Wpis z mikrobloga

#iiwojnaswiatowawkolorze

W Polsce nawet dzieci wiedzą o polskich lotnikach w Anglii - ''Dywizjon 303'' Arkadego Fiedlera zna chyba każdy. Mało znanym faktem jest jednak to, że i ''ludowe'' Wojsko Polskie posiadało własne lotnictwo. Okładka z gazety ''Żołnierz Polski''.

Historia LWP (Lotnictwa Wojska Polskiego) zaczęła się w momencie formowania 1. Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki w Sielcach nad Oką wiosną 1943 r. Tworząc zależne od ZSRR siły zbrojne, uznano, że polska dywizja ma być wzorowana na radzieckich gwardyjskich, jednak odpowiednio wzmocniona. Postanowiono, że będzie posiadać eskadrę myśliwską, którą utworzono 7 lipca 1943 r.

Pojawił się jednak problem w zasadzie nie do ominięcia: lotnicy. Piloci z prawdziwego zdarzenia od dawna znajdowali się w Anglii i walczyli nad Europą. Piloci, którzy przebywali w ZSRR zostali albo wymordowani w 1940 r. w Charkowie, albo opuścili kraj wraz z armią gen. Andersa.

Rozpaczliwie szukając kandydatów, szukano pozostałych pilotów (znaleziono aż dwóch, ideowych komunistów - Tadeusza Wicherkiewicza i Medarda Koniecznego), wcielano Sowietów i Polaków z Armii Czerwonej, a nawet przedwojennych polskich modelarzy (jak Edward Chromy), byleby mieli jako-takie pojęcie o aerodynamice. Udało się zebrać 17 kandydatów na pilotów i 26 mechaników, których skierowano na szkolenie na podmoskiewskie lotnisko Grigoriewskoje. Samo lotnisko było bardzo skromne - był to po prostu utwardzony pas ziemi. Lotnicy spali w ziemiankach. Szkolenia lotnicze rozpoczęto pod koniec lipca 1943 r. na samolotach UT-2. Podczas szkolenia zginął pierwszy dowódca, Rosjanin o polskich korzeniach, mjr Czesław Kozłowski. Dowódcą został Wicherkiewicz. W międzyczasie do pułku przybyła Wanda Wasilewska, która powiedziała lotnikom: ''Dywizjon 303 w Anglii wykazał się męstwem podczas Bitwy o Anglię, niszcząc wiele niemieckich samolotów. Nie bądźcie od nich gorsi.''

W toku szkolenia zdecydowano o przeformowaniu eskadry w samodzielny pułk lotniczy, zwłaszcza, że 1. Dywizja Piechoty już osiągała zdolność bojową, a lotnicy nadal się szkolili. Utworzono trzy eskadry i jednostkę przemianowano na 1. Pułk Lotnictwa Myśliwskiego ''Warszawa'', nawiązując tym samym do przedwojennych polskich tradycji lotniczych. Każdy pilot w toku szkolenia miał wylatać 100 godzin - było to stanowczo za mało, zwłaszcza, gdy weźmie się pod uwagę, że np. piloci RAF wylatywali aż 335 godzin.

Ponieważ Armia Czerwona zaczęła wkraczać na terytoria II RP, do Grigoriewskoje zaczęli przybywać przedwojenni polscy lotnicy, tak trafili np. kpr. Aleksander Danielak, strzelec pokładowy z bombowca PZL-37 Łoś i weteran 1939 r., czy pilot lekkiego bombowca PZL-23 Karaś, kpr. pchor. Marian Grabowski. Z nadwyżek osobowych utworzono 2. Pułk Nocnych Bombowców ''Kraków'', latających w na dwupłatowych Po-2. 1. PLM przezbrojono w końcu w samoloty Jak-1b. Była to w 1944 r. już dość przestarzała konstrukcja, niezbyt groźna dla większości niemieckich maszyn. Na samolotach namalowano, wzorem lotników z Anglii, szachownice pod rurami wydechowymi.

W maju 1944 r. ukończono szkolenie i zaczęto etapowo wysyłać jednostkę na front. W połowie sierpnia cały 1. PLM trafił na lotnisko w Zadybiu, skąd rozpoczął loty bojowe 23 sierpnia 1944 r. atakując niemieckie oddziały w Warce. W okresie PRL 23 sierpnia był obchodzony jako Święto Lotnictwa, ignorując fakt, że polskie tradycje lotnicze były znacznie większe, niż lot czterech sowieckich Jaków.

W zasadzie loty 1. PLM sprowadzały się do rozpoznania i eskortowania samolotów szturmowych Ił-2. Do walk powietrznych nie dochodziło, również dlatego, że piloci byli po prostu niedoszkoleni. W trakcie walk został zestrzelony i trafił do niewoli mjr Wicherkiewicz, którego zastąpił Iwan Tałdykin. Ponieważ sprzęt był zużyty, dowódca sformowanego tzw. Lotnictwa Wojska Polskiego, gen. Fiodor Połynin zdecydował o wymianie samolotów na nowsze Jaki-9T, uzbrojone w działka 37 mm. W międzyczasie sowiecki 611. pułk lotnictwa szturmowego przeniesiono do ''polskiego'' lotnictwa i przemianowano na 3. Pułk Lotnictwa Szturmowego. Jego ''polskość'' jest w cudzysłowie, bo jedyni Polacy w jego szeregach pełnili służbę jako strzelcy pokładowi. Trzy pułki utworzyły później 4. Mieszaną Dywizję Lotniczą.

Po wymianie samolotów lotnicy brali udział także w atakach na cele naziemne (nad Kołobrzegiem zginął rozbiwszy się płk Tałdykin, zastąpiony przez mjr Wasilija Gaszyna), a w okresie 16 kwietnia-4 maja 1945 roku uczestniczyli w operacji berlińskiej, dlatego post wrzucam dzisiaj. (Post z 4 maja - Mleko) Wówczas to doszło do większości walk powietrznych. Łącznie pułk odbył 1401 lotów bojowych w czasie 1393 godzin, stoczył 56 walk powietrznych i 394 razy atakował cele naziemne. Zestrzelono łącznie 9 samolotów nieprzyjaciela, sześć dalszych zestrzelono prawdopodobnie, bądź uszkodzono. Utracono łącznie 15 ludzi i 12 samolotów. Ostatnie zwycięstwo odniesiono 1 maja 1945 r. Żaden pilot, poza Wiktorem Kalinowskim (łącznie 12 zestrzeleń, dwa w 1. PLM, co ciekawe, zwycięstwa oznaczał białymi orłami pod kabiną), Polakiem z ZSRR, nie odniósł więcej niż jednego zwycięstwa.

Oprócz 1. PLM latał również 2. PNB, w którym służyło więcej Polaków, bo szkolenie na Po-2 było dużo krótsze. Pułk do walki wszedł 11 września 1944 r. i atakował niemieckie cele pod Warszawą, a nawet zrzucał zaopatrzenie dla Powstańców Warszawskich. Brał udział w bitwie o Kołobrzeg i atakował cele naziemne w Bad Freienwalde i Friesack pod Berlinem. Wykonał 2100 lotów bojowych, nie ponosząc żadnych strat.

Poza wspomnianymi jednostkami utworzono też trzy dalsze pułki myśliwskie - 9.,10. i 11., które weszły do walki 24 kwietnia 1945 r., oraz trzy pułki szturmowe - 6., 7. i 8. Wszystkie były pułkami sowieckimi, czasowo oddelegowanymi do służby w Wojsku Polskim i ich obsadę stanowili niemal wyłącznie Sowieci. Utworzono też trzy pułki bombowe, ale w chwili zakończenia wojny nadal się szkoliły i nie wzięły udziału w walce. Ogółem, Lotnictwo Wojska Polskiego dysponowało w maju pokaźną liczbą blisko 700 samolotów, skupionych – poza jednostkami bojowymi – także w pułkach i eskadrach lotnictwa łącznikowego, transportowego i sanitarnego. Stan osobowy wynosił ponad 12 tys. ludzi. Dla porównania – Polskie Siły Powietrzne liczyły w maju 1945 r. 14 tys. ludzi.

Wkład i zasługi bojowe LWP były raczej znikome, większość lotników nie tylko nie była Polakami, ale z Polską nie miała żadnych kontaktów. Po zakończeniu wojny gros z nich opuściło szeregi LWP i wróciło do ZSRR. Rola LWP pozostała niemal wyłącznie propagandowa, mająca na celu stworzenie sztucznego wrażenia potęgi, opartego o duże liczby. W końcu nikt nie wnikał na zachodzie w to, że miażdżąca większość ''polskich'' lotników to przebrani w polskie mundury Rosjanie...

Różnie zaś potoczyły się losy Polaków z LWP. Edward Chromy, mimo, że w czasie wojny nie odniósł żadnych zwycięstw w powietrzu, już w 1947 r. objął dowództwo nad 2. PLM. Z kolei Hugo O'Brien de Lacy został inwalidą po napaści przez sowieckich żołnierzy, skazany za pomoc uciekinierowi, popełnił samobójstwo w 1958. Jeszcze inaczej postąpił ppor. Władysław Żurawski, który z pomocą de Lacy'ego uciekł z Polski.

Co ciekawe jednak, nawet w czasach PRL próba zastąpienia wysiłku PSP udziałem LWP skończyła się fiaskiem, a polski udział w wojnie w powietrzu nad Europą kojarzył się wszystkim z Dywizjonem 303, aniżeli z dziwacznymi, rzekomo polskimi tworami, które nie wsławiły się niczym szczególnym w swojej historii. W walce o pamięć szachownice na Spitfire'ach i Mustangach pokonały bez najmniejszego trudu szachownice z Jaków i Iłów.

Autor postu: II wojna światowa w kolorze

#iiwojnaswiatowa #gruparatowaniapoziomu #qualitycontent #historiajednejfotografii #zdjeciazwojny
MlekoO - #iiwojnaswiatowawkolorze

W Polsce nawet dzieci wiedzą o polskich lotnikac...

źródło: comment_X1bTzSD9GAKfE1GA08LyvtPLC18KJOx1.jpg

Pobierz
  • 20
@wicieyy: DB601 trochę mniej i bardziej prymitywnie. Kommandogerat z BMW801 to był full auto. No ale z punktu widzenia pilota jeden czort, działa samo. A ręczne ustawianie parametrów to nie ruscy, tylko wszyscy poza Niemcami. Znaczy potem wyszedł B-29 ale to jakby inna bajka.
@wicieyy: To samo tylko z większą pojemnością i początkowymi problemami z wytrzymałością. Ale siedząc w kurfurscie czy gustawie też za wiele do roboty z silnikiem nie miałeś.( ͡° ͜ʖ ͡°)
@Mekki ta152 mial taki sam silnik jak 190D, roznice wlasciwie tylko w platowcu byly + oprócz Mw50 jak w 190D wsadzili tam GM1. Także 190D też miał 3biegowy kompresor. Swoją drogą całe zamieszanie z turbosprężarkami chyba jest spowodowane błędami w tłumaczeniu
@IIWSwKolorze1939-45: To to jeszcze nic. On mi nawet przyznał rację. Aż sobie postawię jakiś hehe krzyżyk w kalendarzu na tę okoliczność.
@wicieyy: No właśnie główna róznica między A i E to doładowanie. I owszem, E wrzucano też do Dory obok wersji A.
@stefan_pmp: tych ''tygrysów'' napisano bardzo dużo, osobiście znam i czytałem: ''Uwaga Messerschmitty!' (wspomnienia Edwarda Chromego, pilota 1. PLM, wznawiane trzy razy!), ''Szachownice nad Brandenburgią'' (bodaj 10. PLM), ''Bomby torują drogę'', ''Kurs 283'', ''Taniec czarnej śmierci'' (wszystkie trzy o 3. PLSz), ''Nocny nalot'' (o 2. PNB) i to tyle z pamięci. Kurczę, o każdym z dywizjonów w Wlk. Brytanii napisano mniej (maksymalnie po jednym ''tygrysku'').