Wpis z mikrobloga

[MAJOR SPOILERY WE WPISIE, JESLI NIE PRZESZEDLES MAIN STORY NIE CZYTAJ]

TL;DR - 7/10 teraz, jak naprawia bugi i optymalizacje to 8.5/10(ocena w głównej mierze uwarunkowana fabułą i misjami pobocznymi i flow gry kiedy już ma się op build) Jeśli nie kupiłeś,kup za rok na przecenie i mimo szczatkowego open worldu, grindu pieniedzy, bledow w designie i much more to jednak dostaniesz jedno z lepszych action - adventure, które warto kupić i przejść nawet na łatwym poziomie trudności dla samej fabuły i side questów,szczególnie od połowy gry gdzie naprawdę da się wciągnąć.

Przeszedłem grę mając na liczniku 30 godzin i robiąc wszystkie najważniejsze misje poboczne oprócz tych z Delamainem bo mi się zbugowały i z boksem bo nie czułem potrzeby clearowania tego i #!$%@?, gdyby nie ta optymalizacja i bugi które mnie #!$%@?ą i niszczą immersję to samą fabułą ta gra by się obroniła,szczególnie od połowy gry akcja nabiera rozpędu a trzeci akt i point of no return to już w ogóle jazda bez trzymanki,jedyne co mnie boli to fakt że po creditsach wraca się do point of no return i na przykład nie można spędzić czasu z Panam albo kimkolwiek, przez te ostatnie pół roku które zostało V. Pierwsze playthrough w kazdej grze to decyzje ktore ja sam bym podjal i za pierwszym razem wziąłem ofertę Arasaki i po prostu czulem sie jak gowno na napisach koncowych ale cala sekwencja z badaniami na stacji orbitalnej to naprawde wyjatkowe przezycie jesli chodzi o moja przygode z gamingiem, rosnace napiecie caly czas dopoki nie przyjdzie Hellman i wszystkiego nie wyjasni a potem tak naprawde czujesz pustke,taka sama jak V po usunieciu Relicu, postanowiłem nie dołaczyć do ich programu i po prostu wyjść i moment kiedy V patrzy na ziemie z mysla ze zostalo mu pol roku to po prostu wow. Drugim razem oddałem Johhny'emu kontrole i te dwa zakończenia i sposób jak się rozgałęziły jest absolutnie top tier,mimo ze wszystko sprowadza się do Cyberprzestrzeni to fakt że w zakończeniu Arasaki rozmawiamy z Johnnym a w jego zakończeniu ze samym sobą z jego perspektywy to było coś naprawdę niesamowitego i mimo ze od razu czułem ze będzie chciał wejść w moje ciało to i tak mu pozwoliłem bo to lepsze niż żebyśmy mieli oboje tkwić w Mikoshi. Ale juz pomijając fabule to od momentu kiedy można było dostać free Caliburna nie czulem jakiejkolwiek potrzeby wydawania hajsu,a grind jest niesamowity,main side questy dają mało hajsu z wyjątkiem tych od Peralezów, a kontrakty to juz w ogole,a jednocześnie wszystko kosztuje dużo,szczególnie wszczepy,jedyne co kupilem u ripperdocka przez cala gre to nowy cyberdeck i dwa wszczepy XD. Ogólnie jak już zrobiłem build full kryty na pistoletach i 3/4 gry udało mi się full stealth przejść to mogłem zadawać po 15-20k przy headshocie i gra na normalnym to byl przyjemny,ale jednak rail shooter w pewnych momentach i nie wszystkie misje są tak open zeby zrobic je po cichu jak sie wydaje,gdyby nie fabuła to pewnie dałbym grze 5/10 za projekt miasta i ogólny setting mimo że nie jest to ich oryginalna inwencja to dobrze oddaje klimat papierowego RPGa. Main side questy naprawdę mi się spodobały, wątek Judy, Panam, Rivera, Peralezow to naprawde bardzo dobre krotkie linie fabularne które czyściłem od razu kiedy miałem możliwość które nie dość że dają tło całemu settingowi to pozwalają zobaczyć miasto nie od strony korpo a ludzi. Teraz zrobię jeszcze zakończenie z Aldecaldos i Panam chociaz pewnie bede zalowal, a potem rok przerwy od gry i inny build ale ogólnie nie żałuję tych 30 godzin z grą,po prostu jestem zawiedziony pustką miasta i zmarnowanym potencjałem na naprawde open world, a fabuła i side questy robią grę a to jest za malo zeby usprawiedliwiac Redów i samego siebie ze wydalo sie 200 zlotych na pol produkt,piekny na fabularnie ale jednak poł produkt.
#cyberpunk2077