Wpis z mikrobloga

Człowiek skulony

Widzę w próbach „repolonizacji mediów”, „obrony tradycyjnych wartości”, „walki o polskie dusze” itp. tęsknotę do odnowienia homogenicznego modelu kultury i edukacji, których rolą byłoby skonstruowanie nowej polskiej tożsamości. Jeśli taki projekt miałby być czymś więcej niż propagandową fikcją, do realizacji musieliby zostać wezwani przede wszystkim nauczyciele-humaniści, ponieważ fundamentem owej retroaktywnej tożsamości jest polski język i jego kultura zapisana przede wszystkim w literaturze. Wpajane w trakcie edukacji, miałyby sprawić, abyśmy – złożony z jednostek lud – myśleli tak samo o najważniejszych sprawach narodu, jaki tworzymy z nieznanymi nam ludźmi, którzy także nic o nas nie wiedzą.

(...)

W pewnym sensie architekci nowej polonizacji znaleźli się w podobnej sytuacji, co ich przodkowie sprzed 200 lat. Dominacja języka angielskiego przypomina czasy, kiedy w świecie zachodnim rządził francuski, a wcześniej łacina, zaś neoliberalny model edukacji sprowadził kształcenie szkolne i akademickie do indywidualnej korzyści ucznia i studenta, mierzonej jego sukcesami na rynku pracy. Trzeba więc przekonać rodziców i uczniów, że bez objaśnionej ideologicznie lektury „Pana Tadeusza” dziewczyna z lubelskich Kryniczek i chłopak z cieszyńskiego Dzięgielowa nie będą wiedzieli, kim są, oraz że niewiedza ta będzie równą przeszkodą w ich życiu i karierze, co nieznajomość matematyki lub biologii.

(...)

Nie tylko zarządzanie strachem obywateli sprzyja budowaniu narodowej kuli. Równie skuteczne może być tworzenie warunków i zachęcanie obywateli do familiarnego egoizmu, czyli do życia w bańce prywatnej apolityczności. Apologia życia rodzinnego i systematyczna poprawa warunków ekonomicznych, połączone z naturalną troską każdego człowieka o „swoje”, sprzyjają przedkładaniu życia prywatnego nad publiczne.

(...)

Wszyscy zaczynamy się instynktownie kulić – w poszukiwaniu „strefy komfortu”, ze strachu, w geście obronnym, żeby za bardzo nie rzucać się w oczy. Rozzuchwalona tym władza coraz śmielej pomrukuje: „Siedź tam, bo ci zabierzemy to, co rzekomo twoje – pozostałe wolne media, swobodę kształcenia i badań naukowych, pracę w publicznej instytucji, która pozwala spłacić kredyt”. Naszemu wycofywaniu się z bycia razem sprzyja przemyślna polityka tożsamościowa, która także wpycha nas do „kul”: wszechpolskiej, LGBT-owskiej, elitarystycznej, katolickiej, lewackiej, liberalnej.

Zamknięci w strachu i segregowani konfliktami, nie potrafimy już wyobrazić sobie, abyśmy razem z „nimi” mogli pracować nad rozwiązywaniem naszych spraw ludzkich – zagrożenia klimatycznego, jakości edukacji, restrukturyzacji górnictwa, zmniejszania nierówności ekonomicznych, przyjaznych i otwartych relacji społecznych, ochrony środowiska naturalnego, przygotowania się na kolejną falę epidemii. Większość z nas zdaje sobie sprawę z tych zagrożeń, a mimo to ulegamy obustronnej perswazji, że tylko w kuli własnego narodu lub w ekskluzywnej prywatności jesteśmy bezpieczni. Prawdziwa Polska, strefa wolna od LGBT+, strzeżone osiedle, moja wieś, moja „dzielnia” stają się „światem zamkniętym we własnych granicach, światem poza światem.


Człowiek w kuli żyje skulony w ciasnocie swojego zmniejszającego się ciągle terytorium i skulony z obawy przed coraz większym światem na zewnątrz. Ten bowiem rośnie. To, co wypchnięte z naszych baniek, gromadzi się na zewnątrz. Skoro „tu u nas” nie ma już uchodźców, narodowców, lewaków, pisowców, gejów, katoli, ateistów, muszą być „tam”. Ich miejsce zajmują obsesyjne wyobrażenia o obszarach, gdzie się gromadzą, o ich liczbie i potędze. Czujemy, jak rośnie wokół mroczna niegeometryczna przestrzeń, w której upchnęliśmy wszystko, co obce i niechciane.

(...)

Jako poloniści tworzymy fundamenty życia publicznego, gdyż życie naszych uczniów i studentów razem z innymi ludźmi w tym kraju jest i będzie życiem w polszczyźnie i poprzez nią. Żeby doczekać się uznania dla swoich przekonań, sądów i wartości, trzeba o nich opowiedzieć w sposób zrozumiały.

Ale to za mało, żeby inni chcieli słuchać. Trzeba to powiedzieć zajmująco, sugestywnie, w sposób, który sprawi, że inni nie będą chcieli tylko mówić, ale też słuchać. Najbardziej zaniedbaną sferą kształcenia w polskim modelu edukacji, na każdym jej poziomie – od przedszkola po uniwersytet – jest umiejętność indywidualnej wypowiedzi ucznia. W polskiej szkole uczeń nie odzywa się niepytany i mówi jedynie o tym, co chce usłyszeć nauczyciel.

Przeobrażenie wspólnoty skulonych w społeczeństwo obywateli będzie wymagać ogromnej pracy, przede wszystkim edukacyjnej, ponieważ pokolenia pozaszkolne wydają się już być stracone. Cel tej pracy doskonale określił Mark Lilla: „Zainteresowanie światem poza naszą własną głową oraz ludźmi odmiennymi od nas. Troska o ten kraj i jego obywateli, wszystkich obywateli, oraz gotowość do poniesienia ofiar na ich rzecz. I ambicja wymyślenia wspólnej przyszłości dla nas wszystkich. Każdy rodzic i nauczyciel, który uczy tych rzeczy, angażuje się w działanie polityczne – działanie polegające na tworzeniu obywateli”.

W polskiej przeszłości bez własnego państwa humanistyka była terapią udręczonego narodu, a lektury kanoniczne miały chronić i konserwować niepodległą tożsamość Polaka. Ich dzisiejszy pożytek w rękach mądrego nauczyciela widzę w czymś zgoła odwrotnym – w używaniu literatury szkolnej do rozbrajania w uczniach lęku przed światem, poczucia bezradności lub pozornego komfortu i zachęcania ich, aby wyobrażali sobie, jak zajmują właściwe miejsce człowieka – na powierzchni Ziemi; na kuli, którą dzielą z wszystkimi istotami.


#publicystyka #polityka #spoleczenstwo #edukacja #polska #neuropa
Pobierz TerapeutyczneMruczenie - Człowiek skulony

 Widzę w próbach „repolonizacji mediów”, ...
źródło: comment_1600095703cqbyHg9A9MO90LmGYt6u5Z.jpg