Wpis z mikrobloga

#irc #coolstory #truestory #nostalgia #toniepasta #internet

No więc kończąc szkołę średnią w 2000 czy też może w 2001 roku dorabiałem sobie w kafejce internetowej NET-ARENA. Były to czasy, gdy na nockę płatną 20-30zł (w zależności od tego czy to stanowisko IRC czy gaming) zawsze był komplet (ze 20 osób), zazwyczaj młodych ludzi. Tak 20 +/-3 lata. W tamtych latach społeczność internautów bardzo poważnie traktowała pierwsze powstałe narzędzie "instant messaging", czyli IRC (który notabene miał właśnie 30 urodziny). Na kanale mojego rodzinnego miasta była codziennie ponad setka osób, których wciągnęła możliwość mitycznych rozmów przez internet, co wtedy było czymś bardzo świeżym, a nie tak oczywistym ja teraz. Każdy kanał miał swoją władzę, tzw. operatorów. Każdy chciał być wtedy OPem, bo oni mogli zmieniać temat kanału, wykopywać i banować ludzi, decydować co można, a czego nie można na kanale. Po prostu pełnia władzy, która jak zawsze jest obiektem zazdrości. Tak się akurat złożyło, że na kanale dedykowanemu mojemu miasto miałem właśnie status Opa, czyli upragnioną '@' przed nickiem :)

Tyle wstępu, historia właściwa:

Jeśli dobrze pamiętam to prowodyrem wszystkiego był jegomość o nicku Argon, który miał permbana na swoje IP za ciągłe obrażanie jednej z operatorek. Były to czasy tzw SDI (HIS), zanim komukolwiek śniły się neostrady. Adres IP był w tej technologii na stałe przypisany do konkretnego łącza, więc ban na IP skutecznie blokował delikwentowi wjazd na kanał. Argon to był typowy dresik z ambicjami na gangsta, czyli nie chodził w dresie, tylko w czarnej skórze, ale mentalność dresika.

No i siedzimy kiedyś w Net-Arenie, początek nocki to był i na kanał wchodzi Argon z innego IP, bo był akurat na jakiejś imprezie, a nie w domu. No to z zasady dostał bana ode mnie. Zaczął mi się odgrażać, już prywatnie, że nie wiem z kim zadarłem, że on zaraz do mnie wparuje z chłopakami, że będzie mi skakać po twarzy i będę błagał o litość, takie typowe pierdu pierdu. Wiedział, że jestem w kafejce bo miałem przy nicku vhosta w jej domenie, ale nie wiedział jak wyglądam, ani gdzie siedzę, a już na pewno nie wpadł na to, że za barem dla obsługi. Ogólnie to olałem typa, pośmiałem się tylko trochę z Mańkiem (właścicielem kafejki) z kolejnego kozaka, co zaraz net-arenę rozniesie, ale okazało się że on nie żartował.

Minęło niewiele czasu (mniej niż godzina) i do kafejki wpada banda kilkunastu łysych karków, wszyscy jak z kserokopiarki, łyse pały i czarne skóry. Prosto z imprezy, bo większość wcięta. Maniek jak zobaczył, że może być grubo to zaczął od naciśnięcia pilota alarmowego z agencji ochrony, ale to bonus, który zostawię na koniec historii;)

No więc banda zaczyna łazić wśród klientów, szarpać ich za ramiona i pytają "który to NCPNC?!". Ja stoję za barem i nie dowierzając w poziom umysłowego #!$%@? tej ekipy dostrzegam kątem oka, że jeden z nich bacznie mi się przygląda. W końcu podchodzi, uśmiecha się i mówi:

- No siema! kopę lat!
- #!$%@?, nie wierzę, Rafał!?

Okazało się, że to mój kumpel, co go znam od dzieciaka bo jego babcia mieszka dwa domy dalej, tylko że go od roku przynajmniej na oczy nie wiedziałem. Ledwo go poznałem bo ze szczypiora się zrobił łysym karkiem. No i mówi mi że wpadli bić jakiegoś gościa i czy wiem który to. No jasne, że wiem, przecież to ja i tłumaczę w ogóle o co chodzi. Na to Rafał, że przecież kumpla bić nie będzie i ogólnie Argon to #!$%@?, choć pogadamy, co u Ciebie słychać?

Zrobiłem mu herbaty, olał swoich ziomów i nieszczęśnika Argona, siedliśmy sobie przy stoliku i gadamy co tam u kogo było słychać, a Argon jak zobaczył po dłuższej chwili, że nie załatwi tego po dresiarsku, czyli w kilkunastu na jednego (Bo Rafał najwyraźniej był tam wysoko w chierarchii i powiedział że nie ma opcji), to postanowił, że on to ze mną załatwi na solo, po męsku. Ja nie chciałem za bardzo tłuc się z pijanym typem, tym bardziej że nie było nawet o co bo to że miał bana nie było dla nikogo tajemnicą, ale wszyscy łącznie z Rafałem i Mańkiem nakłaniali mnie żebym z nim poszedł na zewnątrz i sprawa zostanie szybko załatwiona.

No to wyszliśmy, wokół nas kółko może 20-30 osób, Argon dla dodania sobie odwagi pociągnał siarczystego łyka piwa z puszki, wskazał na mnie palcem i tak rzecze:
- To Tyyy maaasz coś do mnieee?
No i ruszył na mnie chwiejnym krokiem. Wykorzystując przewagę trzeźwości potraktowałem go wyjatkowo udanym kopniakem w łeb z półobrotu w powietrzu, co skończyło się dla niego saltem i twardym lądowaniem. Usiadł wtedy i powiedział, że już nie chce. Kumple go wyśmiali, zapakowali się i jego do samochodów i pojechali. Rafał podziękował mi za dobrą zabawę i tyle było z całego "pobicia"

Bonus: 10 minut po wszystkim wpada do nas policja, że tu jakaś bójka gruba i w ogóle. W kafejce cisza, spokój, ogólnie poinformowaliśmy ich że była tu jakaś agresywna banda, ale załatwiliśmy to z nimi sami i nie ma powodów do interwencji. Następnego dnia okazało się, że policję wezwała ochrona, która podjechała właśnie jak zobaczyła akcję na zewnątrz, ale spękali i zwiali wzywając policję. Tego samego dnia zostali wywaleni z roboty.

Drugi bonus: Jakis tydzien pozniej ruszony sumieniem (albo Rafałem) Argon przyszedl mnie osobiscie za to wszystko jeszcze przeprosic.

To się naprawdę wydarzyło, nie zmyślam ! :D Tak wyglądał internet i social relations u zmierzchu XX wieku, tak bardzo #gimbynieznajo ( ͡ ͜ʖ ͡)
  • 3
@nowik: Bo to był dresik z ambicjami na gangsta. Wiesz, taki co chce rządzić grupą przestępczą, a nie żydzić u koegów o 5zł na fajki. Cała ta ekipa to były zepsute dzieci bogatych rodziców. Biednych nie było wtedy stać na stałe łącze w domu :)