Wpis z mikrobloga

#przegryw #psychologia ##!$%@? #feels

Nie pamiętam dnia w swoim życiu w którym nie miałbym myśli samobójczych, zawsze mniej lub bardziej intensywnie, ale zawsze gdzieś. Te myśli mnie otaczają zawsze, mam wrażenie że od urodzenia. Czasami są jakby za mgłą, ledwo widoczne ledwo wyczuwalne, czasem są jak wielki, przygniatający, ciężki kamień - nie do zniesienia, nie do zagłuszenia.

Nigdy nie byłem zadowolony z siebie, nigdy nie lubiłem tego kim jestem, jak wyglądam. Nigdy nie byłem zadowolony z niczego co by mnie dotyczyło. Potrafię się cieszyć z dobrego filmu czy gry, potrafię się cieszyć że słyszę fajną muzykę czy ze smacznego jedzonka itp. Nigdy jednak nie jestem szczęśliwy z tego co sobą reprezentuję, zawsze uważam że jestem za brzydki, że źle wyglądam, że mam jakieś słabe ubranie czy za slaby telefon, że jestem głupi, że inni mają lepiej, że są ładniejsi, mądrzejsi ludzie.

Moi rodzice byli wymagający, dla nich zawsze miałem za słabe oceny, za mało się uczyłem. Zawsze mieli jakieś "ale". Jednocześnie zawsze mnie kochali, to nie była żadna patologia, normalna kochająca rodzina, mogę powiedzieć że rodzice byli wręcz nadopiekuńczy czasami.

Nigdy nie byłem popularny w szkole, owszem miałem kilku znajomych z którymi się kumplowałem, ale ogólnie w szkole czy klasie to nie byłem nigdy w centrum uwagi.

Prawdopodobnie duże znaczenie też w moim życiu miało to że zawsze byłem odrzucany przez różowe, nigdy nie byłem w związku. Mam 28 lat a nawet nigdy nie udało mi się zaprosić dziewczyny na randkę. Zawsze mam gdzieś z tyłu głowy że jestem niewystarczająco przystojny, bogaty i ciekawy, że dla kobiet jest nieatrakcyjny i mnie żadna nigdy nie będzie chciała.

( ͡° ʖ̯ ͡°)
  • 2