Wpis z mikrobloga

#dziendobry

Może ktoś mnie pamięta spod tagu #maszawalczy jeśli tak, to powinniście wiedzieć, że jestem miłośnikiem zwierząt i nie przechodzę obok nich obojętnie.


Dzisiaj chciałem Wam przybliżyć sytuację, jaka mnie ostatnio spotkała z zakupem królika mini lob od Pana, który kocha zwierzęta...

15go stycznia wpadłem na zakupy do

FHU Leon Bartłomiej Mleczko
Lwowska 59, 33-100 Tarnów
NIP: 8733031207

Nazwa: MOTYLA NOGA Sklep Zoologiczny
Adres: Burtnicza 4 Kod pocztowy/Miasto: 33-100 Tarnów Województwo: Małopolskie
KOMÓRKOWY: 664 751 110


Po rozmowie z Panem sprzedawcą, który zapewniał, że jest miłośnikiem zwierząt, darzy je wielką miłością, że jego zwierzęta pochodzą z pewnych, prywatnych hodowli zdecydowałem się na zakup zwierzaka. Króliczek malutki, drobniutki, ale Pan zapewniał, że ma powyżej 3 miesięcy, no ok, może taka jego uroda. Problem pojawił się w zeszłą środę (20.01). Królik zaczął mrużyć jedno oko i przez większość dnia go nie otwierał. W następnym dniu zastosowaliśmy krople do oka celem zniwelowania problemu. Bez skutku, w sobotni wieczór z oka zaczęła wypływać ropa, w niedziele rano oko było nabrzmiałe, a ropień zaczął przysłaniać oko. Dziś po konsultacji weterynaryjnej dowiedzieliśmy się, że ropień ten rozwijał się od dłuższego czasu pod gałką oczną systematycznie uciskając na nie i wpychając w głąb oczodołu. Ponadto mizerność królika okazała się nie urodą lecz chorobą. Liczne pokłady robaków w kale, szeroko rozwinięta kokcydioza. Stan jest na tyle poważny, że jeśli leczenie, które zastosujemy w następnych dniach nie przyniesie poprawy może dojść do amputacji oka lub śmierci w wyniku rozwiniętej kokcydiozy. No nic, dzwonimy do sprzedawcy z informacją, bo królików z tego miotu miał kilka. I co, z rozmowy wywiązuje się kłótnia. Zasugerowaliśmy Panu, że powinien pokryć koszty leczenia, ponieważ lekarz wydał opinię, iż do chorób nie mogło dojść w czasie, w którym królik był już u nas gdyż są zbyt rozwinięte. Pan kochający zwierzęta stwierdził, że nie będzie płacił za leczenie. Każe przywieźć królika do siebie (mieszkamy 190 km dalej), to odda za królika, ale za nic więcej i koniec tematu. Co najlepsze, że zwierzę odda do hodowcy, a wiemy dobrze co się z tym wiąże (pewna utylizacja!). Postawiliśmy sprawę, jasno, będziemy leczyć królika wszystkimi możliwymi sposobami aby przeżył. Pan Bartek M. stwierdził, że chcemy go naciągnąć na koszty sugerując, że mamy zaprzyjaźnionego lekarza weterynarii i orzeczenie lekarskie jest krótko mówiąc lewe. Ponadto gdy chcieliśmy wysłać zdjęcia aktualnego stanu zwierzaka, Pan stwierdził, że nie będzie miał pewności czy to ten sam królik, albo, że mogliśmy przerobić zdjęcie. Cytując złotą myśl sprzedawcy „Jak kupujecie telewizor i on wam się nie podoba, to idziecie do sklepu i mówicie aby wam oddali pieniądze, ale wy zostawicie sobie ten telewizor”? Pan Bartłomiej nie chciał przyjąć do wiadomości, że nie chcemy zwracać królika tym bardziej po tym, co nam zasugerował, tylko chcemy aby żył i był zdrowy. Kilka telefonów w przeciągu godziny, Pan nalega aby zwrócić mu królika możemy nawet przywieźć padniętego! Postawiliśmy sprawę jasno, królik zostaje bez względu na to kto pokryje koszty leczenia. Nam nie zależy na tym aby za wszelką cenę dostać zwrot za leczenie. Natomiast pokazuje to dokładnie jakie podejście ma Pan Bartłomiej M. ze Sklepu Zoologicznego Motylanoga ul Burtnicza 4 33-100 Tarnów, który jest właścicielem FHU LEON Lwowska 59, 33-100 Tarnów NIP: 8733031207 i jak on to bardzo kocha zwierzęta i zawsze ma na względzie ich dobro.

#zwierzeta #zwierzaczki #tarnow #weterynaria #kroliki #krolik #

Niebawem załączę wszelkie zdjęcia wraz z opinią weterynaryjną
Kaaziiu - #dziendobry

Może ktoś mnie pamięta spod tagu #maszawalczy jeśli tak, to ...

źródło: comment_1611650323YQ7ArgiXDPc2GX8mwZTon1.jpg

Pobierz
  • 56
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@cerastes: kto stwierdził, że królika nie da się uratować? Weterynarz dał wyraznie do zrozumienia, że warto spróbować leczyć, ale niczego nie może zagwarantować, przeczytaj jeszcze raz powoli i ze zrozumieniem: nie zależy mi na żadnym zwrocie pieniędzy, czy za królika, czy za leczenie, sprzedawca w rozmowie telefonicznej wyraźnie powiedział, że on nie będzie leczył tego królika i dlatego nie chce go zwracać, bo to będzie wyrok śmierci bez podjęcia próby od
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 2
@Motylanoga_sklep_zoologiczny: szkoda, że zapomniał Pan wspomnieć o deklaracji, tego iż tak czy siak nie będzie Pan leczył tego zwierzaka, a jedynie targował się z dostawcą, super postawa "miłośnika zwierząt", o to tu najbardziej chodzi i to najbardziej uderzyło, więc podejrzenie co się stanie z królikiem po zwrocie w tej sytuacji może być tylko jedno, gdyby o pieniądze się rozchodziło, to jeszcze wczoraj byśmy się spotkali, tyle w temacie
  • Odpowiedz
@Kaaziiu: królik był zdrowy i nie dawał symptomów choroby. w momencie zakupu stał się twoja własnością i odpowiedzialność za jego zdrowie bierzesz ty.

chcesz płacić za leczenie to płać nawet i 5 tys złotych. Ale nie masz prawa zmuszać sprzedawcy do tego żeby po zwrocie on podejmował leczenie.

To że weterynarz wyczuł nawiedzoną babę która za ratowanie prawie zdechłego krolika chce wydać masę kasy to ma w tym interes. Frajerów się
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@cerastes: ale nie wyzywaj, bo wydaje mi się to nie na miejscu, przynajmniej ja nic w Twoim stosunku takiego nie stworzyłem, to pierwsza sprawa, druga sprawa jest taka, że czy to zwierzę z ulicy, ze sklepu czy z własnej hodowli, a coś się dzieje ze zdrowiem, to zawsze podejmujemy próbę ratowania, nie będę teraz wymieniał przykładów, ale sporo ich w życiu było, więc czemu tym razem miałbym nie próbować? Natomiast podejście
  • Odpowiedz
@daox: A ty umiesz czytać ze zrozumieniem? Bo wychodzi na to ze nie.

Dwa posty wyżej napisałem. Że w grę wchodzi zwrot do sprzedawcy. Ale OPka nie chce oddać zwierzęcia bo uważa że właściciel uśpi chorego królika.

Czy go uśpi czy będzie leczył to już sprawa sprzedawcy, nikt mu nie będzie narzucał co ma zrobić.

Jeżeli OPka chce leczyć to niech leczy na własny koszt.

Jeżeli jest tu ktoś kto udaje
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 6
@cerastes: @daox: @FrasierCrane: @Xeni323: @zapoznalem: @JeszczeZyje: @xstempolx: @TetraHydroCanabinol: @bart0s:

dodam jeszcze tylko, że sprzedawca na miejscu zapewniał, że jego zwierzęta pochodzą z prywatnej, kontrolowanej hodowli, właśnie widać jak jest kontrolowana, że pasożyty z matki przeszły z pewnością na cały miot, bo hodowca nie dopilnował szczepień, ale tak to jest, jak ktoś mnoży na ilość, a nie na jakość, a pośrednik również się kieruje
  • Odpowiedz
@Kaaziiu: Bo sprzedawca sprzedaje króliki i na tym zarabia.

Gdyby chciał zarabiać na ich leczeniu to zostałby weterynarzem.

Chcesz płacić kilka tys zl za leczenie krolika to płać, a nie stękasz jaki to sprzedawca zły bo nie chce zastawić hipoteki domu w celu ratowania króliczków.
  • Odpowiedz
@daox: Idź z tym do sądu XD

Panie sędzio bo zły sprzedawca sprzedał króliczka który był zdrowy i się później zepsuł... No i teraz nie chce płacić kilka tysięcy za jego leczenie.
  • Odpowiedz
jak ktoś mnoży na ilość, a nie na jakość, a poś


@Kaaziiu: jako kupiec możesz zażądać od niego informacji nt. leczenia i profilaktyki dot. zwierzęcia lub jego matki
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 3
jak ktoś mnoży na ilość, a nie na jakość, a poś


@Kaaziiu: jako kupiec możesz zażądać od niego informacji nt. leczenia i profilaktyki dot. zwierzęcia lub jego matki

@Xeni323: no to poprosimy @Motylanoga_sklep_zoologiczny o informacje nt. Szczepień i przebytych chorób przez matkę miotu oraz o stan zdrowia pozostałych osobników miotu, które Pan ma na handel
  • Odpowiedz
@Kaaziiu: Jeśli nie przedstawi to poprosisz o interwencje inspekcje wet. Powód? Ukrywanie stanu zdrowia zwierząt.

Inspekcja chetnie wyciagnie od nich takie info. I nie daj się zbyć jakimś zwykłym papierkiem z logo lecznicy, pieczątka lek. wet. który się pod tym podpisze, znam takich którzy wystawią ryzykując ale no niestety u mnie by to nie przeszło.
  • Odpowiedz
@Motylanoga_sklep_zoologiczny Mimo to w aktualnej sytuacji każdy może zgłosić to zdarzenie do Inspekcji Weterynaryjnej, co oczywiście się wiąże ze szczegółową kontrolą nie tyle sklepu co jego dokumentacji, dostawców od tych którzy zaopatrują was w zabawki dla zwierząt jak i po tych zwierzęcych, posiadanie odpowiednich licencji etc. Czy wszystko macie przygotowane?
Czy wszystko jest skrupulatnie dokumentowane? Jako osoba która pracowała z IW wiem że nawet najmniejszy brak wpisu do dokumentów lub ich totalny
  • Odpowiedz