Wpis z mikrobloga

Kolejna opowieść ze szkoły:
Gdzieś koło 4 klasy podstawówki mieliśmy na przyce lekcje o minerałach. Pani od przyrody przyniosła nam nawet różne kamienie dla celów demonstracji. Oczywiście któryś z uczniów musiał jeden z kamieni polizać po czym oznajmił "o jacie, on jest słony" no i się zaczeło, wszyscy zaczęli lizać kamienie żeby sie przeknoać samemu czy faktycznie słone. Wtedy ja, będąc klasowym mądralą oznajmiłem przy wszystkich, że przecież to może być trucizna, nawet sam "cyjanek potastu" (chciałem brzmieć fachowo). Klasowa kujonka Kasia jak tylko to usłyszała to na śmierć się przeraziła i zaczęła wymiotować xD, i wtedy sie zaczęło, cala klasa w ciągu 45 min sie rozchorowała, dziewczyny rzygają, chłopaki bardziej symulują żeby iść do domu, a pani od przyry leci po dyrektora i pielęgniarkę. Z 30 osób, zostało 3, w tym ja, a ja ciąglę chodzę i gadam, że to był cyjanek potasu i w sumie to można od razu ze szkoły iść na cmentarz i się kłaść.
Reszta zwolniona do domu. Ciekawe co by się stało gdyby taka sytuacja miała miejsce dziś a nie 20 lat temu, bo z tego co wiem, pani od przyry uczy tam do dziś.
#heheszki #szkola
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach