Aktywne Wpisy
xionacz +869
mirko_anonim +5
✨️ Obserwuj #mirkoanonim
Mam 25 lat; od zeszłego roku sponsoruję studentkę medycyny, którą poznałem na grupie na FB. Dziewczyn chętnych do takiej relacji było mnóstwo - wybrałem taką, która była najbardziej pozytywnie nastawiona. Wcześniej u mnie leciała albo samotność, albo #divyzwykopem (ale to był bardzo krótki epizod kilku takich wypadów), albo próba budowy "normalnej relacji", co jest ekstremalnie upokarzające i upadlające, jeśli nie jest się 8-9/10 z wyglądu. Po prostu nie ma
Mam 25 lat; od zeszłego roku sponsoruję studentkę medycyny, którą poznałem na grupie na FB. Dziewczyn chętnych do takiej relacji było mnóstwo - wybrałem taką, która była najbardziej pozytywnie nastawiona. Wcześniej u mnie leciała albo samotność, albo #divyzwykopem (ale to był bardzo krótki epizod kilku takich wypadów), albo próba budowy "normalnej relacji", co jest ekstremalnie upokarzające i upadlające, jeśli nie jest się 8-9/10 z wyglądu. Po prostu nie ma
#trojprzymierze
Wiara i Węgiel
Ten wieczór w Kolonii był dość chłodny, aczkolwiek pogodny. Na rozległym tarasie pałacu arcybiskupiego, znajdującego się tuż przy korycie Renu, znajdował się tylko mały stoliczek oraz fotel bujany, a w fotelu tym siedział odziany w purpurę dostojnik kościelny, jednak wciąż z młodzieńczym wyrazem twarzy. Notabl ten powoli bujał się, to w przód, to w tył, spoglądając na swój kieszonkowy, pozłacany zegarek.
- 19:11 i 12 sekund, 19:11 i 17 sekund - powtarzał cały czas w pod nosem
- Ekscelencjo - z wnętrza budynku na środek tarasu wysunął się sługa - chciałem zakomunikować, że dziecko czeka już w holu pałacu.
- Dziecko? Jakie dziecko? - arcybiskup był wyraźnie zdziwiony - Mam nadzieję Wojtyła, że nie chodzi o to, no wiesz...
- Tak, chodzi o ru... - Wojtyła chciał dokończyć, jednak dostojnik ruchem dłoni wyraźnie pokazał, żeby tego nie robił.
- Posłuchaj mnie uważnie Wojtyła - zdziwienie zamieniło się w gniew - bo nie będę się powtarzał. Dopóki ja, Ernest von Zurichskich, coś znaczę w tutejszym kościele, to nie będzie żadnego, nooo... ten tego... I tam w dziecko wtedy wchodzi... DOBRZE WIESZ O CO CHODZI! NIE BĘDZIE TAKIEGO CZEGOŚ W MOJEJ DIECEZJI!
- Ależ jaśnie arcybiskupie, toż to tradycja...
- Gdzieś mam taką tradycje! Z dzieckiem można się bawić, ale bawić się dzieckiem już nie można. A teraz Wojtyła, oddaj tego malucha, co go umieściłeś w holu, jego rodzicom.
- Ale to dziecko nie ma rodziców, ekscelencjo, zgarnęliśmy je z ulicy.
- To je oddajcie do zakonu, albo do ochronki, i nie zawracaj mi już głowy - rozkazał wzburzony arcybiskup. Wojtyła natychmiast wykonał polecenie i ulotnił się z tarasu.
Von Zurichskich wrócił do bujania się na fotelu, i sprawdzania swojego zegarka kieszonkowego.
- 19:19 i 7 sekund, ach, zaraz tu powinien być! - zakrzyknowszy w myślach, Ernest wyciągnął spod stoliczka butelka rieslinga i kryształowy kieliszek na wino. Następnie nalał sobie ulubionego trunku i obserwował...
Potężne koła nieubłaganie toczyły się po szynach, wielkie buchy pary wzbijały się w niebo, dziecko niemieckiej myśli kolejarskiej, lokomotywa T2173, linia Saarbrücken - Brema, jak co tydzień, dokładnie o 19:20 przejeżdżała przez most kolejowy nad Renem. Większość mieszkańców w ogóle nie zwracała na niego uwagi, niektórzy byli podirytowani hukiem, jaki tworzyła lokomotywa, ale była też jedna osoba, która właśnie raczyła się ulubionym winem, patrząc z podziwem na żelaznego molocha, na dowód niemieckiej potęgi.
- Jest w pytę - pomyślał Ernest, obserwując ten cały industrialny spektakl, po czym nalał sobie kolejny kieliszek.