Wpis z mikrobloga

Mirki i Mirabelki, ostrzegam, że będzie bardzo nie po polskiemu pisane jest to pisane w emocjach. Wczoraj razem z rodzicami musieliśmy podjąć najtrudniejszą decyzję w życiu. Uśpiliśmy najlepszego przyjaciela rodziny, który nas nauczył bezwarunkowej miłości, wierności i oddania. Ja drugi raz w życiu widziałam jak mój tato płaczę, pierwszy raz na pogrzebie rodzonego brata a drugi teraz jak trzeba było podjąć decyzję o uśpieniu psa... Odeszła bardzo młodo mając 7 lat. Przygarnęłam ją w liceum bo ktoś pod moją szkołą ją zostawił jako szczeniaczka. Ile ja musiałam nakłamać, żeby ją wziąć do domu. Śmieliśmy się, że ja tak za dzieciaka nie miałam jak ona przez całe swoje życie. Gotowaliśmy jej jedzenie. Często gęsto mi i tacie się dostawało, że zjedliśmy coś co było przygotowane dla niej. Rezygnowaliśmy z wyjazdów bo wiedzieliśmy, że ona nie lubi długich podróży. Staraliśmy się, żeby jej stworzyć jak najlepszy dom, a ona przez rok ukrywała chorobę. Dopiero na sam koniec gdzie wiedziała, że to już koniec pokazała nam to... Pojechaliśmy do lekarza na prześwietlenie okazało się, że ma kilkanaście guzów na płucach... Powiem Wam, że chyba nikogo tak bardzo nie kochałam jak ją... I nigdy nie spodziewałam się, że tak człowiek pokocha psa... Tato dzisiaj wieczorem mówi weź zawołaj psa na noc... Cały czas jeździmy bez celu żeby tylko nie siedzieć w domu... #pies
  • 6
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@3lizabeth: Daliście jej kochający dom i rodzinę, miała szczęśliwe życie. Na pewno masz pełno cudownych wspomnień i nikt ich nie zabierze. Utrata takiego przyjaciela zawsze boli, trzymaj się, jesteśmy z Tobą!
  • Odpowiedz