Wpis z mikrobloga

W latach 2015-2018 mieszkaliśmy przez chwilę z rodzicami we Włoszech, z tego rok (ostatni) w Neapolu u mojej cioci. Ciocia miała 3-letnią córkę (moją kuzynkę) i tak się jakoś złożyło, że często się nią zajmowałem. Miała to być niby szkoła języka dla mnie (dzieciak oczywiście mówił po włosku), tak naprawdę oczywiście znaleźli sobie darmową nianię.

Pewnego razu dostałem zadanie zabrania kuzynki do fryzjera. No to siedzę w poczekalni (salon nie jakiś mega biedny, ciocia miała kasę, ale też nie jakaś ultra wysoka półka) i nagle do tej samej poczekalni wchodzi Robert Kubica. Przed wyjazdem do Włoch myślałem, że będę codziennie trafiał na kogoś sławnego, a to była pierwsza taka sytuacja po prawie 3 latach tam spędzonych. Cholernie się zestresowałem, oczywiście instynktownie najchętniej bym do niego od razu podbił i zaczął sobie robić z nim zdjęcia i tak dalej, ale scykałem / nie chciałem być nachalny, więc po prostu na niego nerwowo zerkałem co 2 sekundy, a on po prostu siedział i czytał jakieś pisemko. Po jakimś czasie moja kuzynka zaczęła płakać - próbowałem ją za wszelką cenę uspokoić, żeby nie zrobiła mi siary przy Robercie, ale ta ryczała i ryczała.

I nagle Robert wstał i do niej podszedł. Delikatnie ją pogłaskał i zapytał co jest nie tak. Ja powiedziałem, że prawdopodobnie jest głodna czy coś. No więc Robert odłożył gazetę, wziął na ręce moją kuzynkę, podniósł koszulkę i na środku salonu fryzjerskiego nakarmił ją piersią powtarzając ciągle "eee", "eee", "eee". Poczułem się jak na trybunach wyścigu F1. Zajebiście sympatyczny facet.
#robertkubica #kubica #f1
  • 2