Wpis z mikrobloga

Czy nowa dyrektywa o prawach autorskich (błędnie ACTA2) zakaże linkowania? No chyba nie bardzo:
"1. Państwa członkowskie zapewniają wydawcom publikacji prasowych mającym siedzibę w danym państwie członkowskim prawa przewidziane w art. 2 i art. 3 ust. 2 dyrektywy 2001/29/WE w zakresie sposobów korzystania online z ich publikacji prasowych przez dostawców usług społeczeństwa informacyjnego .

Prawa określone w akapicie pierwszym nie mają zastosowania do prywatnych i niekomercyjnych sposobów korzystania z publikacji prasowych przez użytkowników indywidualnych.

Ochrona zagwarantowana w pierwszym akapicie nie ma zastosowania do czynności linkowania.

Prawa określone w akapicie pierwszym nie mają zastosowania do pojedynczych słów lub bardzo krótkich fragmentów publikacji prasowej. "
https://www.wykop.pl/link/4870895/dyrektywa-o-prawach-autorskich-streszczenie-i-omowienie/
#acta2 #prawo #unia #internet
  • 24
Prawa określone w akapicie pierwszym nie mają zastosowania do pojedynczych słów lub bardzo krótkich fragmentów publikacji prasowej.


1. Co to jest pojedyncze słowo? Czy EU-Urheberrechtsreform (czyli Reforma Praw Autorskich UE) to pojedyncze słowo, bo po niemiecku pisze się łącznie, czy może podwójne, potrójne lub poczwórne, jak po polsku? A może UE należałoby rozwinąć i traktować jako dwa słowa, bo oznacza Unię Europejską? Czy myślnik powoduje pojedynczość słowa, czy wręcz przeciwnie?
2. Ile
@KubaGrom: największy problem to nie art 11, tylko 13->17, linkowanie to jest głównie problem wykopu, reddita, feedly, getpocket, czytników stron na kindle które zmieniają strony na tekst i wysyłają do czytnika, i tego typu serwisów które są agregatorami treści, a nie mają za bardzo swoich

odnośnie niekomercyjnego zastosowania, to co prawda są jakieś tam niekomercyjne serwisy które utrzymują się z datków (np wikipedia) albo mniejsze strony gdzie autor utrzymuje je za
@xniorvox: W naszym prawie autorskim jest zapis, że można na potrzeby recenzji cytować "krótkie fragmenty" dzieła literackiego, i też nie dostało powiedziane, co to jest krótki fragment a co długi. Wspomina się tylko o tym, że cytaty nie mogą stanowić "znaczącej części" dzieła, oczywiście też bez dopowiedzenia jaka część jest znacząca. Jakoś od paru dekad przepis funkcjonuje bez doprecyzowania. Zgaduję, że zacytowanie pojedynczych fragmentów stanowiących 90% książki może być uznane za
@Jaslanin: W związku z dodaniem długiej listy wyjątków, dawny art. 11 zrobił się 15, a dawny art. 13 stał się 17.
Tak, ten przepis z założenia ma uderzać w agregatory treści, i pomysłodawcy wcale tego nie ukrywają. Dlatego zresztą w protesty tak chętnie włączył się Google. Przy czym Wykop nie ma tak źle - podczas dodania linka jako znaleziska, z oryginalnej strony pobierany jest tytuł i pierwszych kilka słów. Wystarczy zmienić
@KubaGrom: zgadza się ale oba artykuły działają w tandemie, z automatycznym usuwaniem zastrzeżonych treści, systemy to wykrywające będą musiały więc działać tak że jak ktoś zmieni jedno słowo, to taka treści nie zostanie uznana jako inna, więc teoretycznie po fragmencie też będą musieli usuwać. Najpewniej więc na wykopie zostaną tylko linki. Bez zaciągania opisu.

Innym problemem jest też to że jak coś jest za paywallem, to userzy lubią w komentarzach pomocnie
@Jaslanin: Tu odsyłam do treści art. 17, którego pewnie nie czytałeś - nie ma wymogu tworzenia automatów filtrujących treści, usunięcie treści naruszających prawa odbędzie się po złożeniu skargi przez właściciela praw (a nie prewencyjnie zanim materiał się ukaże), wiosek musi być rozpatrzony przez człowieka (nie będzie usuwania treści z automatu, po pojawieniu się jakiejś skargi).

Wychodzi na to, że aktualnie działający YT jest większym zamordyzmem niż te przepisy.
W naszym prawie autorskim jest zapis, że można na potrzeby recenzji cytować "krótkie fragmenty" dzieła literackiego, i też nie dostało powiedziane, co to jest krótki fragment a co długi.


@KubaGrom: Jest jednak różnica pomiędzy wydawaniem orzeczeń przez człowieka (sędziego) na podstawie takiego opisu, a przetłumaczeniem go na język maszynowy.

nie ma wymogu tworzenia automatów filtrujących treści, usunięcie treści naruszających prawa odbędzie się po złożeniu skargi przez właściciela praw


@KubaGrom: Po
@KubaGrom: nie ma wymogu, ale nie jest to zakazane, a automatyczny system jest najtańszy i najmniejsze jest ryzyko że ktoś będzie go kwestionował jak kupi się taki np. od google, facebooka (a pewnie będą go sprzedawać, chyba że uznają że odpadnie im dzięki temu konkurencja i lepiej się im opłaca nie sprzedawać). Ale jest odpowiedzialność za treści na stronie właściciela strony, a automatyczny system minimalizuje powiedzenia że się nie starali. Dodatkowo
Wiesz jak będą działały systemy filtrujące, rzekomo wprowadzane z tą dyrektywą, która ich nie wymaga? To ciekawe.


@KubaGrom: Przecież wyraźnie wskazana jest odpowiedzialność platform za to, żeby treści chronione prawem autorskim w ogóle się tam nie znalazły. Będą więc musiały być filtrowane przed zamieszczeniem. Jakie masz rozwiązanie, oprócz filtrów uploadu, żeby uchronić się przed złamaniem prawa? Bardzo mnie to ciekawi.
@Jaslanin: Skoro tak to po co ta dyrektywa, jak serwisy mogą sobie takie automatyczne filtrowanie wstawić samowolnie, działając zgodnie ze standardami staranności zawodowej?
Całe to zamieszanie i najpopularniejsze argumenty przypominają mi trochę dyrektywę o suplementach diety, przy której rozgłaszano wszem i wobec, że zakaże ona sadzenia warzyw w ogródkach.
@xniorvox: nie argumentuj tego w ten sposób, z dyrektywie jest mowa o staraniu się by nie było nielegalnych treści, nie o tym że nie mogą się tam znaleźć, właściciel strony musi pokazać że się stara (w domyśle wydaje kasę na to), tak więc może też kogoś do tego zatrudnić i powiedzieć przeznaczam 3% na zabezpieczenie, moderator wykrył w ciągu ostatniego miesiąca 1234 naruszeń, staram się, ale jestem małym dostawcą itd.

ale
@KubaGrom: problem jest taki że system będzie najpewniej bardzo agresywny, że takie strony stracą w większości sens, bo userzy bedą się irytować że ich treści są usuwane, a konta banowane

taki system jeszcze nie istnieje bo nie było potrzeby, tzn nie istnieje w europie w chinach jest on już zrobiony, nawet powiązany z oceną obywatela

ale jeżeli pojawi się odpowiednie ustawodawstwo to w europie też taki powstanie.

Pozatym to też dobre
właściciel strony musi pokazać że się stara (w domyśle wydaje kasę na to)


@Jaslanin: Te "starania" również nie są w żaden sposób zdefiniowane. Zawsze można powiedzieć, że nie starał się wystarczająco. Dobrze o tym wiesz.
@xniorvox: tak tylko akurat dla ludzi którzy chcą wolności to jest korzystne, bo można się tak starać że zatrudnić moderatora z Wietnamu czy Afryki do moderowania Polskich komentarzy :-) bo akurat mnie na tyle stać. A jeszcze w europie jest tak że powód musi udowodnić winę :) Ale to też może zmienią, kto wie.
@Jaslanin: Dopóki nie jest zdefiniowane, co to staranie ma oznaczać i w jakich okolicznościach było wystarczające, to należy się liczyć z najgorszymi konsekwencjami.
Poza tym chyba jasne jest, że gdyby chodziło o staranie się i ewentualne usuwanie treści po ich zamieszczeniu, to cała dyrektywa nie byłaby w ogóle potrzebna, bo obecne przepisy właśnie to przewidują.
@xniorvox: Zgodnie z Art. 17 pkt.6 jeśli jego portal jest mały (poniżej 10 mln obrotów rocznych) to do wybronienia się od zarzutów wystarczy mu jedynie pokazać, że się starał i że usunął treści po otrzymaniu uzasadnionej skargi.
@KubaGrom: wystarczy że masz od 3 lat i jednego dnia bloga, to wyłączenie Cię nie dotyczy, nawet jak masz 10 userów i 5 złotych z reklam z tego:

"Państwa członkowskie wprowadzają przepisy przewidujące, że w przypadku gdy nowi dostawcy usług >udostępniania treści online, których usługi są dostępne publicznie w Unii krócej niż trzy lata i których roczny obrót nie przekracza 10 mln EUR, obliczony zgodnie z zaleceniem Komisji 2003/361/WE (20) ,
@KubaGrom: Przecież oprócz wielkości obrotów JEDNOCZEŚNIE muszą być spełnione dwa inne warunki. Dlaczego kłamiesz?
Sprawdź sobie, nie chce mi się wałkować tego samego tematu znowu od zera i uświadamiać ludzi, którzy myślą że są mądrzejsi od prawników, NGOsów, operatorów forów i platform społecznościowych oraz organizacji praw obywatelskich, którzy mają uzasadnione wątpliwości w sprawie dyrektywy i niejednokrotnie je podnosili. To nie ma sensu.
@xniorvox: Dokładne definicje powinno zawierać prawo danego kraju. Bo dyrektywa to właśnie ogólnikowe zalecenia, do których ma się dostosować prawo danego kraju, i to w przepisach obowiązujących w danym kraju szczególy zostaną doprecyzowane. Weźmy choćby prawniczy termin "niezwłocznie" który tu się pojawia w paru miejscach, i w niektórych krajach oznacza dwa tygodnie, w innych do 30 dni a u nas może to być nawet ponad rok, jak to było z publikacją