Wpis z mikrobloga

31198 + 34 = 31232

Do Bramy Krakowskiej i spróbować znaleźć miejsce, które mi kiedyś pokazał brat w Dolince Sąspowskiej. Pogoda zachęcała, temperatura trochę mniej - zmarzluch jestem. Ostatecznie uzbrojona w trzy warstwy cienkich ciuchów pojechałam. Po drodze miałam okazję zaobserwować, jak rodzice nie pilnują dzieci: w Giebułtowie, koło Matki Boskiej Rowerowej, jest przejazd przez ulicę. Niespecjalnie paskudny, ale też niespecjalnie komfortowy - przy większym natężeniu ruchu wygodniej jest po prostu zejść z roweru i iść na pasy, które są obok. Ruch do dużych nie należał, przez jezdnię przejechać chciała rodzina - ojciec z jednym dzieciakiem rozejrzeli się, przejechali, została matka z drugim (bez kasku!), rozejrzała się, nic nie jechało, odczekała, nie rozejrzawszy się ponownie mówi do dzieciaka, żeby jechał. Akurat wtedy, kiedy przez jezdnię jechał samochód - strąbił ich konkretnie (i słusznie), dzieciak w ryk, a babka do niego, że "trzeba słuchać mamusi". No kurna, serio?

Poza niedoszłymi dziecięcymi zwłokami jazda bez większych przeżyć, poszukiwane miejsce znalazłam, kolano nie boli (dopóki nie zejdę z roweru, powinnam chyba zacząć jeździć na nim po domu), pierwsza opalenizna chwycona - sezon na ręce i nogi w paski można uznać za otwarty.
Na zdjęciu Brama Krakowska, bo bez Bramy się nie liczy.

#rowerowyrownik
kasiknocheinmal - 31198 + 34 = 31232

Do Bramy Krakowskiej i spróbować znaleźć miej...

źródło: comment_njOXO1vp9iPWyddRlLamKuid1qA83chB.jpg

Pobierz
  • 2
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach