Wpis z mikrobloga

Od jakiegoś czasu odczuwam rosnąca niechęć do automatyzacji procesów.
Potrafiłbym i mógłbym zautomatyzować połowę rzeczy, które robię - ale po co?

Podwyżki za to raczej nie dostanę - prędzej może się okazać, że moje stanowisko jest już zbędne.
Więcej czasu mieć nie będę - dostanę po prostu inną robotę, a nawet jakbym miał mniej pracy to co to za przyjemność siedzieć i nic nie robić.

Do czego dąży ta cała automatyzacja? Do tego żeby korporacja musiała zatrudnić 50 ludzi, a nie 100, żeby mogła trzepać jeszcze więcej kasy. Gdzie tu są korzyści?


#korposwiat
  • 8
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Kajotpe: Konkret sytuacja z mojej byłej korpo:
Duże korpo, w stolycy. Rok 2007 lub 8.
Był tam sobie facet, który miał swojego excelka i dłubał w nim jakieś raporty 8h dziennie, oddawał je szefowi i brał za to pensję. W końcu został doceniony i dostał nowy odpowiedzialny odcinek.
Działkę po nim otrzymała moja koleżanka. Przekazał jej co ma robić. Po kilku dniach, kiedy ogarnęła co i jak działa, skąd bierze
  • Odpowiedz
  • 0
@Kajotpe kopanie dołka pod sobą jeśli planujesz to robić do emerytury. Jeśli chcesz się rozwijać to nie będziesz marnował czasu na robienie rzeczy, które wiesz, że możesz zrobić szybciej i tylko ta jedna myśl Cię powstrzymuje.
Twoja irytacja będzie rosnąć codziennie aż w końcu i tak odejdziesz z tej pracy.
Lepiej odejść jako zaangażowany rozwiązywacz problemów niż jako maruda.
  • Odpowiedz