Wpis z mikrobloga

#godelpoleca #muzyka #muzykabrazylijska #bossanova #funk

Brazylia według pana Kurta G.

#3 - Marcos Valle - Velhos Surfistas Querendo Voar

zaczynając ten wpis spojrzałem na nazwę u góry. prześledziłem te kilka tytułowych słów jakimi ochrzciłem ten cykl 15 wpisów, którymi chciałem zostawić pisemną namiastkę tego jak bardzo kocham bossanove. samozwańczy - pan.
coś mi tu nie gra, dziwnie tak o sobie myśleć, kiedy w głowie wciąż mam siano(przynajmniej już nie w butach i sercu).
na "pana" się tylko pozoruje na co dzień, przez 8 godzin, kiedy podpisuję się moim prawdziwym imieniem i nazwiskiem pod logiem organizacji, dla której sprzedałem dusze, w imieniu której podaję rękę ludziom, którym najchętniej bym te rękę kazał umyć.

ale do czego zmierzam...
lata mijają, włosy siwieją(albo wypadają ¯\(ツ)_/¯), a do kotła z muzyką brazylijską wpadłem w schyłkowym momencie kończenia liceum, będąc dalej dzieciakiem, który nawet na studiach odmierzał czas od jednych do drugich wakacji.
no i co by nie mówić, jestem już (w miarę) dorosły, rok nie trwa tyle co kiedyś, a dni to już na pewno, skoro wszystko człowiek robi w biegu. jedynie muzyka jest tym co była - lekarstwem na gorsze dni, wybudzającym z życia budzikiem przypominającym, że warto czasami pobujać w obłokach i czymś co uświadamia, że nie umiem i nie powinienem tańczyć w miejscach publicznych.

Marcos Kostenbader Valle - żałuję, że o gościu nie napisałem pracy dyplomowej, ale niestety nie ten profil i kierunek, żebym mógł lać wodę i dostać za to tytulik. prawdopodobnie największy muzyczny talent, najbardziej uzdolniony, zdeterminowany i trzymającym rękę na pulsie piosenkopisarz w historii muzyki brazylijskiej. człowiek renesansu pasuje jak ulał, bo jak streścimy biografię, to wyjdzie nam całkiem ciekawa historia.
zaczynając od pierwszego etapu kreślenia standardów bossanovy i klasycznego samba-chłopca z gitarą. uciekając potem myślami od dyktatorskich paradoksów kraju, w którym przyszło mu żyć, w stronę fermentowania rodzimych rytmów specyfikami rocka psychodelicznego. a ostatecznie faktycznie emigrując z kraju, na kilka lat i osiedlając się w USA, gdzie grał po jazzowych klubach, spiknął się z
Chicago, Leonem Ware i grywał komponując kawałki, na niektórych płytach skojarzonych wokół legendarnej wytwórni Motown.

powrót do kraju przypadł na początek lat 80. Valle miał już blisko czterdzieche, bagaż doświadczeń muzycznych, wciąż oślepiające złote włosy, śnieżnobiały uśmiech i wygląd kalifornijskiego surfera. talent do pisania skomplikowanych harmonijnie i rytmicznie utworów, które onieśmielają nośnością i przebojowością został wzbogacony "kosmicznym", yacht-rockowo wypolerowanym, futurystycznym i syntetycznym brzmieniem podpatrzonym u Quincy Jonesa na migracji(
Thriller został wydany rok po dzisiejszym kawałku, sry Jacko, ale to Valle był pierwszym, który spreparował i pokazał nowe oblicze popu światu( ͡ ͜ʖ ͡)).
pomijając oryginalny i jedyny w swoim rodzaju sound, na podstawie
Vontade de rever você (1981) powinno się uczyć w szkołach na czym polega pisanie piosenek(przedostatni numer na płycie - Garimpando_ - niepozorny intelektualizm, minimalistyczna układanka z czystego słowa, basu i rytmu a tyle muzykalnej frajdy)
bossanova nigdy przed i nigdy po, nie mieniła się takimi barwami, nie była wzbogacona tak subtelnie dopasowanymi rozmiękczającymi wodotryskami i polepszaczami, wyciągającymi z jej rytmiki tak błogo rozchodzący się i jednocześnie zażerający groove.

Pan Marcos Valle dzisiaj ma już niemal osiemdziesiąt lat. dalej koncertuje, od kilku dekad wydaje płyty(tegoroczny album - spokojnie top 5 roku). wciąż wygląda tak samo jak na okładce dzisiejszego kawałka, wciąż wymiata i nie ma sobie równych w kwestii boogie-novy i funku śmigającego na brazylijskich tablicach. i założę się, że dalej ma to samo w głowie - ale przynajmniej już nie w butach i sercu...

KurtGodel - #godelpoleca #muzyka #muzykabrazylijska #bossanova #funk

Brazylia wedł...