Przedostatnia lajtowa wycieczka na Czerwone Wierchy nie zapowiadała załamania pogody. Na zdjęciu podejście Żlebem Kobylarza i jedyny ubezpieczony moment. Następnie od Małołączniaka prawie do Tomanowego Potoku był najsilniejszy wiatr jakiego doświadczyłem w życiu + mleko skraplające się na ciuchach. Chyba w ten dzień na Kasprowym zarejestrowali porywy do 120 kmh. Kilka szczuplejszych osób na Chudej Przełączce na czworaka walczyło z żywiołem. W komentarzach jeszcze coś dorzucę.
Przedostatnia lajtowa wycieczka na Czerwone Wierchy nie zapowiadała załamania pogody. Na zdjęciu podejście Żlebem Kobylarza i jedyny ubezpieczony moment. Następnie od Małołączniaka prawie do Tomanowego Potoku był najsilniejszy wiatr jakiego doświadczyłem w życiu + mleko skraplające się na ciuchach. Chyba w ten dzień na Kasprowym zarejestrowali porywy do 120 kmh. Kilka szczuplejszych osób na Chudej Przełączce na czworaka walczyło z żywiołem. W komentarzach jeszcze coś dorzucę.
#tatry #gory #turystyka