Wpis z mikrobloga

#konkursmd

Od zawsze uważałem że MD był najlepszy napojem dostępnym na rynku. Najsłodszym, najciekawszym smakowo, z najfajniejszym kolorem. Wchodził idealnie do posiłków, jako drineczek w lato na działeczce przy grillu, czy jako zwykły napój gaszący pragnienie.

Moja praca jest delegacyjna, częste wyjazdy w najróżniejsze miejsca na świecie. I tak jak zawsze nie było to dla mnie zbyt miłe, rozłąka z dziewczyną, z rodziną i przyjaciółmi, tak zawsze jarał mnie fakt, że będę mógł się napić "normalnego" MD. Ale nie tak zwyczajnie. To był cały proces, rytuał. Wszystko zaczynało się przy lotach przesiadkowych. To były najlepsze loty. Bo wiedziałem, że już na niepolskim lotnisku będę mógł spróbować swój najulubieńszy napój. Następnie dolot do miejsca docelowego, szybki transport do mieszkania/hotelu i na zakupy w celu obczajenia czy jest MD.
Nie przypominam sobie dnia bez choćby puszeczki MD w państwie które takowy napój posiadało.
Wietnam, Indie, Katar... z tych mniej egzotycznych to Szwecja, Niemcy, Anglia czy Walia...

Nawet nie wiecie jaką mi przyjemność sprawiliście wracając do normalnego MD... już nawet to rekompensuje ewentualny brak jakiejkolwiek wygranej a pierwsze spotkanie z "pysznym" MD też było ciekawe - kupując dwie butelki widziałem jakieś czerwone oznakowania, ale jakoś nie zwróciłem uwagi co to. W domu otwieram, biorę łyka i totalny mindfuck. Coś nie pasuje, coś to picie za dobre w smaku... i wtedy umysłowy back to the past do sklepu, czerwone oznakowania i szybki look na butelke - a tam poświata jak przy zmartwychwstaniu jezusa i napis "ORIGINAL FORMULA IS BACK" !!!