Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Cześć,
jestem już nieco starszym człowiekiem (całe 29 lat), czasy edukacji mam za sobą i powoli ogarniam karierę w korpo. Jestem raczej po introwertycznej stronie medalu i zamiast szerokiego grona znajomych zawsze miałem kilka niezależnych od siebie niewielkich kręgów: ludzie ze studiów, ludzie z pracy, ludzie od hermetycznego hobby (rekonstrukcje historyczne), paru bliższych znajomych "od zawsze" (spędziłem całe życie w jednym z większych miast). Wydaje mi się, że jak na człowieka o niewielkich potrzebach towarzyskich, mam całkiem niezłe osiągi na polu budowaniu relacji i nie narzekam na samotność.

I tu wchodzi moja dziewczyna, cała na biało. Jest bardziej introwertyczna ode mnie i mniej wygadana i zwyczajnie, po dziewczęcemu, nieśmiała (wiecie, ja umiem być rubasznym brodaczem, który opowiada chamskie kawały i głośno beka, ona już niekoniecznie.), w dodatku ma za sobą kilka przeprowadzek, które uniemożliwiły jej zbudowanie tak długoterminowych relacji, jak w przypadku ludzi, którzy długo mieszkali w jednym miejscu. Wg wykopowej nomenklatury byłaby to zatem niedynamiczna szara myszka. Dodam, że sama kończy właśnie studia, więc największe okazje do poznania znajomych ma za sobą, a w pracy dominują raczej normikowate dzieciate grażynki starsze o 10 lat, do których nic w sumie nie mam, ale to nie jest typ ludzi, z którymi którekolwiek z nas może podłapać wspólne tematy.

Czemu o niej wspominam? Bo zastanawiam się, jak jej pomóc. Wiem, że jej z tym czasem źle, że nie ma jakiejś "swojej" ekipy. Jeśli działamy coś w większym gronie, to w 100% przypadków są to moi znajomi z któregoś z opisanych wyżej kręgów, do którego dołącza ona jako "dziewczyna anona". Wiecie, jak to działa, prawda? Oboje mamy szeroko rozumiane "geekowskie" zainteresowania, ale nie pokrywają się one w 100%, więc nie wszystko zdarza się nam robić razem. Nie wszystko też razem robić chcemy, bo oboje mamy introwertyczną naturę i czasem chcemy od siebie nieco odetchnąć.

Mam nadzieję, że w miarę obiektywnie naświetliłem sytuację. Przechodzę do właściwego pytania:

Jak pomóc dziewczynie w ogarnięciu towarzystwa niezależnego ode mnie, jak też zmotywowalibyście nieśmiałą osobę do ćwiczeń nad własną osobowością, żeby potrafiła się trochę "zdynamizować"?

P.S. Nie zamierzam jej wymieniać na lepszy model, bo jako partnerka jest wspaniała, więc tego typu radami zróbcie sobie deepthroat i płaczcie z samotności.

#przegryw #kiciochpyta #zwiazki #rozowepaski #niebieskiepaski

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy studenckie
  • 7
@AnonimoweMirkoWyznania: Pytanie, czy jest jej z tym brakiem znajomych źle? Bo jeśli nie, to raczej nie problem. Jeśli tak, to sama powinna się zastanowić co ją kręci i uspołeczniać się w tym kierunku. Np. jak lubi gry, to dobrym pomysłem jest Ingress. Jak chce trochę popracować nad sylwetką/kondycją, to powinna wybrać jakieś zajęcia fitnessu, rumby, jogi czy czegoś innego co jej pasuje - byleby to były zajęcia w grupie. W takich
@AnonimoweMirkoWyznania: na pewno nie na siłę, do znajomości nie da się nikogo zmusić, ale może jakieś książki o prowadzeniu konwersacji, materiały treningowe z umiejętności miękkich na necie, jest w czym wybierać, jeśli większe miasto to podejrzewam że nawet kursy się znajdą w tym temacie. Samo zapisanie na jakiekolwiek zajęcia dodatkowe, niekoniecznie siłownia/basen, może być i klub szydełkowania/wieczorki z poezją/zajęcia z rysunku, ale to jest zawsze okazja do poznawania nowych ludzi. Jak