Wpis z mikrobloga

Podwójna gra UE

31 stycznia szefowie MSZ Niemiec Wielkiej Brytanii i Francji (tzw. grupa E3) poinformowali, że dzięki ich wspólnym wysiłkom udało się powołać do życia tzw. Spółkę Specjalnego Przeznaczenia (SPV). Spółka ma zająć się obsługą handlu z Iranem, który od zeszłego roku obłożony jest amerykańskimi sankcjami. O ile na pierwszy rzut oka powstanie SPV zdaje się być przełomowym momentem, który pokazuje jak bardzo UE zdeterminowana jest do utrzymania przy życiu porozumienia atomowego z Iranem (JCPOA), to szczegóły dotyczące powstania SPV nie pozostawiają złudzeń – UE rozpoczyna nową grę, w której jej przeciwnikiem jest już nie tylko Waszyngton, ale także sam Teheran.

Polecam czytać bezpośrednio na blogu - lepszy układ strony, a poszczególne fragmenty tekstu są opatrzone źródłami.

———————————————–

Oś Berlin-Paryż-Londyn

Nowo powstała Spółka będzie nosić nazwę „Instrument in Support of Trade Exchanges” (INSTEX). Została ona zarejestrowana we Francji, w jej zarządzie zasiedli Brytyjczycy, a prezesem został niemiecki bankier Per Fischer, związany wcześniej z Commerzbankiem. Póki co INSTEX został wyłącznie zarejestrowany, a pierwsze transakcje z Iranem – zgodnie z zapowiedziami unijnych dyplomatów – Spółka obsłuży dopiero za kilka miesięcy. Jednak nie jest to jedyny problem Iranu.

Gdy w 2018 roku szefowa unijnej dyplomacji, Federica Mogherini, zapowiadała powstanie „europejskiego kanału do handlu z Iranem” przedstawiała SPV jako podmiot, który przejmie na swoje barki ciężar obsługi transakcji wszelkiej maści – zaczynając od żywności, przez maszyny, po irańską ropę i gaz ziemny. Dlatego też Teheran wiązał z europejską SPV ogromne nadzieje, uważając ją za uniwersalne remedium, które nawet jeśli nie „zablokuje” całkowicie amerykańskich sankcji, to znacznie ułatwi Teheranowi uczestnictwo w światowym handlu.

Federica Mogherini i Dżawad Zarif, Teheran, 2016 rok, źródło: Tasnim News Agency

Dobra pierwszej potrzeby

Jednak teraz, gdy INSTEX już powstał, wiele z tych irańskich nadziei zostało rozwianych. Otóż zgodnie z oświadczeniem E3 Spółka zajmie się tylko obsługą transakcji, których przedmiotem będą „dobra pierwszej potrzeby” takie jak żywność, medykamenty itp. Tymczasem o obsłudze handlu surowcami energetycznymi (co z irańskiej perspektywy jest kluczowe) nie może być póki co mowy. Co prawda na połączonej konferencji prasowej, szefowie MSZ-ów UK, Francji i Niemiec, zgodnie przyznali, że być może w przyszłości powstanie inna SPV do obsługi szerszej kategorii transakcji, ewentualnie rozszerzeniu ulegnie sama działalność INSTEX-u, lecz nie wskazali kiedy miałoby to nastąpić. Podobne stwierdzenie padło w, wydanym później, wspólnym oświadczeniu, gdzie stwierdzono, że INSTEX tylko „początkowo” („initially”) ma zajmować się handlem dobrami pierwszej potrzeby – jednak tutaj też zabrakło konkretnej daty, lub chociaż ogólnego zarysu, kiedy działalność SPV miałaby ulec rozszerzeniu.

Tym samym póki co INSTEX zajmie się wyłącznie obsługą tych transakcji, które de iure są już zwolnione z reżimu sankcji – zgodnie z amerykańskim ustawodawstwem sankcje nie mogą obejmować towarów zaliczanych do szeroko rozumianej „pomocy humanitarnej”. Przy czym de facto sam fakt istnienia amerykańskich sankcji znacznie utrudnia sprowadzanie niektórych, wyłączonych spod sankcji, towarów np. leków – w Iranie było to bardzo odczuwalne podczas sankcji sprzed JCPOA. Problemy w imporcie polegały na tym, że Irańczykom było niezwykle trudno znaleźć banki, które wyraziłyby zgodę na pośredniczenie w zakupie takich towarów. Na problem ten zwrócił już uwagę Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości, który orzekając w październiku zeszłego roku w amerykańsko-irańskim sporze dot. ostatnich sankcji, zobowiązał Waszyngton do usunięcia wszelkich przeszkód, które mogłyby utrudniać Iranowi import medykamentów i żywności.

Mieszane reakcje

Dlatego też o ile na pierwszy rzut oka INSTEX „nie wydaje się mieć jakiegokolwiek wpływu na amerykańskie sankcje” – jak określiła to ambasada USA w Berlinie – to już, po chwili głębszej refleksji, widać wyraźnie że nowo powstała SPV powinna znacznie ułatwić Teheranowi sprowadzanie towarów pierwszej potrzeby – co może z kolei częściowo polepszyć sytuację gospodarczą kraju i złagodzić istniejące napięcia społeczne. Chociaż nie ma wątpliwości, że Teheran wiązał z INSTEX-em dużo większe nadzieje.

Administracja prezydenta Rouhaniego odniosła się do SPV bardzo pozytywnie – zachowując jednak przy tym pewną rezerwę. I tak np. minister spraw zagranicznych Dżawad Zarif podziękował UE za powołanie INSTEX-u i zadeklarował dalszą chęć współpracy, lecz jednocześnie zastrzegł, że SPV to tylko pierwszy krok potrzebny do uratowania JCPOA, z którym i tak EU zbyt długo czekała.

W zupełnie inny sposób zareagowała irańska prawica, której bardzo nie spodobało się, że w oświadczeniu o powstaniu SPV umieszczono następujące sformułowanie „INSTEX będzie działał zgodnie z najwyższymi międzynarodowymi standardami dotyczącymi walki z korupcją i wspieraniem terroryzmu oraz będzie przestrzegał unijnych i oenzetowskich sankcji. W związku z powyższym państwa E3 oczekują, że Iran sprawnie implementuje wszystkie standardy FATF. To właśnie te cztery litery – FATF – doprowadziły konserwatystów do czerwoności.

Poseł Mohammad Javad Koulivand stwierdził, że INSTEX to PR-owa zagrywka, która ma w istocie zmusić Teheran do szerokich ustępstw względem UE. Na koniec dodał jeszcze, że Europejczycy zdają się być bardziej zainteresowani przechytrzeniem Iranu niż obejściem amerykańskich sankcji. W jeszcze ostrzejszym tonie wypowiedział się inny parlamentarzysta – Amir-Hossein Ghazizadeh Hashemi, członek radykalnego Frontu Dla Utrzymania Islamskiej Rewolucji. Hashemi oskarżył Europejczyków o pozostawanie w zmowie w Amerykanami a nowo powstałą INSTEX określił mianem „bezwartościowego skrawka papieru”. Stwierdził także, że polityka UE wobec Iranu jest zbieżna z tą prowadzoną przez USA – różnica polega jedynie na przyjętych metodach działania. Zdaniem Hashemiego USA chcą zreformować irański system z zewnątrz (przez sankcje) a UE od wewnątrz (przez wywieranie presji na Teheran i dawkowanie pomocy w zależności od realizacji reform).

Głosy Koulivanda i Hashemiego nie są wcale odosobnione. Wtóruje im także bardzo wpływowa persona, Sadeq Larijani – szef irańskiego systemu sądownictwa, które posiada ogromny wpływ na każdy aspekt życia w Iranie. Larijani stwierdził, że „państwa europejskie muszą wiedzieć, że Islamska Republika Iranu w żaden sposób nie jest w stanie zaakceptować tych upokarzających warunków, które proponuje nam Europa. Iran nie poczyni żadnych ustępstw w zamian za drobne gesty, takie jak INSTEX”. Na koniec, podobnie jak Hashemi, Larijani dodał, że polityka UE zmierza w tym samym kierunku co amerykańska.

W tym miejscu należy wyjaśnić czym takim jest FATF i dlaczego irańska elita zareagowała w taki a nie inny sposób. Potem natomiast zastanowimy się czy faktycznie konserwatyści mają rację i UE faktycznie irańska polityka UE faktycznie zmierza w tym samym kierunku co ich amerykańskich partnerów.

Logo FATF, źródło: Twitter

Awantury w irańskim parlamencie

FATF to międzyrządowa Grupa Specjalna ds. Przeciwdziałania Praniu Pieniędzy, która ustala standardy walki z praniem brudnych pieniędzy oraz finansowaniem terroryzmu. Stosowanie się do tych standardów jest oczywiście pozostawione swobodnej decyzji każdego z państw a nieposłuszeństwo nie jest, przynajmniej w teorii, związane z żadnymi sankcjami – oprócz pojawienia się na tzw. „czarnej liście FATF”.

Jednak w praktyce – biorąc pod uwagę, że FATF to grupa międzyrządowa – już samo pojawienie się na „czarnej liście FATF” ma daleko idące konsekwencje objawiające się w trudnościach z przyciąganiem zagranicznych inwestorów, obsługą transakcji bankowych i w ogóle z działaniem na rynkach międzynarodowych.

Iran od wielu lat ma problemy z dostosowaniem swojego ustawodawstwa do standardów FATF. Problemy te są tak duże, że Iran jest jednym z dwóch (obok Korei Północnej) państw umieszczonych na czarnej liście FATF, co – jak już wskazałem – prowadzi do wielu problemów natury gospodarczej. Jednak w czerwcu 2016 roku dla Teheranu pojawiło się światełko w tunelu. Administracja Rouhaniego osiągnęła z FATF porozumienie, na podstawie którego Iran miał podjąć zdecydowane działania przeciwko praniu pieniędzy i finansowaniu terroryzmu a w zamian za to Grupa miała zawiesić stosowanie wobec Iranu tzw. „środków zaradczych” – są to wezwania kierowane do społeczności międzynarodowej, aby ta podjęła odpowiednie środki (w tym sankcje gospodarcze) przeciwko państwu, które nie stosuje standardów FATF. W efekcie Iran pozostał na czarnej liście FATF, ale Grupa przestała utrudniać Teheranowi dostęp do światowych rynków.

Okres zawieszenia środków zaradczych wobec Iranu wynosił początkowo 12 miesięcy, jednak ze względu na wolę współpracy i podejmowanie pozytywnych działań przez administrację Rouhaniego, okres ten był konsekwentnie wydłużany. W tym czasie rząd złożył cztery projekty ustaw, które miały dostosować irańskie ustawodawstwo do standardów FATF. Dwie z nich, mimo protestów konserwatystów, udało się uchwalić. Jednak szanse na uchwalenie pozostałych dwóch, które pozostają „oczkiem w głowie” FATF, zdają się maleć z tygodnia na tydzień. Tymczasem czasu na działanie pozostaje niewiele – środki zaradcze FATF wobec Iranu, jeśli Teheran nie uzyska kolejnego przedłużenia terminu, zostaną przywrócone z początkiem marca 2019 roku.

Obrady irańskiego parlamentu, źródło: Mahdi Sigari, ypa.ir

Obrady i rady

Dlatego też administracja Rouhaniego w ostatnich miesiącach ze zdwojoną siłą próbuje przepchnąć wspomniane dwie ustawy, tak aby zostały uchwalone jeszcze przed upływem terminu wyznaczonego Irańczykom przez FATF. Jednak jest to ekstremalnie trudne, gdyż projekty tych ustaw wywołują ogromne protesty ze strony konserwatystów a ich uchwalenie nie zależy wyłącznie od woli parlamentu.

W irańskim parlamencie większość stanowią reformiści. Mimo, że nie dysponują oni samodzielną większością, udało im się przegłosować projekty ustaw związanych z FATF. Jednak dalsze procedowanie utrudniła Rada Strażników, która zajmuje się sprawdzaniem zgodności prawa uchwalanego przez parlament z zasadami islamu i konstytucji. Większość w Radzie Strażników posiadają konserwatyści. Nie wyrazili oni zgody na uchwalenie kontrowersyjnych ustaw w kształcie zaproponowanym przez parlament i odesłali sprawę do tzw. Rady ds. Celowości, która ma ostatecznie rozstrzygnąć spór między parlamentem a Radą Strażników.

Nie jest to dobra wiadomość dla prezydenta, gdyż nie dość że w Radzie ds. Celowości większość mają konserwatyści, to od 2017 roku jej członkowie próbują odgrywać coraz większą rolę w irańskiej polityce – nie tylko rozstrzygać spory między parlamentem a Radą Strażników, ale także proponować własne poprawki kontrowersyjnych ustaw. Przeciwnicy Rady ds. Celowości zarzucają jej członkom, że ci zachowują się tak jakby próbowali reaktywować senat, który został zniesiony w wyniku islamskiej rewolucji.

Wracając jednak do tematu, Rada ds. Celowości ma ogłosić swoje stanowisko wobec ustaw związanych z FATF pod koniec lutego – jeszcze przed ogłoszeniem decyzji FATF co do ewentualnego powrotu środków zaradczych. Mimo, że mamy już połowę miesiąca nadal ciężko powiedzieć jaka będzie ostateczna decyzja Rady. Co prawda dominują w niej konserwatyści, więc można byłoby sądzić że rządowe projekty upadną, lecz nie jest to takie proste. Rada ds. Celowości została powołana jako organ doradczy najwyższego przywódcy, którym sam wybiera jej członków. Dlatego też oceniając szanse przejścia FATF w Radzie należy uwzględniać nie tylko sam jej skład, lecz przede wszystkim stanowisko samego ajatollaha Ali Chameneiego.

[Reza Ostadi, członek Rady ds. Celowości oraz były członek Rady Strażników. Źródło: Mostafameraji, wikimedia.org](https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/7/76/Reza_Ostadi_رضااستادی10.jpg/1024px-RezaOstadiرضااستادی10.jpg)

Ciężki wybór Ajatollaha

Ten natomiast unika publicznych komentarzy w tej sprawie i nie opowiada się ani jednoznacznie za ani przeciw rządowym projektom – część irańskich komentatorów nazywa to taktyką „żółtego światła”, zastosowaną już m.in. podczas negocjacji w sprawie JCPOA. W ten sposób Chamenei chce pozostawić sobie pewną swobodę działania, dzięki której porażka związana z FATF nie będzie mogła mu być przypisana, ale już zwycięstwo jak najbardziej.

Wydaje się, że sam Chamenei dokładnie nie wie jak zachować się w sprawie FATF. Z jednej strony przepchnięcie rządowych projektów umocni pozycję Iranu na rynkach międzynarodowych i ułatwi dalsze negocjacje z Europą nad utrzymaniem „kanału handlowego”. Jednak z drugiej strony wprowadzenie standardów FATF może odbić się irańskim elitom czkawką – zarówno w kraju, jak i poza jego granicami.

FATF postuluje, aby Iran powołał nowy organ (Financial Intelligence Unit), niezależny od dotychczasowych struktur, który zająłby się monitorowaniem zjawiska prania pieniędzy. Taki organ mógłby ukrócić, a już na pewno utrudniłby, elitom wyprowadzanie pieniędzy z budżetu państwa oraz wszelkiego rodzaju defraudacje, które są zmorą religijnych fundacji (bonjadów) i państwowych przedsiębiorstw – więcej na temat patologii irańskiej gospodarki pisałem tutaj.

Mało tego, FATF wymaga od Teheranu daleko posuniętych reform w zakresie wspierania terroryzmu – w szczególności usunięcia z irańskiego ustawodawstwa zapisu, który wyłącza spod definicji „ugrupowania terrorystycznego” grupy, które „walczą z obcą okupacją, kolonializmem i rasizmem”. To natomiast konserwatyści postrzegają jako próbę zatrzymania irańskiego wsparcia dla Hezbollahu czy Hamasu i tym samym utrudnienie działalności Teheranu w regionie Bliskiego Wschodu – póki co te obawy są bezpodstawne, bo żadna z tych organizacji nie znajduje się na oenzetowskiej liście ugrupowań terrorystycznych.

Tym samym Rada ds. Celowości i Chomeini znaleźli się między młotem a kowadłem. Z jednej strony potrzebują kontaktów handlowych z Europą a z drugiej strony muszą utrzymać możliwość szerokiego oddziaływania na sytuację w regionie. I tutaj właśnie dochodzimy do meritum sprawy – powstanie INSTEX-u to najprawdopodobniej nie tylko próba ratowania JCPOA, ale także początek nowej gry między Brukselą a Teheranem.

Ajatollah Ali Chamenei, źródło: Khamenei.ir

Przypadek?

Jak już wspomniałem jeszcze w zeszłym roku Federica Mogherini zapowiadała daleko idącą pomoc dla Iranu, dzięki której miano utrzymać JCPOA „przy życiu”. Zapowiadana pomoc nie miała być obłożona jakimikolwiek warunkami czy ustępstwami ze strony Teheranu. Jednak oświadczenie w sprawie INSTEX-u, a w szczególności jego fragment poświęcony FATF, całkowicie zmieniło sytuację. Mamy teraz dwie opcje. Możemy uznać, że ostatnie oświadczenie E3 to początek nowej gry UE z Iranem albo że fragment dot. FATF został dodany do oświadczenia przez pomyłkę. Moim zdaniem, biorąc pod uwagę szerszy aspekty stosunków europejsko-irańskich (o czym niżej), wersję o nierozgarniętych dyplomatach należy odrzucić. Wersja ta jest zresztą tym mniej prawdopodobna, że wypowiedzi na temat FATF padały także podczas wspólnej konferencji ministrów spraw zagranicznych państw E3. Tym samym wiele wskazuje, że „wbicie szpili” Iranowi w sprawie FATF nie było żadnym przypadkiem, lecz celowym działaniem.

W takim razie co takiego stało się w okresie między wystąpieniami Mogherini z maja-czerwca 2018 roku (idea bezwarunkowej pomocy) a powołaniem INSTEX-u?

Szpiedzy tacy jak my

Otóż działo się bardzo dużo. Przede wszystkim z punku widzenia UE kluczowy był tutaj wzrost zaangażowania irańskiego wywiadu (VAJA), który – nie wiedzieć czemu – uznał, że zamieszanie związane z JCPOA to idealny pomysł, aby uciszyć kilku przeciwników Teheranu ukrywających się w Europie. Czego VAJA nie wzięła pod uwagę to fakt, że europejskie służby bezpieczeństwa to światowa czołówka a środowisko irańskich opozycjonistów znajduje się pod stałym nadzorem. I tak we wrześniu 2018 roku duńska policja aresztowała trzech mężczyzn planujących zamach na Habiba Jabora (członka ASMLA, arabskiej organizacji separatystycznej). Tymczasem miesiąc później francuscy śledczy powiązali irańskiego dyplomatę z nieudanym zamachem bombowym w Paryżu, którego ofiarami mieli paść irańscy opozycjoniści. Jak jeszcze tego byłoby mało to w lipcu 2018 roku holenderska policja przyznała, że za zabójstwem Mohammada-Reza Kolahiego (członek MEK, lewicowa organizacja opozycyjna) z 2015 r. stali prawdopodobnie Irańczycy. Incydenty te zostały szczegółowo opisane w prasie i odbiły się szerokim echem w europejskich stolicach, które odpowiedziały bardzo zdecydowanie.

8 stycznia 2019 roku Bruksela nałożyła indywidualne sankcje na kilku członków irańskiego wywiadu – w tym na Saeida Hashemiego Moghadama (zastępca szefa VAJA) – i wpisała ich na europejską listę terrorystów.

Jednocześnie sprawa zamachów nie jest jedynym punktem spornym w relacjach między Brukselą a Teheranem. Innymi ważnymi kwestiami są: zaangażowanie Iranu w regionie Bliskiego Wschodu, finansowanie Hezbollahu, Hamasu, Houthi, stwarzanie zagrożenia dla międzynarodowej żeglugi w cieśninach Ormuz i Bab Al Mandab oraz szybka rozbudowa irańskiego programu rakietowego – to właśnie ta ostatnia kwestia jest jednym z większych problemem we wzajemnych relacjach i został jej poświęcony fragment w oświadczeniu Rady UE z 4 lutego 2019 roku.

Stanowisko Rady UE spotkało się z ostrą krytyką – i to nie tylko ze strony konserwatystów, ale także administracji Rouhaniego. Prezydent stoi twardo na stanowisku, że kwestia irańskiego programu rakietowego nie podlega negocjacji – i trudno mu się dziwić, bo gdyby zgodził się na jakiekolwiek negocjacje w tej materii to zostałby momentalnie „pożarty” przez swoich politycznych oponentów.

Wzajemne spory co do zamachów na europejskiej ziemi oraz irańskiego programu rakietowego to tylko wierzchołek góry lodowej. Napięcia w stosunkach europejsko-irańskich są ostatnio dużo większe niż zdawałoby się to na pierwszy rzut oka. Wściekłość w Teheranie wywołało także to, że Włochy oraz Grecja – mimo że zostały okresowo zwolnione od amerykańskich sankcji – to całkowicie zrezygnowały z zakupu irańskiej ropy naftowej. Oliwy do ognia dolały jeszcze Niemcy, które odebrały liniom lotniczym Mahan prawo do lądowania na niemieckim terytorium – są one oskarżane o udział w transporcie sprzętu wojennego do Syrii.

Smaczku całej sprawie dodał jeszcze styczniowy raport Europejskiej Agencji ds. Bezpieczeństwa Sieci i Informacji, w którym stwierdzono, że „nowe anty-irańskie sankcje najprawdopodobniej doprowadzą do zwiększenia przez Teheran nakładów na cyberszpiegostwo (…) w szczególności w sytuacji, gdyby Irańczykom nie udało się utrzymać EU przy JCPOA” (sic!, pisownia oryginalna).

Logo irańskiej agencji wywiadu (VAJA)

Nowe rozdanie

Wszystko to zdaje się wskazywać, że UE dokonała rewizji swojej polityki wobec Iranu. Z jednej strony Europa chce utrzymać JCPOA „przy życiu”, bo jest to zgodne z jej interesami gospodarczymi oraz pozwala ograniczyć irański program atomowy. Z drugiej jednak strony Francja, UK czy Niemcy widzą jakie zagrożenie niesie za sobą wywrotowa działalności Iranu i dlatego nie są skłonni pomagać Iranowi bezwarunkowo – zamiast tego proponują „swoistą marchewkę”, przy pomocy której będą wodzić Teheran za nos. Schemat tego działania jest prosty. INSTEX jest gestem dobrej w
JanLaguna - Podwójna gra UE

31 stycznia szefowie MSZ Niemiec Wielkiej Brytanii i F...

źródło: comment_mrrWCzs25xkxCXzr37dmmHvf87PnMQA0.jpg

Pobierz
  • 13
@JanLaguna: Jak do władzy w usa dojdzie ktoś jeszcze bardziej pro izraelski i anty Irański niż trump; w izraelu dojdzie ktoś jeszcze bardziej pro amerykański i anty Irański niż nataniahu; a w Iranie dojdzie do władzy ktoś jeszcze bardziej anty amerykański i anty izraelski i bardziej konserwatywny niż Rouhani, to nie będzie się miło mieszkało na Bliskim Wschodzie.
@JanLaguna:
Należy pamiętać o sile i znaczeniu systemu SWIFT, dzięki któremy dokonuje się cała wymiana handlowa na świecie i który opiera się o dolara. Od lat '70 USA zyskuje na światowej wymianie dóbr poprzez ten system - każde dobro na świecie kupowane jest za dolary. By kupić ropę na międzynarodowym rynku, należy najpierw kupić dolary, zyskuje na tym gospodarka USA ponieważ to oni kontrolują podaż waluty.

SWIFT i "odcięcie" od
A jak tam się w ogóle trzyma Iran?


@arkan997: Słabo, sankcje ujawniają wszystkie słabości irańskiej gospodarki. Pomoc z UE nie nadchodzi. Rosjanie z jednej strony by utrzymali JCPOA, ale najlepiej za pieniądze Europejczyków. Chiny przejmują część biznesów, ale raczej władze nie pozwolą im na dalszą ekspansję i dominację.

@Werian89: Dziękuję bardzo!

@psychob: Świetnie, mam nadzieję że po przeczytaniu tego artykułu jesteś zachęcony także do sprawdzenia kolejnych. ( ͡°
  • 1
@arkan997 Zastanawiałem się na tym, ale raczej wątpię, bo aparat bezpieczeństwa w Iranie jest bardzo rozbudowany, plus dochodzi kwestia indoktrynacji. Można by zastanawiać się nad obaleniem Rouhaniego przez twardogłowych, ale to też jest mało prawdopodobne, bo póki co Chamenei chce zobaczyć gdzie dojdą negocjacje z Europą.