Aktywne Wpisy
zimne_st00pki +20
Z takich najgłupszych rzeczy, które wrzucę na ten profil to ostatnio pisałem z laską na bumblee.
Fajnie się pisało i napisałem coś, co się w tamtym momencie wydarzyło.
Stary się tak spierdział w kuchni, że odpalił czujnik gazu. Wszyscy przybiegli, żeby się dowiedzieć co się stało, a on sobie stał i się uśmiechał od ucha do ucha. Nigdy wcześniej takie coś nie miało miejsca.
Po tej wiadomości nie odpisała. (╯︵
Fajnie się pisało i napisałem coś, co się w tamtym momencie wydarzyło.
Stary się tak spierdział w kuchni, że odpalił czujnik gazu. Wszyscy przybiegli, żeby się dowiedzieć co się stało, a on sobie stał i się uśmiechał od ucha do ucha. Nigdy wcześniej takie coś nie miało miejsca.
Po tej wiadomości nie odpisała. (╯︵

ilem +41

źródło: GpI81jGXQAEdgst
Pobierz
Zoologist Bee (2019)
Jeden z moich dobrych ziomków jest synem bartnika. Zanim założył własny biznes, otworzył swoją pasiekę i zaczął sprzedawać "własny" produkt, długo jeździł na bazary i targowiska do jakichś miasteczek i sprzedawał miód, produkowany przez pszczoły jego ojca. Nie trzeba długo z nim przebywać, by wiedzieć, że zna się na rzeczy i kocha to, co robi. Wystarczy, że spytasz "co to jest pierzga", a gość, zamiast spokojnie i rzeczowo Ci to wyjaśnić, rozpoczyna tyradę, że k---a świat nie docenia jej zalet itp. Często raczył nas też anegdotami z bazaru, na przykład o starej babie, która zaczęła go podrywać, gdy spytał, czy chciałaby kupić słodki miodek. "Na pewno nie jest tak słodki jak ty", odpowiedziała, chyba już gotowa, by mu się oddać.
Chciałbym, by bohater tej recenzji, czyli Bee od Zoologista, był tak barwny, jak anegdoty i tyrady mojego ziomka od pszczół. Niestety, nie jest. Choć jest na tyle dobry, by poświęcić mu kilka słów.
Ustalmy: Bee to bardzo słodkie, miodowo-kwiatowe perfumy. Jeżeli macie jakieś wyobrażenie na temat słodkich perfum i jest jakaś granica, o której myślicie, że za nią nie ma nic słodszego - właśnie tam jest flakon z Bee. W składzie znajdziemy m.in. wosk pszczeli, heliotrop, kwiat pomarańczy, wanilię, tonkę, piżmo czy labdanum. Bez cienia wątpliwości to perfumy koncentrujące się wokół aromatu miodu. No i nie wiem, jak mogę rozszerzyć opowieść o tym zapachu, bo - niestety - czuję, że jest bardzo liniowo i trochę rozczarowująco. Jeżeli są jakieś zasługujące na uwagę niuanse, to chyba tylko pewne żywiczne substraty dzięki labdanum i benzoesowi. Nie wiem, czy to jest idealnie pszczeli zapach. Zgadzam się z głosami mówiącymi o wręcz ulepowatości Bee i tymi, którzy mówią o tym, że w całej tej wariacji na temat pszczoły trochę gdzieś brakuje zieleni, trawy, jakiejś soczystości. Tak, oczywiście k---a, pszczółki nie pasą się zieloną trawką jak krowy, ale nie mogę się pozbyć wrażenia, że w przypadku Bee ktoś poszedł po łebkach w kwestii kompozycji. No bo jak pszczoła, to miód. A miód jest z kwiatów, no to heliotrop. Miód jest pomarańczowy i pozyskuje się go dzięki kwiatom, więc upchnijmy kwiat pomarańczy. Miód jest słodki, więc wanilia i tonka. Miód jest słodki i lepki jak żywica, więc labdanum i benzoes, bułki wędliny itd.
W ogóle to jest chyba mój mały problem związany z większością zapachów od Zoologist: ich wiodący motyw za bardzo polega na jakimś skojarzeniu z danym zwierzęciem, ale nie rozwija tego konceptu w sposób kreatywny, tylko trochę idzie na łatwiznę. Jak Bee, to słodkie, kwiatowe i ulepowe. Jak Squid, to atramentowy i słonomorski (choć tutaj doceniam akcent kadzidła). Jak Rhinoceros, to ciężki i skórzany (bo nosorożce mają grubą skórę i są ciężkie). Jak Camel, to brudny, zwierzęcy i z suszonymi owocami (no bo suszone owoce to tylko pustynia, Maghreb i beduini). Jeśli Panda, to koniecznie z bambusem i zieloną herbatą, no bo zielona herbata to w Azji, a w Azji są Chiny, a w Chinach są pandy. I żeby nie było - bardzo cenię koncept tych zapachów i pomysł marki na siebie, ale mam wrażenie, że część kompozycji powstaje na zasadzie burzy mózgów w sali konferencyjnej. Że najpierw wypluwa się listę składników, które korespondują z nową kreacją, a efekt finalny w sumie nie ma już takiego znaczenia. Eureka!
I mógłbym jeszcze długo znęcać się nad Bee, ale dobiję je jeszcze jednym stwierdzeniem: linaerny akord plastra miodu da się też uchwycić w żelach pod prysznic za grosze i takie żele naprawdę można znaleźć w każdym Rossmannie. Oczywiście nie stawiam równości między żelami Isany za 3 złote a ekstraktem niszowych perfum za 600 złotych, ale dysproporcja nie jest aż tak gigantyczna, jak mogłaby wskazywać na to cena. Tę rekompensują przede wszystkim parametry. Nie mam najmniejszego problemu z tym, by umieścić je w rankingu trwałości tuż obok Black Aoud, Interlude, Figmenta czy Shaghaf Oud. Inna sprawa to ich noszalność - na lato i wiosnę są za słodkie, a na jesień i zimę - zbyt kwiatowe.
Tl;dr - słodkie, przyjemne i miodowe perfumy z gigantycznymi parametrami, ale trochę brakuje mi czegoś odważniejszego w kompozycji - trawy, ziół, łąki. Jest zbyt słodko i zbyt gourmand i chyba też trochę za mało ambitnie jak na taką cenę.
Ocena zapachu: 7 / 10
Trwałość: 10 / 10
Projekcja: 10 / 10
Cena: ~~ 600 zł / 60 ml (ale póki co chyba nigdzie niedostępne)
Parfumo
źródło: comment_1615045714UWi34mDXBYyRSL2W5RAYDB.jpg
PobierzDzisiaj dzień powrotów na tag, najpierw Felix, teraz Ty, zaraz Mekekus wyskoczy ze swoim pięknym licem!
Nie opuszczajcie nas już więcej!
? ( ͡° ͜ʖ ͡°)