Wpis z mikrobloga

#wybory

Minęła doba od zakończenia wyborów parlamentarnych w Polsce.

Z tego, co widzę w Internecie, emocje są wciąż bardzo żywe, pojawia się cała tonacja głosów i komentarzy odnośnie tego, co wydarzyło się w niedzielę przy urnach. Standardowo było zachęcanie do pójścia na wybory, były zdjęcia potwierdzające obecność.

No fajnie, że korzystasz ze swoich praw wyborczych. Niektórzy mówią, że to obywatelski obowiązek, ale dopóki nie płaci się kar za unikanie głosowania, to obowiązkiem to nie jest. I dobrze, bo każda z opcji jest dla mnie beznadziejna i źle bym się czuł ze świadomością, że któraś z nich dostała mój głos.

To teraz, skoro już spełniłeś swój obywatelski obowiązek w niedzielę, to pamiętaj również o tym, że to nie jest jedyna możliwość, aby coś w Polsce zmienić.

Piszę o tym, bo mam wrażenie, że większość czuje się w potrzebie spełniania się jako przykładny obywatel tylko wtedy, kiedy trzeba iść zagłosować. Później? Srał to pies; po to poszedłem głosować, żeby ktoś coś zrobił za mnie.

Niech ktoś za mnie sprawi, aby w Polsce byli wykształceni ludzie.

Niech ktoś sprawi, aby działała służba zdrowia.

Niech ktoś sprawi, żeby nie było śmieci w lasach.

NIech ktoś coś.

A ja? Co ja sam mogę?

No właśnie możesz. Skoro wierzysz, że twój jeden głos ma znaczenie w skali około czterdziestu milionów, to ma jeszcze większy głos w dużo mniejszej skali.

Dlatego zainteresuj się na początku swoim własnym podwórkiem. Łatwiej zacząć od mniejszej skali.

Zacznij interesować się osobami, które są odpowiedzialne za twoje miasto. Dowiedz się, kim są, co robili i co robią. Jakie mają pomysły, jak chcą je zrealizować.

Nie patrz na to, do jakiej partii należą. Ileż to już było przypadków posłów, którzy skakali z kwiatka na kwiatek, gdzie akurat ładniej pachniało.

Kto wie, może któryś z tych lokalnych polityków zostanie kiedyś posłem, premierem, prezydentem...?

Pilnuj swojego podwórka. Patrz władzy lokalnej na ręce, komentuj sytuację.

Tylko pamiętaj przy okazji, że "obywatelskim obowiązkiem" nie jest tylko wrzucenie kartki z krzyżykiem przy czyimś nazwisku raz na ruski rok. Jeśli chcesz być porządnym obywatelem, to zachowuj się w taki sposób.

Nie wiesz jak? Dam ci kilka rad na początek:

-Zacznij szanować innych ludzi, niezależnie od tego, kim są i czym się zajmują. Pamiętaj, że policjant to też człowiek, a nie robot, To, że nie lubisz policji nie oznacza, że musisz od razu wrogo patrzeć na każdego noszącego mundur. To samo tyczy się nauczycieli, pielęgniarek, polityków, mechaników, emigrantów, imigrantów, gejów, księży, rudych i czarnych. A jeżeli jesteś jednym z tych, co twierdzą, że na szacunek trzeba sobie zasłużyć, to podchodź do ludzi neutralnie. Traktuj każdy nowy kontakt jak tabula rasa. Piętnuj albo chwal zachowania i postawy, a nie ludzi.

-Porzuć postawę "byle ktoś miał gorzej". Jak możesz chcieć żyć w kraju, w którym życzysz innym, aby im się nie układało? Naprawdę chcesz się otaczać ludźmi niespełnionymi, nieszczęśliwymi, #!$%@? na los? Ja tam wolę, jak ludziom wokół mnie wiedzie się coraz lepiej, bo wtedy nawet, jak u mnie jest moment słabości, to wiem, że ktoś inny ma przynajmniej możliwość mnie wesprzeć. Poza tym jakoś tak lepiej mi się żyje wśród ludzi zadowolonych ze swojego życia.

-Rozwinięciem poprzedniego punktu będzie pomaganie, albo chociaż nie utrudnianie życia innym. Tutaj można zacząć od naprawdę małych kroczków. Bądź uprzejmy dla swojej kasjerki nawet, jeżeli nie kasuje towarów w tempie powyżej 3 produktów na sekundę. Nie trąb na człowieka tylko dlatego, że spóźnił się o sekundę ze startem na sygnalizacji świetlnej. Podnieś raz na jakiś czas jakiś papierek albo inny śmieć i wrzuć do najbliższego kosza.

Pamiętaj, że to nie posłowie mają największy wpływ na to, jak nam się żyje. Owszem, mogą swoimi decyzjami to życie ułatwiać albo utrudniać. Ale ich jest tylko 460. Podejrzewam, że w twoim mieście żyje co najmniej kilkaset razy więcej ludzi. To tutaj zachodzi najwięcej interakcji. To międzynami wyrośli ci wszyscy politycy. Oni są częścią naszego społeczeństwa.

Jakie społeczeństwo, takie władze.

Dlatego jeśli chcesz, żeby było lepiej, pamiętaj, że zawsze możesz zrobić coś małego, drobnego. Może to nie będzie dużo. Może uznasz, że nie ma to sensu.

Ale dokładnie to samo ma miejsce w trakcie wyborów. Twój jeden głoś ginie w tłumie, Pomnóż ten głos razy kilka milionów, a dostaniesz potężny krzyk.

Pamiętaj, że codziennie dokonujesz wielu małych wyborów.

Wybieraj więc mądrze. Każdego dnia.
  • 10
@Kuklak: TL;DR specjalnie dla Ciebie ( )

Wybory to nie jedyny obywatelski obowiązek, ani nawet nie najważniejszy. Bądź dobrym obywatelem codziennie, tak się robi dobra zmiana. By żyło się lepiej.

@arealhumanbean: Ja od trzech lat motam się po świecie, więc tym bardziej widzę, jak ważne jest pośród jakich ludzi żyjesz.
@Pieczarka:

Piszę o tym, bo mam wrażenie, że większość czuje się w potrzebie spełniania się jako przykładny obywatel tylko wtedy, kiedy trzeba iść zagłosować. Później? Srał to pies; po to poszedłem głosować, żeby ktoś coś zrobił za mnie.


Ludzie żyją takim przeświadczeniem ponieważ państwo płaci "komuś innemu", żeby robił coś za nas.

Dzień ma 24 godziny. Potrzebuję 6 godzin snu(większość ludzi 8), żeby normalnie funkcjonować. Pracuję od 10 do 12 godzin
@szermierczyk:

W jaki sposób w tym mówiąc krótko #!$%@? miałbym znajdywać czas na jakikolwiek aktywizm polityczny? Po to #!$%@? z naszych podatków "ekipa" otrzymuje wypłaty, żeby zrobili coś dla nas.


Tu nie chodzi tylko o aktywizm społeczny, ale o małe, drobne postawy. Wpuszczenie pieszego na pasy. Nie gnębienie ludzi palących marihuane. Hamowanie się od nazywania homoseksualistów pedałami. Próby rozstrzygania sporów w sposób normalny, a nie byle #!$%@?ć cebulakowi. Do tego nie
@szermierczyk: Czekaj czekaj, chyba nie zrozumiałeś do końca o co mi chodzi.

Mi nie chodzi o to, żeby być biernym politycznie. Wręcz przeciwnie - sądzę, że każdy, kto choć trochę interesuje się tym, co się dzieje wokół nas, powinien wykorzystać tę okazję, aby oddać głos.

Chodzi mi o buczenie, według którego TRZEBA iść na te wybory z obywatelskiego obowiązku, by potem mieć jako obywatel wszystko w dupie i oczekiwać, że po