Wpis z mikrobloga

Trochę ze szkolnych wspomnień typowego ucznia polskiej szkoły.

Jednego dnia mieliśmy sprawdzian z techniki w gimnazjum. Zostałem poproszony przez nauczyciela (jeździł Multiplą i wyżej robił niż dupę miał) o zebranie arkuszy. Nie mówił jak, po prostu miałem zebrać, więc zebrałem od wszystkich prace w jedną kupę i położyłem na biurku królewicza. Ten kawał skur*ysyna nagle zwrócił mi uwagę i zapytał, dlaczego nie zebrałem obu wersji sprawdzianu oddzielnie. Odpowiedziałem grzecznie, że nic pan nie mówił o tym, że tak mam zrobić. Nauczyciel pamiętający komunę oczywiście nakazał mi przed klasą rozdzielać prace i dowalił pięknym zdaniem "patrzcie co za tuman". Śmiechom nie było końca, a swoje miejsce w szeregu klasowym znałem, więc nie mogłem protestować, bo co miałem do gadania?

Ten sam gość, kiedy chciał uciszyć głośne towarzystwo z tyłu sali, brał grubą, drewnianą wskazówkę i z całym impetem uderzał nią o pierwszą, najbliższą ławkę. Oczywiście nieprzypadkowo to ja siedziałem na pierwszej ławce i to przede mną strzelano wskazówką. Nie wspomnę o wielokrotnym i celowym kopaniu w plecak podczas chodzenia po sali, nawet kiedy był prawidłowo zawieszony pod ławką.

Tacy ludzie jak ten nauczyciel też muszą funkcjonować w życiu. Dają cudowny przykład tego, co nazywamy brakiem autorytetu. Mądry zrozumie i pójdzie własną ścieżką, głupi zaakceptuje i poleci w ślady takiego dziada.

#przegryw #szkola #wspomnienia #feels
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach