Wpis z mikrobloga

Witam państwa. Iż jest to pierwszy post na wypoku, to się nie #!$%@?ę w tańcu i od razu idę z moim problemem. Otóż, czy jest tu jakiś domorosły (albo i dyplomowany) specjalista ds. psychiatrii? Proszę państwa, bo ja to się boję, że mogę mieć jakąś chorobę psychiczną na tle psychotycznym (schizofrenia, etc.). W wieku lat 16 w liceum "słyszałem" jakieś syki/brzęki czy inne dziabongi. Zdarzało się to tylko wtedy, gdy byłem bardzo zmęczony. Oczywiście pomyślałem - "O #!$%@?, WARIUJĘ." i myk do psychiatry hiperbolizować moje (chyba) normalne przesłyszenia. Dostałem fluoksetynę i olanzapine. Oczywiście te objawy były rzadko, byłem świadom ich nierealności, a na dodatek ustąpiły po miesiącu. Leki odstawiłem na wakacje. W międzyczasie zauważyłem jaki mam niewydażony ryj - wada zgryzu here, to, se założyłem aparat.

Po wakacjach wracamy do szkoły i cyk - #!$%@? od połowy września do listopada do psychiatry, bo miałem #!$%@? humor - nie pamiętam o co dokładnie chodziło, jednak jestem w prawie pewien, że ubolewałem wtedy nad moim wyglądem i brakiem możliwego #rozowypasek (urodą #!$%@? nie grzeszę). Wstydziłem się wtedy nawet bardziej kontrowersyjnych myśli, bojąc się, że ktoś mnie przez nie oceni, mimo świadomości, że to #!$%@? niemożliwe, aby inny człowiek znał je. Jednak w połowie listopada po chodzeniu do psychologa i zmienieniu sobie nastawienia do życia (zacząłem stawiać na strefę "duchową", motyw vanitas itd.) raczej się sytuacja polepszyła, bo byłem zupełnie innym człowiekiem. (Wiele tu pomogła farmakoterapia - na początku solian, a potem sertralina). I tak se trwałem w zajebistym humorku, aż przyszedł #redpill i uświadomienie sobie jak przez mój ryjec jestem w #!$%@? sytuacji. Od tamtego czasu bywało lepiej, bywało gorzej, z nastawieniem na to drugie. Niby mi tam mówili, że nie wyglądam źle, ale #!$%@? - słuchać normików w tej kwestii?

Były z 2 dni pod rząd, kiedy to całe w bulu przeleżałem w łóżku (mimo ciągłej kuracji sertraliną). Było z 5 dni, w których nie poszedłem do szkoły ze względu na stan. Czasami panikowałem, bo skupiałem się na szumie ocznym (a bardziej tym, czy go mam), a czasami nad moją podatnością na halucynacje. Przed snem oczywiście od jakiegoś pół roku sprawdzam, czy nie ma żadnego beboka pod łóżkiem - nie to, że się boję ciemności. Po prostu gdy tego nie zrobię czuję dyskomfort psychiczny. Gdy idę do łóżka mam (lub nie mam - zależy od #!$%@? nie wiem czego. maebe zmęczenia) taką gonitwę myśli jakoby po bagiennym zielu (żeby nie było - nie palę), tyle, że ta ciągłość myśli, nad którymi mam taką ambiwalentną kontrolę znika gdy UWAGA - podniosę głowę. Nie sprawia mi to żadnego dyskomfortu. Dodatkowo słysząc jakiś dziwny dźwięk szukałem jego źródła - często to były przypadkowe odgłosy dzieci na ulicy, szczekanie psa, strzelenie paneli. Na dodatek czytając artykuły miewałem tak, że patrząc na jakieś słowo czytałem je zupełnie inaczej, a gdy już na nie spojrzałem ponownie i czytając poprawnie dochodziła do mnie myśl - "ja #!$%@?ę, co się #!$%@??".

Do dziwnych odczuć dochodzi stan, w którym zastanawiam się, jaki stan świadomości jest poprawny i czy nie mam derealizacji. Ogólnie to na dodatek ostatnio redpill zjot mie tak, że miewałem mego myśli samobójcze widząc u siebie wady genetyczne. Objawy typowe dla dysmorfofobi. Byłem u psychiatry - panna nie stwierdziła żadnej psychozy, ale po tym jak ostatnio miałem apatię (nie widziałem sensu i nadziei w życiu, bez dobrych genów), to zaczynam się bać. Czuję się mocno samotny, miewam myśli samobójcze, ale w chwilach szczęścia jednak cieszę się, że nie umieram. Spłyciły się moje relacje z bliskimi - dalej dają mi satysfakcję, ale dalej odczuwam brak "tego czegoś" (spotkań ze znajomymi nie zaniechałem). Mam także niecodzienne hobby - filozofia, socjologia, psychologia, polityka - (w stopniu umożliwiającym świadome podejmowanie życiowych decyzji), kawa, herbata, po części matematyka i fizyka (mat-fiz here). Mam nawet jakieś tam plany i marzenia - jedne realne, drugie mniej. A co do przyjemności - czasami dają satysfakcję, czasami nie, a czasami ambiwalentnie, ale teraz jest trochę smutnawo, pusto, ale bez dramatu.

Jestem osobą raczej logicznie myślącą, analizuję wiele rzeczy i mam świadomość (chyba), to jest realne, a co nie. OFC do dzisiaj boję się wracać samemu przez las.

Czy myślicie, że mogę być chory na coś? (#!$%@? pomijam).
#schizofrenia #depresja #psychologia #psychiatria
  • 3
@To_ja_moze_pozamiatam: wiedzieć wiem, nie jestem ignorantem. Jednak chciałem tylko podkreślić, że ogromny wpływ na moją psychikę miało uświadomienie sobie, że geny to główne kryterium przy ocenie człowieka, a bardziej memy z stulejacontent mogły mieć na to wpływ.
@Eteres. Nie wyszukuj sobie na siłę zaburzenia, norma to pojęcie względne. Czasami po prostu pewne emocje przekładają się nad inne i zmienia ci się humor. Bycie zmęczonym też wpływa na pracę mózgu i postrzeganiu rzeczywistości. Nie ma nic złego w byciu smutnym przez kilka dni, to ludzkie. A to że czasami przeczytasz jakieś słowo inaczej to normalne.