Wpis z mikrobloga

#mowiejakbylo

Jak byłam mała słowo pogrzeb było dla mnie tak abstrakcyjne i nic nie znaczące, że nie mogłam za cholerę go zapamiętać, więc zamiast pogrzeb mówiłam sobie grabież- brzmiało podobnie. Kiedyś rodzice pojechali na pogrzeb zmarłej ciotki, zostawiając mnie oczywiście w domu. Czekałam na nich grzecznie z babcią, aż zadzwonił telefon. Małe dziecko podbiegło, odebrało i nawiązala się rozmowa:

-Dzień dobry, tu Wiolunia, nie ma mamusi i tatusia.

-Oo, a gdzie są?

-A ciocia Halinka umarła i pojechali na grabież.

-O_o