikt mi o tym nie wspomniał nic w rozmowach telefonicznych, które muszę z nimi sporadycznie przeprowadzać od #!$%@? 3 tygodni, bo sami zrypali sprawę nie potrafiąc wysłać towaru poprawną metodą? I dlaczego koleś mówił najpierw że "załatwi to od ręki" skoro jednak nie załatwił i nie wspomniał nawet wtedy słowem o dodatkowych procedurach?

Ja wiem że każdy się lubi zasłaniać regulaminem, ale ja się kontaktowałam od początku telefonicznie, licząc na normalne załatwienie sprawy, a z dzisiejszej rozmowy gdzie koleś na wstępie zaczął mi drzeć japę w słuchawkę dowiedziałam się że "mieszkamy chyba na wsi", że jednocześnie jesteśmy "problematycznym klientem i oni takich lubią" a po chwili że "nie jesteśmy ich klientem", a na dokładkę "że mogę nawet do prawnika iść". Chyba sobie zachowam na pamiątkę tę rozmowę, że nawet jak się po prostu spokojnie jak człowiek tyle czasu dopytujesz o zwrot swoich pieniędzy, to ani nie dostaniesz wprost rzetelnych informacji, ani sprawa nie zostanie załatwiona, BO NIE.

Wysłałabym im ten #!$%@? formularz, gdyby dali mi o nim znać wcześniej, ale po dzisiejszej rozmowie to chyba trzeba inaczej... I ciekawe co by było, gdybyśmy wtedy przyjęli paczkę, zapłacili ponownie na miejscu i prosili o zwrot pieniędzy?

#zalesie #kiciochpyta #gownowpis
  • 2
Jakby im naprawdę zależało na kliencie to byś miała kasę max w kilka dni; a teraz jeszcze focha walą za komentarz; no beka. Zostało ci chyba czekanie póki co; może zadzwonią abyś zmieniła opinię na Google jeszcze ;)


@DildoShwaggins: Nie zadzwonią, ewidentnie mają w dupie całą sytuację. Dało się to wyczuć w tonie głosu tego gościa w stylu "nie mamy płaszcza i co Pani zrobi?". Zamiast formularza chyba pójdzie zwykłe wezwanie