Wpis z mikrobloga

@SaudiArabia: ostatnio wracając z rodziną z pogrzebu, stary zrobił mi reprymendę ma temat tego że on wie że jestem ateistką i że on w to nie potrafi uwierzyć jak tak można. Zawsze ja łagodziłam wszystkie rodzinne awantura, starałam się wytłumaczyć czyjąś odmienność co do stylu ubierania się itp ale wszystko na marne bo on woli zostać zawistnym Januszem wobec wszystkich i wszystkiego. Oczywiście on jest jak to nazwał wierzącym nie praktykującym.
@Silent_Mouse: Bo tu nie chodzi czy ktoś wierzy czy nie problem pojawia się gdy fundamenty danej osoby zostaną zaburzone. Każdy z nas kieruje się jakimiś wartościami, został wychowany w jakimś duchu i w coś wierzy (nie koniecznie w istotę pozaziemską). Takie wartości są naszym fundamentem na którym budujemy nasze życie, postrzeganie świata. Jeżeli jednak ktoś poddaje wątpliwość naszych przekonań albo się z nimi nie zgadza wówczas zaczyna być nerwowo. Tutaj logika,
@Silent_Mouse uwielbiam tych wierzących ale niepraktykujących. To tak jak mi ciocia przed ślubem powiedziała, że

Ja to do kościoła nie chodzę, ale nie wyobrażam sobie nie brać ślubu w kościele


Zawsze są pierwsi do wpierdzielania się w cudze życie.