Wpis z mikrobloga

W pustym raju archanioł Gabriel

Miecz ognisty czyści od święta

To przed Panem wypręży się nagle

To postraszy z nudów zwierzęta

Towarzyszy Stwórcy w przechadzkach

Lecz nie może Go bawić rozmową

Żadną myślą zaskoczyć znienacka

Obaj myślą wszak jednakowo


Jacek Kaczmarski - "Pusty raj"


Jesus Christ, Jesus Christ,

Who are you? What have you sacrificed?


Tim Rice - z musicalu "Jesus Christ Superstar"


Z okazji zbliżającego się święta takie mnie naszły przemyślenia.

Chrześcijanie, a szczególnie chyba katolicy, podkreślają ofiarę Jezusa. Bóg, który opuścił swoje Niebiosa, zostawił na moment boską chwałę, zszedł na ziemski pył, żył w biednej rodzinie utrzymującej się z pracy rąk, w biednym, okupowanym kraju, ogólnie w nieciekawych czasach. A następnie pozwolił się poniżać, pomiatać sobą, biczować, torturować, aż w końcu zamęczyć na śmierć. To wszystko, aby pokonać śmierć, pokazać kto jest największym bossem we Wszechświecie i odkupić grzechy ludzi, co akurat było bardzo miłe z jego strony :) Jednak wróćmy do tego poświęcenia. Czy rzeczywiście tak było? Czy to było coś tak strasznego dla Boga? Czy może wręcz przeciwnie?

Wyobraźmy sobie jak musi się czuć Bóg. Jest wszechwiedzący, wszechmocny, od eonów, a może i od nieskończoności, i z perspektywą nieskończoności również w przód.
Siedzi na Tronie Wszechświata i jest gloryfikowany przez ileś tam chórów aniołów, archaniołów, cherubinów, serafinów itp. Cóż ciekawego może go w życiu spotkać, skoro wie wszystko, trwa wiecznie, i właściwie większą część czasu robi jedno i to samo. Niby ma przeciwnika, z którym musi walczyć, ale i tak jest z góry wiadomo, że wygra. Po prostu fascynujące życie... ;)

A gdyby tak w końcu coś przeżyć naprawdę. Poczuć prawdziwe emocje. Najlepiej silne. Poczuć pył na stopach, adrenalinę uderzającą do głowy, strach, ból, umieranie... Ale i miłość, nienawiść, złość, radość, śmiech, jedzenie, picie, poranną rosnę na trawie strącaną bosą stopą itp... Czy to nie jest coś naprawdę ciekawego dla Boga? Nawet jeśli ostatecznie skona w męczarniach, to przecież i tak pozostanie nieśmiertelny i moment później obudzi się w niebiosach otoczony wspaniałymi istotami, a jakikolwiek ból czy strach zostanie ukojony. Dla wiecznego, te kilkadziesiąt ludzkich lat, to jak mrugnięcie oka w trójkącie.
To byłoby wreszcie coś nowego i realnego w życiu. Tym bardziej, że ludzie mają wolną wolę, więc może tak do końca przewidzieć się nas nie da. Może po to nas stworzył, aby dostarczyć sobie rozrywki. A prawdziwą rozrywką dla kogoś kto wie i przewiduje wszystko, może być tylko niespodzianka.

Może zatem Bogu spodobało się to przeżycie. Może nie zaprzestał na Jezusie i więcej razy wcielał się w ludzi, aby przeżyć jakieś przygody. Już bez rozgłosu, zakładania nowych religii, wielkich poświęceń. Nie wcielać się wyłącznie w wielkich, świętych mężów, lecz przeżyć takie zwykłe, ludzkie życie. Z jego rozterkami i niepokojami, radościami i przyjemnościami. Niepewnością jutra i radością, gdy wszystko się dobrze rozwiązuje Albo strachem, gdy idzie w złym kierunku.
Może tak naprawdę robi to cały czas, i wszyscy jesteśmy wcieleniami Boga, tylko o tym nie wiemy, aby nie zepsuć mu zabawy :)

#religia
kubako - >W pustym raju archanioł Gabriel
Miecz ognisty czyści od święta
To przed Pan...

źródło: comment_RzWCuYctxisPUVuhfUUVNdvNnV7FMtdr.jpg

Pobierz
  • 8
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@kubako:
- To może zagramy w szachy?
- Ale po co, skoro wiadomo, że rozgromisz mnie wieżą w trzydziestymdrugim ruchu, po moim fatalnym wysunięciu laufra.
  • Odpowiedz
@kubako: kurde strasznie ciekawa rozkmina, ale szczerze mówiąc niezbyt prawdopodobna, chociaż to zależy jeszcze od postrzegania, no bo jeśli traktujesz Boga jako postać z cechami ludzkimi to faktycznie ma sens, ale jeśli zakładamy że Bóg jest po prostu bytem doskonałym i zaczynamy myśleć o nim jako o złożoności, a nie jednej postaci to już mniej prawdopodobne, no a co do tego jak bardzo cierpiał, to wiesz, miał wtedy cechy ludzkie
  • Odpowiedz
jeśli zakładamy że Bóg jest po prostu bytem doskonałym i zaczynamy myśleć o nim jako o złożoności, a nie jednej postaci


@Pilotuje_pszczole: Wręcz przeciwnie :) Oczywiście moim "wyjściem" do tej rozkminy był Bóg chrześcijański o pewnych, zwyczajowo przyjętych cechach. Ale to taki żart. Tak naprawdę, żeby rozkminiać panteizm, bo do tego się ostatecznie to sprowadziło, należy właśnie przyjąć inną wizję boga. Boga-największej możliwej złożoności, czyli Wszechświata.

co do tego jak bardzo cierpiał, to wiesz, miał wtedy cechy ludzkie i nawet ze świadomością jaka to była chwila odczuwał i bał się tak
  • Odpowiedz
takie ułomności jak chęci do przeżyć czy uczuć,


@Pilotuje_pszczole: Może nie jest aż taką doskonałością jak niektórzy chcą go widzieć. Ostatecznie nas stworzył (wg chrześcijan), więc miał taki kaprys, któremu uległ. Chyba, że znasz lepsze wytłumaczenie po co miałby to robić? Szczególnie w kontekście wszystkich konsekwencji tego aktu, których teraz doświadczamy i my i on :)
  • Odpowiedz
@kubako: uu to serio dobry argument xD no właśnie czemu nas stworzył idąc tym tokiem to chciał mieć kogoś na swoje podobieństwo albo po prostu coś wprowadzić w ten idealny świat, ale wnioskiem byłoby że nie jest tak doskonały, albo są powody których my nie potrafimy pojąć
  • Odpowiedz
@Pilotuje_pszczole: Może nas nie stworzył ;) Przynajmniej w "tutejszym", chrześcijańskim sensie tego określenia. Może słowo "bóg" to też nie jest najlepsze określenie na to wszystko, bo u nas słowo bóg ma bardzo silne umocowanie właśnie w wizji chrześcijańskiej, i automatycznie człowiek podstawia pod dane wyobrażenie pewne wymysły, które wcale niekoniecznie mają sens w innych filozofiach.

Jak chcesz pokminić jeszcze w temacie to to sobie przeczytaj, opowiadanko na 5 minut czytania
  • Odpowiedz