Wpis z mikrobloga

Ur-Shak usiadł przy swoim ulubionym stoliku w karczmie. Ruch był mniejszy niż zwykle. To znaczy, mniejszy niż jeszcze kilka tygodni temu. Jak to się stało, że w przeciągu tak krótkiego okresu zginęło tak wiele ludzi? I to jeszcze większość z nich nie została zabita przez jaszczurów.
“O co tu #!$%@? jego mać chodzi w tym burdelu? O co tu chodzi?” - myślał Ur-Shak pijąc szczochy, które miały imitować piwo. Po chwili przypomniał sobie, że jak na alkoholika, ostatnio bardzo mało pije. Pół dzbanka samogonu do kolacji, żeby się nie opić i tyle. Jego uwagę i energię coraz bardziej przykuwały sprawy dziejące się w Ur i choć samemu było mu ciężko w to uwierzyć, coraz bardziej się angażował. Przez to też, nie mógł poświęcać się bez reszty swojemu ukochanemu hobby.
“Dobra. Przeprawa tratwami jest gotowa.” <łyk> “Alee, hm, ten statek, hm.” <łyk> “Tak, ten statek jest zbudowany ze statku. Tylko dlaczego jaszczury nie wychodzą zobaczyć co się stało z ich kolegami?” “To znaczy, hm, nikt nie pamięta ile było jaszczurów. Jest możliwe, że ta dwójka była ostatnia? Eee. Przecież statek potrzebuje żeglarza, nie może sam pływać.” <łyk> hic “ale ten ich statek nie ma żagla, więc teoretycznie, hm”

-Barman! Hic! Dolej mi. Albo w sumie, daj od razu cały dzban! Mamy tu ważne posiedzenie.
-Barman nie żyje, sam se weź dzban. - odpowiedział ktoś z tawerny.

Ur-Shak wstał, poczuł lekki rausz, po czym pewnym krokiem poszedł za ladę. Tak właśnie Ur-Shak powoli osiągał swój naturalny stan. Błogi, spokojny. Hołdując staremu przysłowiu “Wysłać głupiego po dzban samogonu, to wróci z jednym”, Ur-Shak wziął zza lady dwa dzbany i coś, co wyglądało na marynowane rybki.

“Y, dobra, to na czym to. Ah ok, najpierw naoliwić umysł” <łyk> “Ble, jakie paskudztwo. Ale ważne, że kopie. Tratwy na razie odpadają. Prawdopodobnie da się uciec poza barierę tym podwodnym portalem, ale ten statek. Albo przynajmniej niech ci głupcy najpierw sprawdzą, czy można obok tego statku spokojnie przepłynąć.” <łyk, łyk, łyk> “Hm. Jak się pije duszkiem, to prawie nie czuć posmaku szczura. Jest ta broń i zbroja po jaszczurze. Może by tak poszukać jakiegoś jelenia, żeby odkrył jak się tym posługiwać, a potem użyć tego, hm, jeszcze nie wiem do czego, ale jak wylezą z tego statku jaszczury, to raczej będzie niemiło” Hic “Co, już sucho? Kiedyś robili większe te dzbany… No i jeszcze ten nowy materiał. Twardy. Rozłupuje brązową michę ot tak.” <łyk, z drugiego> “Można by zrobić groty do strzał, albo dzid i spróbować rozwalić rdzeń, albo tą skrzynkę na szczycie zigguratu… ale to też może być niebezpieczne. A mi się powoli kończą idioci do przydzielania im bojowych zadań” <łyk, łyk, łyk> ahhhh “Ale ten młody w rydwanie to się dobrze #!$%@?ł…” “No! Chyba w końcu zaczyna kopać. Już niedługo się stąd wyrwę… albo zginę… jeden pies, trud skończon”
Ur-Shak wstał, wyciągnął kolejny dzban samogonu zza lady, wziął dużego łyka po czym krzyknął do pozostałych w karczmie:
- Zzisiaj piemy na smutno! Hic! Haz tfa szy! Los sieeeee muuuuuu siiiii odmienić.

#lacunafabularniereptilianie #lacunafabularnieczarnolisto
Akumulat - Ur-Shak usiadł przy swoim ulubionym stoliku w karczmie. Ruch był mniejszy ...

źródło: comment_R3GUOVC1GEeojB4AFbxk9fj8E0mqToWi.jpg

Pobierz