Wpis z mikrobloga

Tak patrząc na pasek TVP "Lewacki faszyzm niszczy Polskę" dochodzę do wniosku, że pisowcy zaczynają mieć problemy jak niepisowcy mieli po 2015: skończył im się język. Jeżeli protesty po decyzji, której nie popiera znaczna większość Polaków, są przykładem "lewackiego faszyzmu", to jak określą bardziej radykalne działania? Równość małżeńska? Przecież jak to nazwą "lewackim faszyzmem", to przecież zrówna to z oporem wobec zakazu aborcji, a ten opór popiera większość. Jak czymś słabszym, czyli np. "zamachem na rodziny", to przecież to będzie lepsze od "lewackiego faszyzmu", więc w sumie nic radykalnego. A czy istnieje coś mocniejszego? Może jakiś "holocaust rodzin"? Ale teraz już dochodzimy do granicy języka, gdzie wszystko się rozlewa (trochę jak po 2015 wszystko było "końcem demokracji"). #neuropa #polityka