Wpis z mikrobloga

#francuski #naukajezykow #jezykiobce #pytanie #francja #pytaniedoeksperta #przemyslenia

Hej, jest sens "uczyć się" Francuskiego z Duolingo, Memrise Premium, jakiegoś podręcznika do gramatyki, wiadomo YT, filmów, seriali... Ogólnie samemu, bez korepetycji?
Norweskiego bym się tak nauczył bez problemu, ale odrzuca mnie jak widzę jak bardzo męczą się ludzie na Discordzie do nauki Francuskiego(nawet oznaczeni jako średnio zaawansowani), może ucząc się samemu łapią błędy które trudno wyplenić, robią więcej złego niż dobrego, ludzie online ich trollują/źle rozumieją tych ludzi(tłumaczą im po angielsku, który nie jest językiem ich ani tłumaczących) ?
Znam angielski, nauczyłem się na zasadzie osłuchania(podobno mam dryg do tego, niektórzy tak mają, że słuchają filmów, ludzi jak rozmawiają i łapią), niestety ten "dryg" podobno ma złą stronę, podłapujemy, a nie uczymy się, kosztem gramatyki i literkowania[spelling], człowiek nie jest przyzwyczajony do klasycznej formy nauki języka(jak w szkole), angielski podłapałem za gówniaka i nastolatka, teraz jestem starszy i będę musiał uczyć się bardziej klasycznie, dlatego pytam czy apki fiszkowe i "samouczenie "gramatyki są możliwe przy tak pokręconym języku, w połowie trzydziestki?
Może dać sobie spokój i "podłapać" język Norweski, by mieć lepsze szanse na roboty typu parobek u smutasów z północy;)

Serio, gdy rozmawiałem z WIELOMA ludźmi na Discordzie, to nordycy są strasznie wycofani, piszą i mówią tylko o tym jak bardzo lubią zimno, narzekają na prędkość internetu, oraz na to, że mieszkają na jakiejś zmarzlinie w środku niczego, choć to "narzekanie" to paradoksalnie takie trochę chwalenie się, chyba im to aż tak nie przeszkadza w głębi duszy(mi tez by nie przeszkadzało, mam dość ścisku w centrum małego miasteczka, gdzie nie dość że ciasno jak w Warszawie, to każdy Cię zna i zagląda przez okno), ciężko to wytłumaczyć...bardzo specyficzni ludzie
Do tego wszyscy mają bardzo podobny charakter: generyczny nordyk.

Chciałbym gdzieś pojechać popracować, pozbyć się długów, tu w Polsce B czeka mnie 2K, a może i to stracę, bo coraz mniej pracy w miasteczku. Byłem w UK, ciekawie, ale za duży ścisk, sztuczne jedzenie wygnało mnie do kraju, nie mogłem tego strawić, zastanawiam się od dłuuugiego czasu nad powrotem na zachód, ale nie do UK, Francja/Belgia(Włochy i Hiszpania odpadają, tam też kryzys), z drugiej strony Norwegia, gdzie dogadam się po angielsku, ale chcę uszanować gospodarzy i poznać ich język. CO wybrać?
Łatwizna językowa krainy północy, czy machający łapami ludzi z dobrą kuchnią i miłym klimatem(planowałem małe miasteczko na południu Francji), ale z trudnym językiem i urazem do angielskiego?

(ktoś może poznaje moje dylematy z przed roku/miesięcy, wciąż się nie zdecydowałem: co przychodzi jesień, to mnie dopada dylemat, trochę skubię tego i tego języka, potem się zniechęcam, przychodzi wiosna i zapominam, ale teraz jest tak źle jak jeszcze nie było, nie jestem w stanie żyć na minimalnym poziomie, nie będę wegetował jak zwierzę, ten "kryzys" to super motywator, tym razem idę na całość:)

Pozdrawiam:)
RabarbarDwurolexowy - #francuski #naukajezykow #jezykiobce #pytanie #francja #pytanie...

źródło: comment_1599772238EV4Xwhijzfn29NIYkAyR3F.jpg

Pobierz
  • 5
  • Odpowiedz
Byłem w UK, ciekawie, ale za duży ścisk, sztuczne jedzenie wygnało mnie do kraju, nie mogłem tego strawić, zastanawiam się od dłuuugiego czasu nad powrotem na zachód


@RabarbarDwurolexowy: O co chodzi z tym sztucznym jedzieniem? Pytam na serio, bo sam mieszkam tutaj.
A jeśli chodzi o ścisk, to już zależy od wielkości miasta chyba :)
  • Odpowiedz
@nasi-lemak: w PL jadłem sezonowo, pomidory jak były pachnące, mięsko sam przyrządzałem, w UK jest pokusa jedzenia albo w fast foodach, albo TV Dinner typu Iceland, a nawet jak sam coś chcesz zrobić, to mięso czy warzywa/owoce są jak papier, chyba że zapłacisz kilka razy więcej hipisom z plantacji Bio, tu akurat w PL jest lepiej, bo nawet nasze marketowe warzywa i owoce są lepszej jakości/ o lepszych walorach odżywczych niż
  • Odpowiedz
@RabarbarDwurolexowy: Uważam, że w takim Sainsbury’s czy w Waitrose tym bardziej owoce i warzywa są bardzo dobrej jakości (na pewno dorównujące czy przewyższające markety w Polsce), a do tego w moim mieście są stragany z warzywami i owocami, które są lepsze niż te z marketu a niekoniecznie dużo droższe. Jeśli chodzi o mięso, to się nie wypowiem, bo nie jem, ale podejrzewam, że też lepiej kupić w lokalnym mięsnym. Powiem tak,
  • Odpowiedz