Wpis z mikrobloga

282710,48 - 32,00 = 282678,48

Jak to mawia trener Piechniczek: "Czasem zawsze się wygrywa, a czasem nigdy". Wczoraj Tatranska Selma Ultra no i pierwszy raz w życiu DNF - nie zmieściłem się w limicie na 30 km na Hrebienoku. O minuty, a sam limit dość wyśrubowany (4:35) - biorąc pod uwagę warunki - dość techniczny teren, w zasadzie cały czas trzeba patrzeć gdzie stawiać stopy (odcinek Śląski Dom-Hrebienok niby z góry - a 6 km zajęło mi prawie godzinę), cholerny upał (cały czas w słońcu, bo przecież południowa wystawa) i generalnie to jakoś nie szło - za mało piłem, za mało jadłem - jak nigdy jedzenie mi nie wchodziło, raptem dwa batony i żel w te 4.5 godziny, powinno być dwa-trzy razy tyle kalorii; pluję sobie w brodę bo brakło mi minimalnie do limitu - a z drugiej strony dwa bidony na takie warunki to zdecydowanie za mało, podejście na Rakuską Czubę i zbieg do Zielonego Stawu to z 2.5h. No nic, unfinished business, za rok wracam.

#bieganie #sztafeta #biegajzwykopem #gory
Pobierz
źródło: comment_1598181333BbnEa3BP0VAMyLWIf6Pmqe.jpg
  • 6
@mucher: Czy się udało, czy nie - i tak mega szacun! ;)
Coś tam biegam, coś chodzę po górach, ale ultra w takim terenie to jest dla mnie kompletnie poza zasięgiem i wątpię czy kiedykolwiek będzie.
@hard1: ech ja dziś mam mega moralniaka, bo patrzę na profil - kolejne podejście było spokojnie do zrobienia, długie ale dość łagodne 7 km na Rakuską Czubę. potem przemęczyć się na dół na hardkorowym zbiegu do Zielonego Stawu i już by się nie opłacało schodzić - bo stamtąd 10 km do mety albo i tak 8 km do parkingu + kombinowanie transportu. No tylko kwestia wody, taka pogoda jak wczoraj wymagała