Aktywne Wpisy

PIAN--A_A--KTYWNA +413
W szczytowym momencie, około listopada 2008 roku, roczna inflacja w Zimbabwe wynosiła 89 700 000 000 000 000 000 000% (89,7 tryliarda procent), a ceny średnio podwajały się co 1,3 dnia. Była to druga pod względem wielkości inflacja w historii.
#gruparatowaniapoziomu #inflacja
#gruparatowaniapoziomu #inflacja

Tulky 0
Które miasto
- Warszawa 17.2% (84)
- Poznań 19.3% (94)
- Kraków 15.8% (77)
- Wrocław 18.1% (88)
- Trójmiasto 29.6% (144)
Przepraszam za nieobecność i obiecuję poprawę (rozpiska z tematami do napisania i godziny pracy wiszą już nad biurkiem ( ͡° ͜ʖ ͡°) ).
• • •
• TEKTUROWY NÓŻ •
W oczekiwaniu na odpowiedź Sądu przeglądałam Internet w poszukiwaniu informacji o Luizie K. W prasie przewijały się tytuły takie jak "Lesbijka satanistka zadźgała sąsiada" czy "Zabiła trzy dni po swoich osiemnastych urodzinach". Mimo cenzury na zdjęciach, widzę w jej twarzy moje koleżanki z nastoletnich lat. Dziewczyna, jakich wiele w liceach o profilach artystycznych – piercing, kolorowe włosy. W tym środowisku mogła się niewiele wyróżniać, jednak w Podebłociu (woj. mazowieckie) wzbudzała nie lada sensację. W aktach można wyczytać: "w miejscu zamieszkania nie cieszy się pozytywną opinią", co dziennikarze w oparciu o rozmowy z mieszkańcami wsi tłumaczyli nie tylko odmienną orientacją seksualną i wyglądem Luizy – nastolatka bywała agresywna i zachowywała się nieobliczalnie. Już jako 13-latka regularnie piła piwo, zażywała rozmaite leki i dopalacze. W 2012 r. została zatrzymana przez policję w związku z bezczeszczeniem nagrobków, po których jeździła rowerem i fotografowała się. Jeszcze w tym samym roku ukradła z cmentarza w Podebłociu kilka krzyży i figurkę Matki Boskiej, którą gdzieś zakopała. Postawiony jej zarzut zbezczeszczenia symboli religijnych dotyczył także spalenia Biblii i rozrzucenia jej kartek w opuszczonym budynku. Sprawa Luizy, wówczas gimnazjalistki, trafiła do sądu rodzinnego, który zlecił rodzicom pisanie sprawozdań na temat zachowań córki. Takie pisma jednak nie wpływały. W domu rodzinnym dziewczyny obecny był alkohol, przemoc i obojętność.
Luiza uczęszczała do Zespołu Szkół Plastycznych w Radomiu, a następnie w Nałęczowie. Udało mi się porozmawiać z ówczesną uczennicą nałęczowskiego "plastyka". Opowiadała, jak jeden z kolegów zakładał afrykańską maskę i chował się w toalecie, a gdy ktoś nadchodził, wyskakiwał z krzykiem, zaś jego koleżanka nagrywała telefonem reakcje zaskoczonych. Nastraszyli także Luizę. Początkowo zaśmiała się jak inni, jednak jakiś czas później odszukała żartownisi i przyłożyła chłopakowi do gardła wielki nóż.
– spytała.
Nastolatkowie zgłosili zdarzenie dyrekcji oraz do kierownika przyszkolnego internatu, w którym Luiza mieszkała. Wezwana na dywanik oznajmiła, że nóż był z tektury, a grono pedagogiczne jej uwierzyło. Mimo sprzeciwu uczniów, agresywna uczennica nie została wydalona. W końcu jednak, po wielu innych przewinieniach, dyrekcja postawiła K. ultimatum. Nie znam jego szczegółów, jednak krnąbrna uczennica wolała przenieść się do innej szkoły, niż zgodzić się na postawione warunki.
. . .
Na początku lutego 2016 r. Luiza skończyła 18 lat. Trwały ferie, po których miała nie wracać już do internatu w Nałęczowie i kontynuować pierwszą klasę w technikum drzewnym w Garbatce-Letnisku (woj. mazowieckie). W piątkowy poranek odwiedził ją znajomy Krzysztof M. W wyroku napisano, że 19-latek przywiózł ze sobą "bliżej nieustalone leki, wśród których był lek o nazwie A." (Acodin?). Oprócz zażywania medykamentów, wypili małą buteleczkę rumu i mocny bimber. Około godziny 14. zabrali ze sobą małego psa Luizy i wyszli do pobliskiego pubu. Gdy okazał się jeszcze zamknięty, udali się do pustostanu w pobliżu stacji PKP i pili zabrany z domu alkohol. Stamtąd wrócili do pubu, gdzie po kilku piwach doszło do sprzeczki. Krzysztof usilnie próbował posadzić sobie Luizę na kolanach, na co ona się nie zgadzała. Później nietrzeźwa nastolatka zwymiotowała w toalecie, no co zwróciła uwagę właścicielka lokalu. Ci jednak nie mieli zamiaru sprzątać i udali się w stronę peronów. Krzysztof odjechał do Otwocka, a z pociągu wysiadł pijany ojciec Luizy. Mężczyzna zaczął się awanturować, miał pretensje, że córka zabrała ze sobą psa. Po szarpaninie ruszył do sklepu po alkohol, a nastolatka poszła w stronę domu.
Złość na ojca i żal wobec dobierającego się do niej kolegi wzmagały się pod wpływem substancji odurzających. Wzburzona psychicznie dziewczyna zboczyła z trasy, a na swojej drodze spotkała Wiesława P. 62-latek pilnował rannej sarny, której potrącenia był świadkiem. Sprawca zgłosił wypadek policji i pojechał po leśniczego, a P. zaoferował swoją pomoc i pozostał przy zwierzęciu. Był emerytowanym kolejarzem, mieszkał samotnie w bliskim sąsiedztwie Luizy, nie znali się jednak.
Dziewczyna zaatakowała Wiesława P. obosiecznym nożem z 17,5 cm ostrzem, zadając dziesięć ciosów w głowę, szyję, klatkę piersiową, brzuch i okolice prawego przedramienia. Mężczyzna zmarł na miejscu.
Krótko po zdarzeniu Luiza dotarła do domu, gdzie pijany ojciec urządził następną awanturę. Po szamotaninie, nastolatka wyszła, by około godziny 21. odebrać z dworca matkę. Po drodze mijała miejsce morderstwa, w którym roiło się już od policjantów. Zatrzymała się na chwilę, by zrobić zdjęcie, które wysłała do przyjaciółki. Zwierzyła się jej z wydarzeń sprzed kilku godzin, pisząc, że obawia się konsekwencji. Uważała też, że to ona pierwsza została zaatakowana i działała w samoobronie.
Następnego ranka K. spaliła w lesie zakrwawione ubrania i drewnianą rękojeść noża, a pozostałości (w tym ostrze) zakopała. O 6. rano ruszyła pociągiem do Radomia na spotkanie z przyjaciółką.
Policjanci już w pierwszej dobie ustalili, kto może mieć bezpośredni związek ze zgonem mężczyzny. Zaskoczona 18-latka została zatrzymana w sobotę w Radomiu. Podczas składania wyjaśnień (zdjęcie) oświadczyła, że nie pamięta, co się wydarzyło, ponieważ była pod wpływem alkoholu. Zabezpieczone ślady i zgromadzony materiał dowodowy dały prokuraturze podstawę do przedstawienia jej zarzutu zabójstwa i umieszczenia w areszcie śledczym. (klik)
Już po zatrzymaniu policjanci odnaleźli nadpalone i zakrwawione ubrania oraz ostrze noża, którym miał być zabity Wiesław P. Przedmioty zostały skierowane do badań w laboratorium kryminalistycznym.
. . .
Kilka dni po zatrzymaniu Luizy, Krzysztof M. popełnił samobójstwo. 11 lutego wyszedł na tory pomiędzy stacją Śródborów a Pogorzel pod Otwockiem. Poniósł śmierć na miejscu. (klik) (klik) (klik)
– mówiła później przed sądem Luiza.
. . .
15 lutego w programie "Uwaga!" został wyemitowany reportaż na temat tej zbrodni (klik).
W Podebłociu huczało od plotek. Ludzie uznali, że Luiza zabiła z pobudek satanistycznych, mówili wręcz o opętaniu. Opowiadali o jej dziwnym wyglądzie i niepokojących, epatujących fascynacją śmiercią zdjęciach z mediów społecznościowych. O Wiesławie P. wyrażali się tylko dobrze, jako o spokojnym człowieku, z którym nikt nigdy nie miał żadnych zatargów.
– mówił brat ofiary.
– dodał.
(zdjęcie)
. . .
We wrześniu Luiza przyznała się do zarzucanych jej czynów, a na początku października złożyła obszerne wyjaśnienia.
Badania psychiatryczne podejrzanej nie pozwoliły biegłym na wydanie opinii o stanie jej zdrowia, dlatego nastolatka trafiła na czterotygodniową obserwację sądowo-psychiatryczną do szpitala w Pruszkowie. Z opracowanej przez biegłych psychiatrów i psychologa opinii nie wynikało, by w momencie popełniania zbrodni była niepoczytalna.
Biegli opiniujący Luizę K. nie byli w stanie wypowiedzieć się co do motywacji zachowania oskarżonej. W opinii czytamy: "Biorąc pod uwagę dyspozycje osobowościowe Luizy K. i rozmiar agresji tempore criminis, stwierdzić należy, że musiał na nią zadziałać silny, nieustalony, negatywny czynnik sytuacyjny. Spożyty alkohol był dodatkowym czynnikiem odhamowującym. Inaczej mówiąc musiało dojść do skumulowania napięcia i negatywnych emocji i odblokowania zachowania nieakceptowalnego przez opiniowaną i nie będącego przyjętym przez nią sposobem reagowania w sytuacjach trudnych".
. . .
W grudniu w Sądzie Okręgowym w Siedlcach rozpoczął się proces, w którym Luiza K. (zdjęcie) ponownie przyznała się do zabicia Wiesława P. i potwierdziła wyjaśnienia, które złożyła w śledztwie. Utrzymywała, że to ona pierwsza została napadnięta przez mężczyznę.
– relacjonowała. Nie umiała jednak odpowiedzieć na pytanie oskarżyciela posiłkowego, dlaczego, skoro miała tylko "machać nożem", ofiara miała poderżnięte gardło.
– oświadczyła przed sądem.
Podkreślała też, że wcześniej nie przyznawała się do winy, "bo nie chciała przyznać się przed samą sobą, że dokonała czegoś tak strasznego".
(zdjęcie)
. . .
Po dwóch latach od zbrodni wciąż nie zapadł wyrok. Ku zdziwieniu mieszkańców Podebłocia, na początku lutego 2018 r. Luiza K. zaczęła być widywana we wsi. Zapadł strach.
Areszt tymczasowy do wyroku może trwać najdłużej dwa lata. W przypadku Luizy K. ten okres prawie minął, a wyrok wciąż nie zapadł ze względu na ciężką chorobę jednego z biegłych i konieczność powołania innego. W związku z tym Sąd Okręgowy w Siedlcach zwrócił się do Sądu Apelacyjnego w Lublinie z wnioskiem o przedłużenie aresztu, jednak ten wniosku nie uwzględnił. Zażalenie na to postanowienie złożyła prokuratura w Garwolnie, jednak i ono zostało odrzucone, a Luiza K. zwolniona z aresztu.
– mówiła Barbara du Château, rzeczniczka Sądu Apelacyjnego w Lublinie.
Reportaż TVN-u –> klik
23 lutego miała się odbyć kolejna rozprawa, jednak oskarżona nie stawiła się przed Sądem. Po ustaleniu następnej daty wysłano do oskarżonej pismo, które było dwukrotnie awizowane i nie zostało odebrane w terminie. W międzyczasie Luiza K. poinformowała Sąd, że zmieniła miejsce zamieszkania i przebywa w Warszawie. Było już jednak za późno, aby przesunąć termin i Sąd ostatecznie uznał, że oskarżona została prawidłowo powiadomiona o dacie rozprawy, która odbyła się pod koniec marca, ponownie bez jej udziału.
. . .
10 kwietnia 2018 r. w Sądzie Okręgowym w Siedlcach Luiza K. (zdjęcie) pojawiła się z rodzicami i partnerką (zdjęcie). Po ogłoszeniu wyroku 15 lat pozbawienia wolności, na polecenie przewodniczącego składu orzekającego, oskarżona została wyprowadzona przez policjantów i odwieziona do aresztu (zdjęcie). Dwa lata, które K. spędziła w areszcie tymczasowym, zostały zaliczone na poczet orzeczonej kary.
Obrona prosiła, aby Sąd przy kwalifikacji czynu wziął pod uwagę to, że Luiza K. działała w warunkach obrony koniecznej lub w afekcie. Prokurator i oskarżyciel posiłkowy wnioskowali o 25 lat pozbawienia wolności. Sąd uznał jednak taką karę za "rażąco surową" i dodał: "nie można kształtować wymiaru kary tylko i wyłącznie na podstawie skutku w postaci śmierci człowieka w oderwaniu od wszystkich innych okoliczności". Uznał też Luizę K. za osobę "w wysokim stopniu zdemoralizowaną", a jako okoliczności łagodzące "kolejność nagłości zamiaru*", młodociany wiek i dotychczasową niekaralność.
Sąd nie uwierzył w to, że Wiesław P. miał pierwszy zaatakować Luizę, a jej wersja wydarzeń "nie znajduje żadnego potwierdzenia w materiale dowodowym". P. w chwili zdarzenia był także pod wpływem alkoholu, jednak z akt sprawy nie wynika, aby zachowywał się agresywnie. Kierowca, który potrącił sarnę, był wręcz przekonany o tym, że mężczyzna był trzeźwy. Sąd uznał także, że Wiesław P. nie był w stanie rozpoznać, kto idzie w jego stronę i nie zaatakowałby nieznajomej osoby. Jego rany świadczyły także o tym, że zasłaniał się i bronił przed napastniczką. Nie ma także podstaw, by uznać, że Luiza K. działała w obronie koniecznej.
Wyrok nie był prawomocny. Wiem, że apelacja była składana do S.A. w Lublinie, ten jednak odpisał, że wyrok w tej sprawie jeszcze nie zapadł.
. . .
W reportażu "Uwagi!", dyrektor Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych w Garbatce-Letnisku powiedział:
. . .
Przeglądając komentarze pod artykułem na temat zwolnienia Luizy K. z aresztu, wpadłam na wypowiedź najprawdopodobniej jej samej oraz na wpis osoby o nicku "znam Luizę", która opowiadała o swoim pobycie w celi z oskarżoną. Pojawił się tam także "Uwaga TVN Tomasz Wanat" z prośbą o kontakt. W późniejszym reportażu "Uwagi!" wypowiadała się kobieta, która poznała Luizę w więzieniu. Reporter proponował wywiad oskarżonej, ale najwyraźniej się nie skusiła. Screeny z tej rozmowy macie w sekcji komentarzy.
. . .
*zamiar nagły – sprawca działa szybko, bez wcześniejszego planowania czynu zabronionego (przeciwieństwo działania z premedytacją)
. . .
Więcej informacji o tej zbrodni umieściłam na swoim patronite'owym blogu. Jest tam m.in. zdjęcie noża, dokładny opis obrażeń i przyczyna zgonu.
• • •
Zapraszam także na mój drugi tag rejestrzboczencow, gdzie przedstawiam Wam sylwetki osób umieszczonych w Rejestrze Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym, wraz z opisem zbrodni, linkami do artykułów na ich temat i wszelkimi ciekawostkami, które uda mi się wyszukać.
Jeżeli ktoś chciałby mnie wesprzeć, bym mogła pozwolić sobie na poświęcenie większej ilości czasu na pisanie dla Was, a w przyszłości zacząć nagrywać podcasty na podstawie swoich tekstów, to zapraszam na mój Patronite. Działa już płatność kartą, PayPal i inne takie, tak że jakby ktoś jednak chciał zrezygnować z wypicia jednego piwka i przekazać ten skromny pieniądz na kvoczą działalność – będę dozgonnie wdzięczna!
• • •
Nad poprawnością języka polskiego w moich tekstach czuwa @TerazMnieWidac, a nad językiem prawnym, prawniczym oraz służąc wiedzą z dziedziny prawa karnego – @IgorK.
• • •
Informacje z prasy, które zawarłam w tym tekście, pochodzą stąd, stąd, stąd, stąd, stąd, stąd, stąd, stąd, stąd, stąd, stąd i stąd.
• • •
Komentarz usunięty przez autora
Komentarz usunięty przez autora
@ccc111: w praktyce masz masz rację. Zresztą @kvoka wyjaśniła w poście powyżej :-) Co do zasady t.a. może trwać maksymalnie 2 lata. Na dłuższy okres może przedłużyć jedynie sąd apelacyjny, a nie jak "normalnie" sąd, który prowadzi postępowanie.
Rekordzistą jest pewnie niejaki "Krakowiak", który siedział na t.a. .... 20
@kvoka: Prawidłowa reakcja na "it's a prank bro!" ( ͡° ͜ʖ ͡°)
a co do dziewczyny, zrobiła źle bardzo ale gdzieś staram sie ją zrozumieć, musiała bardzo nienawidzić siebie i swojego życia, nie doznała nigdy pewnie szczęścia i miłości od rodziców tylko alkohol, więc przesiąkła złem bo tylko to znała
@Bardzo_Wsciekla_Mebloscianka: w ramach pomocy postpenitencjarnej funkcjonuje Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.
Konkretne informacje zawarte są też w art. 166 kodeksu karnego wykonawczego:
"§ 1. Zwalnianym skazanym, mającym trudności w znalezieniu zatrudnienia, zakwaterowania oraz otrzymania niezbędnej pomocy lekarskiej, właściwe organy lub instytucje udzielają niezbędnej doraźnej pomocy.
Komentarz usunięty przez autora
@trzydrzwiowypentaptyk: Nie wiem. Ja niczego i nikogo nie tłumacze. Dzieciństwo wpłynęło na jej psychikę, bezspornie, ale to nie znaczy, że trzeba jej wybaczyć to co zrobiła. Lubię zastanawiać się z jakich powodów kto jaki jest, ale nawet już to wiedząc lub domniemając przyczyny, nigdy nie usprawiedliwiam czyichś złych wyborów.
Swoją drogą chyba nigdy nie dziękowałem za to jaką pracę robisz pisząc te wpisy, dzięki ( ͡° ͜ʖ ͡°)
według Ciebie psycholog co bada więźniów i szuka tego co doprowadziło do takiego zdemoralizowania usprawiedliwia ich?
ale możemy tylko przypuszczać co przyczyniło się, że jest jaką jest osobą i tu moim zdaniem duża rolę odegrało brak normalnego domu
nie powinno być sztyletem? :v
BTW nawiązując do
to chyba raczej nie, po Aco z tego co wiem są problemy z chodzeniem, ale tutaj powinien wypowiedzieć się ktoś spod tagu #narkotykizawszespoko