Aktywne Wpisy

hardymane9 +3
Siemano, znajdzie się wśród nas dobry samarytanin który mi zrobi małą pożyczkę prywatną na 10 dni? Na sztywno oczywiście rzucę więcej tak się dogadamy żeby było dobrze, bez problemu spisać umowę można czy whatever. Mam ultra losową sytuacje jestem poza krajem, gotówka w Polsce a to co miałem ze sobą poszło wszystko w stripie jakimś chujem XD realtalk, piszcie priv 🙏🏼🤠

ciemny_kolor +8
Nigdy nie jadłem w KFC, dla mnie od zawsze numerem 1 był McDonald jeśli chodzi o fastfood ale ostatnio mnie tak zawodzili że się skusiłem na siwego brodacza i już chyba nigdy nie wejdę do tych klaunów z maka. Zwykły zinger 100x lepszy od drwala (czy w ogóle wszystkich kanapek z maka). Kurczak faktycznie jest kurczakiem, a nie jakąś papką, minusem tylko to że skrzydełka małe. No ale podwójny zinger, skrzydełka i

źródło: temp_file207856801175134109
Pobierz
Odcinek VIII: Wybory prezydenckie w USA w 1960 roku – John F. Kennedy vs Richard Nixon
W 1960 roku Stany Zjednoczone znajdowały się w środku zimnej wojny z ZSRR i temat ten zdominował amerykańską scenę polityczną. Swoją drugą prezydencką kadencję kończył właśnie republikański generał Dwight D. Eisenhower, zaś dwie główne partie wystawiły w wyścigu o Biały Dom następujących kandydatów:
– Richard Milhous Nixon – Partia Republikańska – wiceprezydent Stanów Zjednoczonych pod Eisenhowerem;
– John Fitzgerald Kennedy – Partia Demokratyczna – senator z Massachusetts.
W trakcie kampanii wyborczej Kennedy – młoda gwiazda demokratów – zarzucał administracji Eisenhowera, że ta dała się wyprzedzić sowietom w szeroko pojętym zimnowojennym wyścigu i obiecał zmienić ten stan rzeczy. Nixon z kolei wytykał Kennedy’emu młody wiek i brak doświadczenia, jednocześnie obiecując Amerykanom kontynuację czasów „pokoju i dobrobytu”, jakie jego zdaniem w latach 50. zapanowały w kraju prowadzonym pod przywództwem „Ike’a”.
Kampania z 1960 roku przeszła do historii ze względu na cztery telewizyjne debaty kandydatów, zorganizowane po raz pierwszy w dziejach USA. Debaty oglądane były na żywo przez średnio ponad 60 milionów Amerykanów, co stanowiło ponad 1/3 populacji kraju, przy czym największą popularnością cieszyła się ta pierwsza, zdaniem historyków – kluczowa.
26 września 1960 roku około 70 milionów amerykańskich telewidzów było świadkami wizerunkowego zwycięstwa energicznego, opalonego Kennedy’ego nad spoconym, niedogolonym i wyglądającym na chorego Nixonem (który istotnie kilka tygodni przed debatą przebywał w szpitalu ze względu na uraz kolana).
Co prawda kandydat republikanów odrobił lekcje przed kolejnymi telewizyjnymi potyczkami – zadbał o studyjny makijaż, wyglądał na zdrowszego i bardziej energicznego – jednak te miały już znacząco mniejszą oglądalność, niż pierwsza debata.
Warto wspomnieć, że trzecia z czterech prezydenckich debat również stanowiła przełom – po raz pierwszy w historii telewizji zastosowano technologię podzielonego ekranu, na którym widzowie oglądali kandydatów dyskutujących na żywo z przeciwległych krańców kraju: Nixon znajdował się w studiu telewizyjnym w Los Angeles, Kennedy zaś – w Nowym Jorku.
Wpływ pierwszej debaty na wynik wyborów był zdaniem ekspertów ds. wizerunku tak wielki, że dwie główne partie – w obawie przed tym, co spotkało Nixona – nie zdecydowały się na zorganizowanie kolejnego telewizyjnego starcia kandydatów aż do wyborów prezydenckich w 1976 roku.
Tak czy inaczej, 8 listopada 1960 roku Ameryka zagłosowała – ostateczne wyniki wyborów prezydenckich prezentowały się następująco:
– John Fitzgerald Kennedy – 49,72% głosów w głosowaniu powszechnym i 303 (z 537 ogółem) głosy elektorskie;
– Richard Milhous Nixon – 49,55% głosów w głosowaniu powszechnym i 219 głosów elektorskich;
– Harry Flood Byrd – 0,89% głosów w głosowaniu powszechnym i 15 głosów elektorskich.
John F. Kennedy został więc wybrany na 35. prezydenta USA, jednak różnica w głosowaniu powszechnym była minimalna (najmniejsza w XX wieku), zaś Nixon zwyciężył w większej ilości stanów niż Kennedy. Jak do tego doszło i jakie wiązały się z tym kontrowersje? I skąd wziął się wynik Harry’ego F. Byrda, który nawet nie ubiegał się o prezydenturę?
W sześciu stanach różnica głosów była mniejsza niż 1%, w kolejnych dziewięciu – mniejsza niż 2,5%, w związku z czym Partia Republikańska uruchomiła armię swoich prawników, dążącą do podważenia wyników i ponownego przeliczenia głosów w 11 stanach (co ciekawe, inicjatywa nie miała poparcia samego Nixona, który – przynajmniej oficjalnie – uznawał swoją porażkę).
Większość wniosków o ponowne przeliczenie została odrzucona; z kolei recount na Hawajach zaowocował utratą przez Nixona 3 głosów elektorskich na rzecz Kennedy’ego. Jednak to nie wyniki w najmłodszym amerykańskim stanie wzbudziły największe kontrowersje; głównym obiektem ofensywy republikanów były dwa duże stany – Teksas i Illinois, dające łącznie aż 51 głosów elektorskich.
W tym pierwszym potężne wpływy miał kandydat JFK na wiceprezydenta, senator Lyndon Baines Johnson, którego republikanie oskarżali użycie swojej maszyny politycznej (ang. political machine – ciężko mi znaleźć polski odpowiednik, ale najbliżej byłoby chyba „lokalnym strukturom” danej partii, zaś Johnsona określilibyśmy „baronem” demokratów w Teksasie) do manipulacji wynikami, zwłaszcza w hrabstwach blisko granicy amerykańsko-meksykańskiej i tych zamieszkałych przez czarnoskórą ludność. Zdaniem historyków jednak potencjalne fałszerstwa – których nigdy jednoznacznie nie udowodniono – nie mogły odwrócić przewagi Kennedy’ego, która wyniosła ponad 46 tysięcy głosów. Wniosek o ponowne przeliczenie głosów w tym stanie został odrzucony przez sędziego federalnego.
W Illinois z kolei działała prężnie inna maszyna polityczna demokratów, dowodzona przez burmistrza Chicago – Richarda J. Daleya. Różnica głosów w całym stanie była bardzo niewielka i wynosiła niecałe 9 000 głosów (0,19%) na rzecz Kennedy’ego, jednak to Nixon zwyciężył w 92 ze 101 hrabstw stanu – wygraną kandydatowi demokratów dało największe w Illinois hrabstwo Cook (w skład którego wchodzi miasto Chicago), gdzie JFK uzyskał przewagę grubo ponad 300 tysięcy (>13%) głosów. Zdaniem republikanów, w rzekomym sfałszowaniu wyników w hrabstwie Cook, poza Daleyem, miał również brać udział wpływowy chicagowski gangster – Sam Giancana, którego dziewczyna, Judith Campbell Exner, podobno miała romans z Kennedym; za kandydatem demokratów miał się też wstawić u Giancany sam Frank Sinatra.
Republikański prokurator hrabstwa Cook, James Adamowski, wszczął procedurę ponownego przeliczenia głosów, jednak ostatecznie nie zaważyła ona na wyniku wyborów – doliczono się zaledwie 943 nowych głosów na rzecz Nixona. Po odrzuceniu przez sędziego Thomasa Kluczynskiego (który swoją drogą był protegowanym burmistrza Daleya) pozwu republikanów o przeliczenie głosów w całym stanie, działacze GOP ostatecznie odpuścili kontestowanie wyniku wyborów i uznali zwycięstwo JFK.
Na koniec pozostaje kwestia Harry’ego F. Byrda – senatora Partii Demokratycznej z Virginii, zwolennika segregacji rasowej, który – mimo nieubiegania się o prezydenturę – otrzymał 15 głosów elektorskich. Czternaście z nich pochodziło od „niezaprzysiężonych elektorów” (ang. unpledged electors), czyli elektorów, którzy zostali wybrani w swoich stanach do oddania głosów w wyborach prezydenckich bez obowiązku głosowania na wskazanego przez partię kandydata. Ośmiu z tych elektorów pochodziło z Missisipi, sześciu – z Alabamy. Ostatni, 15. głos na Byrda, oddał wiarołomny republikański elektor z Oklahomy, który nie mógł się przemóc do głosowania na Nixona.
Losy dwóch głównych kandydatów po wyborach są powszechnie znane – JFK w 1963 roku zginął w zamachu w Dallas, zaś Nixon powrócił triumfalnie w wyborach w 1968 roku, wygrywając wyścig o prezydenturę.
Na zdjęciu: John Fitzgerald Kennedy oddaje swój głos w wyborach prezydenckich w 1960 roku.
*
Odcinek I: Rok 1800: Jefferson vs Burr
Odcinek II: Rok 1824: Adams vs Jackson
Odcinek III: Rok 1860: Lincoln vs Breckinridge
Odcinek IV: Rok 1876: Hayes vs Tilden
Odcinek V: Rok 1888: Harrison vs Cleveland
Odcinek VI: Rok 1912: Wilson vs Roosevelt
Odcinek VII: Rok 1948: Truman vs Dewey
*
#amerykanskiehistorie #historia #usa #ciekawostki #ciekawostkihistoryczne #gruparatowaniapoziomu #wybory
źródło: comment_16057004048rYAyQDInTAhy3E3AJH07p.jpg
Pobierzhttps://www.wykop.pl/wpis/53385611/10-najbardziej-kontrowersyjnych-wyborow-prezydenck/#comment-189325355
https://www.wykop.pl/wpis/53367289/dzien-dobry-mirabelki-i-mirki-od-kilku-dni-caly-sw/#comment-189257041
Nie chcę dostarczać Wam niepewnych czy nieciekawych informacji, dlatego staram się być dokładny w pisaniu kolejnych odcinków i skrupulatnie wertuję źródła - proszę więc o cierpliwość w oczekiwaniu na
Swoją drogą jakiś Mirek kiedyś sugerował mi na pw założenie bloga i patronite’a, ale wydaje mi się, że raczej by nie chwyciło, więc pozostaje pisanie z pasji raz na jakiś czas :P.
źródło: comment_1605702123zEK6Wu440hGo1qLcQZw0Wz.jpg
Pobierzźródło: comment_1605703935W07TB6nrZhxhpXlYehb6iU.jpg
Pobierz@Wariner: czekaj, bo nie kumam. Gość dostał głosy, mimo, że nie było go na liście???
W USA głosujesz de facto nie na prezydenta, a na elektora, który wybiera prezydenta - tych 14 skrzyknęło się, że jeżeli zostaną wybrani, to zagłosują na swojego ziomka, który oficjalnie nie startował w wyborach (choć na pewno o całym planie wiedział); do tego doszedł jeszcze jeden zdrajca od Republikanów i wyszło jak
@GajowyBoruta: witamy w USA. W wyborach lokalnych to dość częsta praktyka, nawet nie wiem czy nie było przypadków, że ktoś wygrał, choć nie było go na liście. W przypadku głosowania elektorów też ogólnie takiego zakazu nie ma (niektóre stany mają takie przepisy, ale głównie teoretycznie).
@Wariner @GajowyBoruta
@Wariner: No ok, ale:
Czyli w takim wypadku podliczają też głosy oddane w wyborach powszechnych (zakładam, że możesz sobie dopisać na karcie kogokolwiek, kto istnieje i spełnia warunki wyboru na prezydenta i taki głos będzie ważny)? Czy tu jest jakaś nieścisłość?