Wpis z mikrobloga

Ozdrowieniec, zdiagnozowany. Żabka w Warszawie, Puławska 411, jakoś 21:30. Przed Żabką 2 transportery z policją. Często tam stają więc wpadam do środka jak zazwyczaj. Przy kasie komuś coś wypada z kieszeni. Szybka kalkulacja: weekend, dzieci nie ma bo są z żoną w górach a w poniedziałek w pracy być nie muszę: „Panie milicjancie! Coś panu wypadło”. Pan milicjant podziękował i podniósł. Wpadłem między półki. Ściągnąwszy piwko i winko z półek podchodzę do kasy nieumyślnie wciskając się w szereg mundurowych. Dwóch przy kasie , przed czterech się lekko wbiłem. Grzecznie pytam, czy panowie może stali. Odpowiedzieli, że nie i przepuścili. Zapłaciłem i wyszedłem……a wszystko to zrobiłem bez maseczki, bo zapomniałem założyć.