Wpis z mikrobloga

#perfumyptasznika #perfumy 73 / 50

**Thierry Mugler A*Men Pure Tonka (2016)**

Słodką recenzję od razu równoważę dużą łyżką goryczy. Pure Tonka na polskim rynku jest praktycznie nie do zdobycia w rozsądnych, zdrowych pieniądzach. To zajebisty zapach, ale na pewno nie wart 699 złotych, które trzeba zapłacić na jedynej aukcji na Allegro (no chyba, że ta cena jest ustawiona tylko po to, by aukcja nie zniknęła ze strony, ale jakoś w to nie wierzę).

I wcale nie dlatego, że to już prawie unikat, chciałbym napisać, że dla mnie to zdecydowanie najlepszy zapach z serii A*Men, jaki dane mi było poznać. Lubię A*Mena, ale nie zawsze dźwigam tę ostrą paczulową nutę w bazie, Kryptominta nie znam, fenomenu Havane nie gdy nie byłem w stanie objąć i zrozumieć, Malt jest interesujący, ale zbyt ulepowaty, a na Coffee, Wood, Leather i Ultra Zest (znam tylko ten ostatni) nie patrzę jak na zapachy z regularnej linii, właśnie dlatego, że już zyskały wartość wręcz kolekcjonerską. Szkoda, że wszystko wskazuje na to, że PT do nich dołącza.

Moim zdaniem tonkowy A*Men ma wszystko, co najlepsze właśnie z klasycznej odsłony męskiego Angela. Lista składników została skrócona o 2/3, ale uproszczenie listy składników wcale nie wpłynęło negatywnie na bogactwo kompozycji. Jest zupełnie odwrotnie! Mimo, że leitmotiv koncentruje się wokół nut gourmand, to nic nie wpada w jakieś jednostajne i linearne tony.

No więc kompozycja Pure Tonka składa się z mięty, lawendy i całej gamy słodko-gourmandowych akordów: lukrecji, wanilii, kawy, kakao no i właśnie fasolki tonka. Wszystko wieńczy paczula, ale w tym przypadku siedzi na „ławce rezerwowych”. Nie jest zbyt ofensywna, nie zaburza kompozycji, całość nie zyskuje w ogóle takiego ziemisto-piwnicznego charakteru, który czasami ujawnia się w klasycznym A*Menie. I jak to wszystko razem pachnie? Jak dla mnie – po prostu, jak zabielana mlekiem lub śmietanką kawa i aromatyzowana jakimś słodkim syropem. Najprostsza analogia, której mógłbym użyć w odniesieniu do całej kompozycji, jest taka, że najpierw, w otwarciu, Pure Tonka pachnie jak wszystkie ułożone obok siebie składniki. Można wyodrębnić cierpką lukrecję, tonkę, wanilię delikatną, nie nazbyt mocno paloną kawę, jest też kakao, które nie jest ani gorzkie, ani zanadto czekoladowe. Im jednak dalej, to tym bardziej różnice się zacierają, a składniki trafiają do jednego kubka czy filiżanki i wydają się coraz lepiej ze sobą mieszać. Efekt finalny jest taki, że zostajemy z bardzo kremowym, śmietankowo-kakaowym naparem z dodatkiem lawendy.

Dobra wiadomość: możemy cieszyć się nim naprawdę długo. Trwałość może nie jest montalowska, ale muglerowska na pewno. 8-9 godzin trwałości przy trzech godzinach naprawdę wyraźnej projekcji i mocnym ogonie robi robotę. Podobno o gustach się nie dyskutuje, no więc nie neguję tego, że się komuś nie podoba, ale sądzę, że tacy odbiorcy stanowią raczej margines.

Śpij słodko Angelku [`]

Ocena zapachu: 8,75 / 10
Trwałość: 9 / 10
Projekcja: 8 / 10

Cena: jedyna aukcja w PL, jaką znalazłem, to 699 zł (!)
Parfumo
ptasznik1000 - #perfumyptasznika #perfumy 73 / 50

**Thierry Mugler A*Men Pure Tonk...

źródło: comment_1612175059SN9Cp4bPFLckjOm30bmgdn.jpg

Pobierz
  • 6
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach