Wpis z mikrobloga

Mirki, dziś słów kilka o polskim kinie, a konkretnie komedii. Czytajta do końca, na dole konkurs. Otóż, zastanawiam się - gdzie popełniono błąd. Kiedy to polscy twórcy tak bardzo zapragnęli tworzyć filmy komediowe na wzór amerykańskich zapychaczy. Czy kurła każdy gniot romantyczny musi dziać się w Boże Narodzenie? I oczywiście w Warszawie, gdzie główny bohater - korposzczurwodny pracuje 3 godziny w tygodniu i ma apartament z widokiem na Pałac Kultury, a prawdziwą miłość znajduje potrąciwszy ją na pasach czy w innych tandetnych okolicznościach. A w obsadzie niezmiennie aktorskie kurłiszcza pokroju Karolaka, Stuhra, Głowackiego i paru innych nazwisk, które znajdziemy na każdym plakacie filmowym. No i poziom żartów - jak ktoś się przewróci i sobie głupi ryj rozwali, to znaczy, że śmieszne. Nie ma już komedii samych w sobie, musi być romantyczna, czasem też kryminalna. Kto pamięta o Koglu Moglu, Zmiennikach, Czterdziestolatku, Nie lubię poniedziałku? O produkcjach, które bawiły samymi dialogami czy dowcipnymi, czasem ironicznymi lub absurdalnymi scenami? To rozumiem - inteligentny, często przerysowany komentarz sytuacji politycznej, obraz życia w kraju. A nie kurła enta historia o tym, że jakaś szlora zderzyła się na chodniku z bogatym fagasem, wybucha romans, potem zdrada, która nie jest tak naprawdę zdradą, a na koniec pościg kurła na jakieś lotnisko czy dworzec i wyznanie miłości przed setkami słoików, a potem scena już z jakiegoś wesela czy innych Dziadów. Cyk, macie scenariusz polskiej komedii romantycznej. A baby w kinie siedzo i sie cieszo, bo bynajmniej piękna historia. A mnie przechodzi dreszcz żenady. Jak widzę kolejny gniot romantyczny z rymowanym tytułem i mordą jakiejś aktorzyny na plakacie, łamie mnie w krzyżu i muszę natychmiast obejrzeć odcinek Alternatywy 4 na uspokojenie. Rozumiem, czasy się zmieniły, komedia o życiu w PRLu być może nie ma racji bytu. Ale czemu, do licha ciężkiego, twórcy wciąż idą na łatwiznę i zalewają rodzimy rynek hektolitrami tego gówna z "kochaj", " miłość", "zakochani" w tytule? Zrób ktoś komedię o przegrywie, co spotyka szmatę p0lkę, co się oddaje murzynowi Johnsonowi czy innemu Jacksonowi. Przegryw przyjmuje dar w postaci małego bambusa i życie się toczy. Ciekawy i bogaty w wartości pomysł. Tak więc ja bym od przyszłego roku na ekranach kin chętnie zobaczył np: Listy do p0lki, Planeta przegrywów, Na chada nie ma rady, itd! No, to tyle. Tchnęło mnie do takiej małen dygresji, bo jutro na tagu recenzja polskiego gniota - parka jedzie się hajtnąć na wieś, a tam psy dupami szczekajo i chaty z gówna, a miastowe szukajo wifi na miedzy. W rolach głównych dzban co chrapie jak oddycha i aktorka dwóch wyrazów twarzy. Kto odgadnie tytuł, dostanie pod recenzją pozdrowienia. Idzie jebla dostać, trzymajcie się w tych apartamentowcach, milienialsi je*ani.

#kino #expose #oswiadczenie #komedia #polska #konkurs Na wniosek mireczka #pasta
Pobierz Sepecha - Mirki, dziś słów kilka o polskim kinie, a konkretnie komedii. Czytajta do k...
źródło: comment_OdIX7rPfHOIZdpCYFP9AJXiTDiSm3DoV.jpg
  • 7